Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na obligacjach wrocławskich firm stracili dorobek życia

Marcin Rybak
Marcin Rybak
Firma GetBack była notowana na warszawskiej giełdzie papierów wartościowych, a jej obligacje sprzedawały banki
Firma GetBack była notowana na warszawskiej giełdzie papierów wartościowych, a jej obligacje sprzedawały banki Piotr Smolinski
Tysiące ludzi w całej Polsce kupowało obligacje dwóch wrocławskich firm branży finansowej. Wielu straciło na tym, albo lada chwila może straci, oszczędności całego życia. Te dwie firmy to GetBack i E-Kancelaria. Obie prowadziły biznes w tej samej branży – handel długami i windykacja. Obie uchodziły za firmy dobre, bogate. Potem okazało się, że to nie do końca prawda.

E-Kancelaria zbankrutowała. GetBack jest na granicy upadłości. Od kilku tygodni spółka – pod nadzorem sądu – próbuje restrukturyzacji. Tak by uzdrowić swoje finanse i uratować przynajmniej część pieniędzy swoich wierzycieli. W tym tych namawianych na obligacje, przekonywanych, że to lepszy i równie bezpieczny interes jak lokata.

W przypadku obu firm trwają śledztwa. Od kwietnia GetBackiem zajmuje się Prokuratura Regionalna w Warszawie. We wtorek do aresztu trafił były prezes Konrad K. Zarzuty stawiał mu prokurator z Prokuratury Regionalnej w Warszawie. Między innymi działania na szkodę spółki. Na kwotę 23 mln zł. Śledztwo w sprawie drugiej z tych firm prowadzi wrocławska Prokuratura Okręgowa od 2015 roku. Nikt dotąd zarzutów nie usłyszał. Na razie śledczy czekają na opinię biegłego.

GetBack sprzedał obligacje za przeszło 2 miliardy złotych kilku tysiącom inwestorów. E-Kancelaria za 28 mln zł kilkuset inwestorom. - Wielu z nich to osoby, które nigdy nie powinny wchodzić ze swoimi pieniędzmi w takie inwestycje – mówi Kamil Hajduk. Był syndykiem E-Kancelarii. Dziś sąd wyznaczył go na przedstawiciela właścicieli obligacji (tzw. kuratora) w postępowaniu restrukturyzacyjnym GetBacku.

Czego ludzie nie wiedzieli? Przede wszystkim tego, że obligacja to nie to samo co bankowa lokata. W tym drugim przypadku mamy prawne gwarancje wypłaty pieniędzy i całości lub części odsetek, gdyby bank miał finansowe kłopoty. A jeśli firma sprzedaje ludziom obligacje to po prostu pożycza od nich pieniądze na procent. Oferuje więcej niż banki. Ale też większe jest ryzyko. Bo jak firma sama nie zarobi to i oddać nie będzie miała z czego.

- Wielu do mnie przychodzi i mówi, że mają „lokatę w Getbacku” - mówi Kamil Hajduk. - Wielu myli obligacje firmy z obligacją Skarbu Państwa – dodaje mecenas Paweł Zauner pełnomocnik właścicieli obligacji firmy Getback. Obligacje Skarbu Państwa są bezpieczne bo to wiarygodny pożyczkobiorca i rzadko kiedy bankrutuje. A z firmą bywa różnie.

Możemy użyć noża, żeby kogoś zamordować, albo do tego, żeby przygotować dobry obiad i tak samo jest z inwestowaniem w surowce, czy inne, bardziej ryzykowne klasy aktywów. Trzeba mieć jakąś wiedzę, natomiast, jeśli jej nie posiadamy, to na rynku dostępne są rozwiązania, które dają gotowy portfel inwestycyjny. Będą się w nim znajdowały różne klasy aktywów: np. akcje, obligacje i surowce, różne regiony na świecie: Europa, USA, czy Azja. Oczywiście mogą się tam znajdować także różne sektory- takie fundusze, które są bardzo zdywersyfikowane i wtedy zwalnia nas to z obowiązku dokładnego śledzenia wszystkich rynków. Cedujemy to na zarządzających fachowców i czekamy na dobre wyniki.

Michał Ziętal, ekspert PKO Banku Polskiego. Wyniki funduszy inwestycyjnych w pierwszym kwartale tego roku pokazują, że istnieją rozwiązania, które nawet podczas zachwiania na giełdzie dobrze sobie radzą i są w stanie ochronić kapitał przed stratą. Jak podkreślają eksperci, w czasie bessy również można osiągać zyski. Jednak kluczowe jest, żeby lokować pieniądze w różnego rodzaju aktywa. Zróżnicowanie portfela pod kątem potencjalnego ryzyka pozwoli naszym zainwestowanym oszczędnościom pracować i niwelować ewentualne straty.

Posiadacze obligacji wrocławskiej firmy windykacyjnej E-Kancelaria stracili wszystko. Firma zbankrutowała, a jej likwidacja przez syndyka już się zakończyła. Posiadacze obligacji słynnego GetBacku mają jeszcze szanse. Firma próbuje restrukturyzacji. Chce oddawać długi (m.in. posiadaczom obligacji) na raty. Cześć pieniędzy w gotówce, a cześć w akcjach swojej firmy.

- Akcje to dla wielu ludzi abstrakcja - mówi Kamil Hajduk „kurator” posiadaczy obligacji GetBacku a zarazem były syndyk E-Kancelarii. - Ludzie mnie pytają „czy ja dożyję”? „Czy mogę zapisać te obligacje w testamencie?” Bo wielu posiadaczy obligacji GetBack to ludzie starsi.

- Tacy, którzy przez całe życie odkładali jakieś pieniądze a potem wpłacali je na lokatę do banku - mówi mecenas Paweł Zouner - pełnomocnik kilkudziesięciu właścicieli obligacji GetBacku. Kiedy byli w banku założyć kolejną lokatę namówiono ich na obligacje Getbacku. Przekonywano ich, że to bardzo bezpieczna inwestycja. Co prawda nabywca obligacji musiał podpisać różne dokumenty. W tym takie, w których było napisane o ryzyku. - Ale ludzi przekonywano, że to tylko taka formalność a wszystko jest bardzo bezpieczne – dodaje mecenas Zouner. - Zresztą były też oferty składane przez telefon i przez telefon zawierane transakcje.

- Najgorzej jest ze starszymi osobami. Jak ktoś ma 70 lat albo więcej to już nie odrobi tego co stracił – dodaje Kamil Hajduk. - Pamiętam człowieka, który przez 20 czy 30 lat odkładał pieniądze. Zainwestował 300 tysięcy w obligacje E-Kancelarii. Stracił wszystko. Czasem starsi ludzie sprzedawali nieruchomości i namawiano ich na kupno obligacji.

- Komisja Nadzoru Finansowego dostrzega istotny problem, jaki ujawnił się przy okazji GetBacku, dotyczący roli pośredników oferujących obligacje spółki. Chodzi o przypadki tzw. missellingu, czyli świadomego wprowadzania klientów w błąd – mówi nam rzecznik Komisji Jacek Barszczewski. I zapowiada kontrole i bardzo surowe kary. W przypadku gdyby podejrzenia się potwierdziły.

Pod koniec maja Komisja opublikowała nawet specjalny komunikat w sprawie sprzedawania obligacji firm. Co może oznaczać, że problem rzeczywiście jest bardzo poważny a opowieści o tym jak sprzedawano obligacje nie są wyssane z palca.

Można w nim przeczytać, że sprzedawcy obligacji powinni tłumaczyć potencjalnym nabywcom czym różnią się od bankowych lokat. Powinni mówić nie tylko o zyskach ale też o możliwym ryzyku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska