Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na złe oceny rozmowa jest lepsza niż szlabany

Beata Jarosz
fot. wojtek wilczyński
- Nie da się zjeść 10 obiadów naraz, nie da się w ciągu dwóch tygodni nadrobić wielomiesięcznych zaniedbań - mówi w rozmowie z Hanną Wieczorek Beata Jarosz, psycholog i doradca rodzinny.

Z Beatą Jarosz, psychologiem i doradcą rodzinnym, rozmawia Hanna Wieczorek.

Kończy się I semestr szkolny. Wielu rodziców wraca z wywiadówek z twardym postanowieniem zagonienia dzieci do roboty. Bo stopnie okazały się słabe...Zazwyczaj rodzice mobilizują się do dbałości o to, by w szkole było wszystko w porządku, przed wakacjami i przed feriami. Pech chce, że mobilizacja rodziców przed feriami zbiega się z czasem, kiedy dzieci przynoszą do domów półroczne cenzurki z ocenami. A te nie zawsze są dobre i oczekiwane przez rodziców.

Jak reagują rodzice?

W dwojaki sposób. Po pierwsze, obstawiają dzieci karami, korepetytorami, kazaniami, wymówkami - generalnie tym, czego dzieciaki nienawidzą.

Nie jest Pani zachwycona takim rozwiązaniem.
Jestem zwolenniczką konstruktywnego podejścia do sprawy. Kiedy rodzice chcą ustalić jakiś plan gry, mówią: "OK, w czasie ferii odpoczywamy, jesteśmy razem, myślimy, jak wyjść z problemu".

Co w takim razie radzi Pani rodzicom?
Przede wszystkim nie rezygnować z planów feryjnych, jeżeli takowe są, i starać się miło spędzić czas. A przy tym próbować dociec przyczyn szkolnych problemów.

Potrzebne są do tego ferie?
Nie, ale znacznie łatwiej rozmawiać w atmosferze otwartości. Trudniej wtedy o negatywne emocje, zamykanie się. Jeżeli ktoś wychodzi do mnie z życzliwą rozmową, staram się do niego dostroić. Jeśli natomiast ktoś ma postawę roszczeniową, ma złe emocje, rozmówca zamyka się, może reagować agresją. Jedna zła sytuacja rodzi następne.

Złe stopnie nie sprzyjają dobrej atmosferze.
Zwykle na cenzurce, oprócz złych, są też dobre oceny. Spróbujmy wyjść od dobrych, które cieszą, pokazują, że dziecko się stara. I spróbujmy dojść, dlaczego w innych dziedzinach jest słabsze. Może to wynikać z wielu rzeczy, na przykład z braków w wiedzy, nieumiejętności uczenia się albo bardzo złych relacji z nauczycielem, złej sytuacji dziecka w klasie.

Nie da się zjeść 10 obiadów naraz, nie da się w ciągu dwóch tygodni nadrobić wielomiesięcznych zaniedbań.

A jeśli rodzice usłyszą tylko: "Nie lubię matematyki"?
Wtedy trzeba przełożyć to stwierdzenie na język polski. Przecież to normalne, że nie lubi się czegoś, co przychodzi nam z dużą trudnością. Jeśli więc dziecko ma problemy z matematyką, musi włożyć dużo wysiłku w jej naukę, to i nie przepada za nią. Jest więc bardzo dużo wątków, na które należy zwrócić uwagę. Bo jeśli się wszystkie zsumuje, dowiemy się, dlaczego dziecko ma słabą ocenę. Rodzice muszą wziąć pod uwagę jeszcze jeden scenariusz - bywa tak, że słaba ocena jest po prostu na miarę możliwości dziecka. Spokojna rozmowa jest potrzebna także dlatego, że pomoże dziecku zrozumieć różne rzeczy - także to, że za rok sytuacja może się zmienić. Bo nauczyciel się zmieni, treści programowe się zmienią, dziecko dorośnie albo dorosną rodzice.

Radzi Pani, by nie zadręczać dzieci korepetycjami i powtórkami w czasie ferii?
Nie da się zjeść 10 obiadów naraz, nie da się w ciągu dwóch tygodni nadrobić wielomiesięcznych zaniedbań.

Dziecko nie uzna tego za zgodę na złe oceny?
Możemy dojść do porozumienia i zawrzeć umowę: "Zapewnię ci koreptecje, kogoś, kto nadrobi z tobą braki, albo kogoś, kto nauczy, jak się uczyć. A więc stworzę ci możliwości do nadrobienia braków, a ty obiecaj mi, że się będziesz starał". Tylko pamiętajmy, że nic od razu się nie zmieni. Potrzeba czasu, ale i konsekwencji ze strony rodziców. HAN

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska