Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na "Samych swoich" nie ma mocnych, czyli jak twardzi ludzie ze Wschodu oswajali Dziki Zachód

Robert Migdał
Janusz Michalczyk
Janusz Michalczyk Paweł Relikowski
Komediowy hit wszech czasów - „Sami swoi”. Prosta historia, a jaka genialna. Dwie zwaśnione rodziny Karguli i Pawlaków trafiają z Kresów Wschodnich na Ziemie Odzyskane. Nienawidzą się od lat, bo Kargul, orząc, zagarnął ziemię Pawlaka aż o trzy palce, a na dodatek jego krowa narobiła Pawlakom szkód. A że taka zniewaga krwi wymaga, Janek Pawlak, najstarszy syn w rodzinie, ruszył z kosą na Kargula. Ze strachu przed karą za swój czyn musiał uciekać z rodzinnych Krużewnik (nosząc w sercu zadrę, że Kargul to wróg twój największy) do Stanów Zjednoczonych... Resztę każdy z Państwa na pewno zna, bo przecież „Sami swoi” to jedna z najpopularniejszych polskich komedii. Ale czy na pewno wszystko o niej wiemy?

No właśnie. Ten film ma wiele sekretów, które zdradza najnowszy miesięcznik „Nasza Historia”. Właśnie trafił on do kiosków (salonów prasowych, na stacje benzynowe i w inne miejsca, które sprzedają dobrą prasę). Bo czy na przykład wiedzieli Państwo, że zanim powstał film, było słuchowisko radiowe? Audycję (trwała niecałą godzinę) reżyserował Andrzej Łapicki, a Pawlaka grał Wojciech Siemion. O Kargulu się tylko w niej wspominało. Reżyser filmowy - wrocławianin Sylwester Chęciński - zachwycił się opowieścią, którą usłyszał w radiu i postanowił przenieść ją na ekran.

Scenariusz „Samych swoich” napisał Andrzej Mularczyk. Pytany, skąd wziął pomysł, odpowiadał, że z życia. I to była najprawdziwsza prawda.

Pierwowzorem postaci Pawlaka był jego wujek Jan, który z Kresów przyjechał na Ziemie Odzyskane wagonami towarowymi (jak Kargule i Pawlaki). Można więc powiedzieć, że pomysł na film narodził się w Tymowej koło Lubina. Tam osiadł po wojnie Jan, genialny gawędziarz - pierwowzór filmowego Kazimierza Pawlaka. Andrzej Mularczyk przyjeżdżał do Jana do Tymowej i przez kilka lat nagrywał jego wspomnienia, z których zrodził się filmowy scenariusz...

Myślę, że nie tylko losy Kresowiaków, rodziny pana Mularczyka, która została rzucona na Dziki Zachód po 1945 roku, ma w zanadrzu cudowne, tryskające humorem, ale i przepełnione nostalgią (niekiedy i strachem, traumą) opowieści o pierwszych dniach, latach spędzonych na obcej ziemi, która powoli stawała się ich nowym domem.

Dzisiaj, po 70 latach od zakończenia II wojny światowej, te tereny są już w naszej świadomości od zawsze nasze, bo to nasza historia: historia naszych rodzin, rodzin naszych sąsiadów. Dlatego nie dajmy o niej zapomnieć - spisujmy te powojenne historie naszych dziadków, ojców, opowiadajmy o nich, dzielmy się nimi z innymi.

Stąd też moja prośba do Państwa. Czekam na listy (mejle) z Państwa opowieściami o pierwszych latach nowego, powojennego życia na Ziemiach Odzyskanych. Mogą to być historie waszych rodzin, waszych sąsiadów, kolegów... Z chęcią przeczytam wszystkie - i te smutne, i te wesołe. Najważniejsze, żeby były prawdziwe, z życia wzięte. Razem możemy je ocalić od zapomnienia.

Na listy od Państwa czekam pod adresem „Gazety Wrocławskiej”, (ul. Świętego Antoniego 2/4, brama B, III piętro, we Wrocławiu), jak i pod adresem mejlowym: [email protected]).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska