Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nagroda tylko dla policjantów. A co z mieszkańcami, którzy pomogli?

Marcin Rybak
Marcin Rybak
Janusz Wójtowicz
Dlaczego to policjanci dostali nagrody w związku ze sprawą zamachowca z autobusu 145? – pytają internauci. - Pracowali bez przerwy przez kilka dni - odpowiada jeden z naszych rozmówców. - Widziałem potwornie zmęczonych chłopaków. To była walka z czasem. Zamachowiec mógł uderzyć drugi raz. Skuteczniej – dodaje funkcjonariusz.

„Ale głupota, wszyscy mówią, że najbardziej do ujęcia sprawcy przydał się filmik z warsztatu, a nagrodę dostali policjanci :) zresztą nie wiem za co, bo mimo materiałów wideo doprowadzających pod dom sprawcy, szukali go tydzień. Przecież policji i tak za pracę płacimy z naszych podatków - więc nie wiem po co wojewoda mydlił oczy, że ma szanse na te pieniądze za pomoc jakiś mieszkaniec" - to jeden z komentatorów.

„Sprawność i pełen profesjonalizm... Gdyby nie zaangażowanie obywateli, którzy przejrzeli sami monitoring z kamery zamontowanej naprzeciw klatki, w której mieszkał "bomber", i z której wymaszerował ostentacyjnie z żółtą reklamówką, niczym matka z dzieckiem w wózku na spacer, to by go pewnie do dziś go szukali.
Dziś czytałem informację, iż pomógł współlokator. Wychodzi na to, że właściciele monitoringu, oraz współlokator który podobno wskazał prawdopodobne miejsce pobytu poszukiwanego obejdą się smakiem, a nagrodę dostali policjanci. Bardzo motywujące na przyszłość ;)”
- dodaje ta a.

Z kolei „Podatnik” pisze: „Nagroda, nagroda to ich praca i żadna łaska wypłata, wcześniejsza emerytura i inne przywileje to są ich nagrody, a jak są mało skuteczni i się ociągają to do wymiany chętnych jest dużo”.

„Czyli wszyscy, którzy dali materiały filmowe obeszli się ze smakiem - dobra rada - trzeba było od razu sprzedać jakiemuś telewizorowi, lepsze parę stówek do rączki niż słowo dziękujemy”
– komentuje „Enter”.

CZYTAJ: Nagroda wojewody za załapanie bombiarza dla pięciu policjantów

Właściciel warsztatu na Tarnogajskiej, Konrad Czerski zapewnia, że nie chce żadnych nagród. Dziwi go fakt, że nagrodę dostali policjanci za to, co do nich należy. Ale też – przyznaje – policjanci byli na tropie zamachowca zanim przeszli do niego do warsztatu.

- Był poniedziałek rano. Przez weekend w mediach pokazywali film udostępniony przez policję. Przyszedłem do pracy i zaczęliśmy oglądać nasz monitoring. Zadzwonił kolega z firmy obok i mówi, że jest u niego policja i ogląda monitoring. No to powiedziałem, żeby przyszli do mnie bo ja też właśnie oglądam - wyjaśnia.

Później okazało się, że zamachowca nagrały kamery obydwu warsztatów. - Policjanci już wcześniej mieli swoje ustalenia. Dlatego byli właśnie w tamtej okolicy – mówi rzecznik dolnośląskiej policji Paweł Petrykowski.

Czy nie powinno się jednak wyróżnić takich ludzi jak pan Konrad? W końcu sam zaczął sprawdzać, czy gdzieś nie ma jakiegoś tropu do zamachowca.

Paweł Petrykowski odpowiada, że policja dostała mnóstwo informacji od ludzi. I tak samo dziękuje wszystkim, którzy ich udzielali, niezależnie od tego, czy te informacje przyczyniły się do ujęcia zamachowca czy nie. A co do nagród dla policjantów, rzecznik policji mówi, że doceniona zostało ich ponadprzeciętne zaangażowanie.

Rzeczniczka wojewody Sylwia Jurgiel na nasze pytania o właściciela warsztatu odpowiedziała, że wojewoda Paweł Hreniak – przyznając nagrodę – konsultował się z Komendantem Wojewódzkim Policji. Bo to on najlepiej wie kto był najbardziej zaangażowany w akcję łapania zamachowca.

Jeden z naszych rozmówców, który zna szczegóły sprawy popiera tłumaczenia policji. - Ludzie od czwartku, od 14 pracowali non stop – opowiada. - Spali po dwie trzy godziny. Byłem w Komendzie Wojewódzkiej. Widziałem zmęczonych chłopaków z analizy kryminalistycznej. Ci ludzie musieli przeglądać tysiące różnych monitoringów. Wszyscy mieli świadomość, że to jest walka z czasem, że zamachowiec może znowu uderzyć. Poza tym mało kto rozumie, że zidentyfikowanie człowieka z filmu to nie wszystko. Policja musiała zebrać dowody. Takie, które prokurator potem przedstawi sądowi - wyjaśnia.

Trudno z tym polemizować, ale może warto byłoby też docenić takie postawy, jak pana Konrada z warsztatu. Były we Wrocławiu czasy – jeszcze kilkanaście lat temu – że honorowanie obywateli pomagających policji to była norma. - Komendant miejski spotykał się z ludźmi, którzy pomagali – choćby w takich sytuacjach, jak ujęcie sprawcy na gorącym uczynku. Był specjalny medal, były dyplomy.

- Czy medal, to nie pamiętam. Ale pamiętam, że honorowaliśmy ludzi za typowo obywatelską postawę na rzecz bezpieczeństwa – przypomina sobie ówczesny szef komendy miejskiej, dziś emerytowany generał policji, Andrzej Matejuk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska