Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na Dolnym Śląsku wraca przygraniczny handel

Mariusz Junik
Tańszy niemiecki cukier na przygranicznych targowiskach można kupić po 3,80 zł, a w sklepach ceny oscylują wokół 5 zł
Tańszy niemiecki cukier na przygranicznych targowiskach można kupić po 3,80 zł, a w sklepach ceny oscylują wokół 5 zł Piotr Krzyżanowski
Na dobre wraca przygraniczny handel. Polacy wykupują cukier w Niemczech, Niemcy notorycznie tankują paliwo na polskich stacjach, a Czesi w każdy weekend przyjeżdżają na większe zakupy do naszych hipermarketów.

W markecie Aldi w Goerlitz już kilka razy brakowało cukru. Jest tani (2,60 zł), więc wykupywali go z półek mieszkańcy pobliskiego Zgorzelca, Lubania i Bolesławca. Sklepy wprowadziły ograniczenia: najpierw 20 kg, a później 10 kg na osobę. Dzisiaj część tego cukru można kupić na polskich targowiskach po 3,80 zł. To i tak taniej niż w polskich sklepach, gdzie ceny wahają się od 4,70 zł w najtańszych dyskontach do 7 zł w wiejskich sklepach.

- W tym tygodniu kupiłem na targowisku 30 kilogramów niemieckiego cukru - mówi Ryszard Zubrzycki z Lubania. Tańszy niż w Polsce jest także cukier w czeskich sklepach. Cena kilograma w przeliczeniu wynosi 3,20 zł. Co prawda, nie opłaca się już nim handlować, jednak wielu mieszkańców przygranicznych miejscowości jeździ do Czech po cukier na własne potrzeby.

Przy okazji kupują tańszy chleb, piwo, soki i... ketchup. Gdy Janina Filcak z Bogatyni ma zrobić większe zakupy, wybiera się właśnie do pobliskiego czeskiego Frydlantu. Za chleb płaci 1,50 zł, za piwo 1,10 zł, za keczup 1,70 zł, za sok pomarańczowy 2,30 zł, a za szynkę 1,60 zł za 100 g.

Jeleniogórskie hipermarkety zaś przeżywają najazd Czechów. W soboty prawie przy każdej kasie w Tesco czy Kauflandzie widać Czecha. Kupują niemal wszystko: od nabiału, przez wędliny, po papierosy. Okazuje się, że nasze ceny są bardzo konkurencyjne w porównaniu z czeskimi. Handlowcy zacierają ręce, bo takiego "najazdu" nie mieli od lat.

Z większych obrotów cieszą się również przygraniczne stacje benzynowe, bowiem zarówno w Niemczech, jak i w Czechach paliwo jest droższe. Sąsiedzi tankują więc u nas.

- Cukier jest teraz w naszych sklepach tak drogi, że opłaca mi się jechać po niego do Niemiec i sprzedawać na polskim targowisku - mówi Adam Skrzynecki, handlarz z Głogowa. W Lubaniu, we wtorki i piątki, na targu zawsze stoi kilka busów załadowanych po dach niemieckim cukrem.

- Ludzie liczą teraz każdy grosz, więc widząc, że jest o złotówkę tańszy niż w sklepach, kupują go w dużych ilościach - mówi Zbigniew Krośniak, handlarz z Lubania.

W domu handlowym Savia w Legnicy można wybrać pomiędzy cukrem w cenie 4,89 zł a 5,15 zł. Podobne ceny są w Głogowie. Najtaniej jest w dyskontach. Aldi oferuje kilogram już za 4,59. W Biedronce cukier kosztuje 4,89. Większe markety też starają się nie odbiegać cenami, w Piotrze i Pawle płaci się za cukier 4,99. W Lubinie jego ceny również są zbliżone. Lidl oferuje kilogram cukru za 4,89. W Realu kosztuje on już 5,50. Również w sklepach w Legnicy, Głogowie i Lubinie pojawiają się kartki informujące o tym, że jedna osoba może kupić maksymalnie 10 kg. Ogranicza to nieco ludzi, którzy potrafili kupić nawet kilkadziesiąt kilogramów.

Wzrost cen cukru wpłynął też na podwyżkę cen innych towarów. W Głogowie o 10 procent podrożały już ciasta. Cukiernicy są przekonani, że to nie koniec podwyżek. Obawiają się, że taka sytuacja może potrwać aż do jesieni, kiedy to zebrane zostaną buraki cukrowe.

- Jak tak dalej pójdzie, to przestanę słodzić herbatę - żali się Alina Kisielewska z Wałbrzycha.
Chociaż ceny cukru już nie rosną, to jednak dla wielu ludzi są obecnie zdecydowanie za wysokie.

***

Dzisiejsze wyprawy Polaków po cukier do Niemiec przypominają wyjazdy sprzed kilkunastu lat po tani alkohol do Czech. W latach 90. w przygranicznych miejscowościach po stronie czeskiej jak grzyby po deszczu powstawały budki z tanim alkoholem. Co prawda, wówczas przez granicę można było przenieść ograniczone ilości wódki, wina i piwa, jednak celnicy przymykali oko i nie zaglądali do toreb Polaków. Wtedy też pojawiły się tzw. mrówki, czyli osoby, które przenosiły przez granicę alkohol po kilka razy dziennie i później sprzedawały go w Polsce z zyskiem. MJ

Ceny skaczą, jednak rynek się sam reguluje
Ze Zbigniewem Sebastianem, prezesem Dolnośląskiej Izby Gospodarczej, rozmawia Mariusz Junik
Czy Pana zdaniem obecna cena cukru w sklepach została sztucznie "nadmuchana" przez spekulantów?

Uważam, że nie. Cenę w sklepach podyktował sam rynek, w tym m.in. rosnące ceny cukru na światowych giełdach. W ostatnim czasie skoczyły one do najwyższych poziomów od 30 lat. Ponadto wolny rynek charakteryzuje się tym, że przy większym popycie i mniejszej podaży rośnie cena. I odwrotnie.

U naszych zachodnich sąsiadów ceny są jednak znacząco niższe.
Różnice w cenach tych samych produktów w różnych krajach często bywają bardzo duże. Dlatego przygraniczny handel zawsze będzie się odbywał. Polacy jadą po cukier do Niemiec, zaś Niemcy przyjeżdżają tankować paliwo w Polsce. A wszyscy jadą na piwo do Czech. Jednak im dalej od granicy, tym staje się to mniej opłacalne.

A może wysokie ceny cukru i paliw są "dziełem" polskiego rządu, który chce odwrócić uwagę społeczeństwa od innych spraw (np. OFE, emerytury, czy spadku poparcia rządu)?
Jest to raczej niemożliwe. Nasz rynek się sam reguluje i rząd przy cenach cukru nic nie majstrował. Jeśli chodzi o paliwa, to ceny na stacjach też reguluje rynek, choć akurat na nie rząd może wpływać wysokością akcyzy.
MJ

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska