Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na Borowskiej przeszczepili mu złą nerkę. Dostanie pieniądze?

Marcin Rybak
Pod koniec kwietnia sąd I instancji przyznał panu Ronaldowi 160 tys. zł odszkodowania. Zamierza złożyć apelację - chce wyższego odszkodowania i renty od szpitala i ubezpieczycieli.
Pod koniec kwietnia sąd I instancji przyznał panu Ronaldowi 160 tys. zł odszkodowania. Zamierza złożyć apelację - chce wyższego odszkodowania i renty od szpitala i ubezpieczycieli. archiwum prywatne
Panu Ronaldowi z Kudowy we wrocławskim szpitalu przeszczepiono niewłaściwą nerkę. Po sześciu latach wywalczył w sądzie 160 tys. zł odszkodowania.

Akademicki Szpital Kliniczny przy ul. Borowskiej ma na koncie dwie głośne pomyłki podczas operacji przeszczepu nerek. W ubiegłym roku pacjentowi choremu na nowotwór wycięto nie tę nerkę co trzeba. Potrzebna była druga operacja, by uratować zaatakowaną rakiem nerkę.

Opisywany przez nas błąd zdarzył się pięć lat wcześniej. Ofiarami pomyłki z 2010 roku były dwie osoby - Ronald Kuczpiol z Kudowy i pani Anna. Tego samego dnia, 6 czerwca, o tej samej porze w tym samym szpitalu mieli operacje przeszczepu nerek. Dodajmy, że w tym samym czasie przeszczepiano aż trzy nerki trzem pacjentom, wszystkie organy czekały w lodówce. Dramatyczna pomyłka pielęgniarki spowodowała, że panu Ronaldowi i pani Annie wszczepiono nerki przeznaczone dla innych pacjentów, niepasujące do ich organizmów.

Jak to się stało? Pielęgniarka przyniosła nerkę w puszce i dołączone do niej dokumenty. Gdyby lekarz sprawdził dokumenty, zorientowałby się w sytuacji. Ale pomyłka wyszła na jaw dopiero po operacji. Obu osobom nerki usunięto i obie oddały sprawy do sądu. Pani Annie kilka lat temu przyznano odszkodowanie, pan Ronald walczy do dziś.

Pod koniec kwietnia sąd pierwszej instancji przyznał mu 160 tys. zł odszkodowania. Zamierza złożyć apelację - chce wyższego odszkodowania i renty od szpitala i ubezpieczycieli.

Dziś ok. 800 zł renty z ZUS. Nie wolno mu pracować, bo jest schorowany. Samotnie wychowuje dwójkę dzieci. Ma żal, bo w czasie procesu był traktowany przez adwokatów szpitala i firm ubezpieczeniowych tak, jakby chciał wyłudzić nienależne mu pieniądze. Co więcej - twierdzi, że o pomyłce dowiedział się kilka miesięcy po operacji z doniesień medialnych. Wcześniej był przekonany, że organizm odrzucił przeszczep.

Prof. Piotr Szyber ze szpitala przy Borowskiej zaprzecza, by cokolwiek było zamiatane pod dywan. Jego zdaniem pan Ronald miał informację, że padł ofiarą pomyłki.

Po tej historii wprowadzono zmiany w procedurze. Od czerwca 2010 r. w szpitalu nie może być różnych organów dla różnych pacjentów w tym samym czasie. Może być tylko nerka dla tej osoby, która akurat jest operowana. Wrocławskie procedury obowiązują już we wszystkich szpitalach w kraju.

Profesor Szyber jest przekonany, że w tej sprawie szpital zachował się właściwie. - Gdybyśmy chcieli rzecz całą ukryć, można było podać silne leki i nerka funkcjonowałaby jakiś czas - mówi profesor. - Potem organizm odrzuciłby przeszczep, ale to się zdarza nawet bez tego typu pomyłek. A my od razu usunęliśmy pomylone organy.

Sprawą zajmowała się prokuratura, ale umorzyła postępowanie. Uznała, że co prawda lekarz naraził pacjenta na utratę zdrowia i życia, ale natychmiast „dobrowolnie” naprawił szkodę. Przeprowadził operację i uratował życie pacjenta. Przestępstwa nie ma.

W sądzie lekarskim lekarz i pielęgniarka dostali nagany. Lekarz stracił finansowo, bo zwolniono go z etatu akademickiego. Przestał uczyć studentów. Jak mówi profesor, to strata ok. 4,5 tys. zł brutto miesięcznie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska