Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mroczna strona człowieka

Małgorzata Moczulska
Hannibal Lecter - demoniczny seryjny kanibal, który zawładnął masową wyobraźnią.  Zagrał go Anthony Hopkins
Hannibal Lecter - demoniczny seryjny kanibal, który zawładnął masową wyobraźnią. Zagrał go Anthony Hopkins MGM
Był 7 sierpnia 1888 roku. Londyn spał pogrążony w porannej mgle. Nagle mieszkańców kamienicy przy George Yard obudził przeraźliwy krzyk. Na schodach leżało pocięte ciało młodej prostytutki - pierwszej ofiary Kuby Rozpruwacza. O seryjnych mordercach, którzy zawładnęli masową wyobraźnią, pisze Małgorzata Moczulska.

Rozpruwacz, Ted Bundy czy filmowy Hannibal Lecter: okrutni, inteligentni i chorzy. Każdy zabijał z innego powodu, każdy inaczej. Wzbudzali strach, wodzili za nos policję i bawili się ludzkim życiem i emocjami. Seryjni mordercy. Przerażają i jednocześnie fascynują, nieustannie stanowiąc inspirację dla pisarzy, reżyserów, muzyków. Pobudzają masową wyobraźnię.

Kiedy policja znalazło ciało pierwszej ofiary Kuby Rozpruwacza, nikt nie spodziewał się, że to dopiero początek krwawego polowania na prostytutki w Londynie. Wszystkich bardziej poruszyło okrucieństwo mordercy. Zadał młodej dziewczynie 39 ciosów nożem i skalpelem chirurgicznym. Trzy tygodnie później w innej części Londynu znaleziono jednak kolejne zwłoki. Kobieta miała podcięte gardło, a z jej zwłok usunięto wnętrzności. Kilka dni później podobny los spotkał inną panią lekkich obyczajów. Sprawca niemal odciął jej głowę, następnie przywiązał ją do tułowia chustką do nosa.
28 września jedna z londyńskich agencji prasowych otrzymała tajemniczy list: "Zabrałem się za dziwki i będę je rozpruwał, dopóki mnie nie złapiecie". List był podpisany przez Kubę Rozpruwacza. W mieście zapanowała panika, policja była na każdym rogu ulicy. A mimo to dwa dni później morderca zabił dwukrotnie. Obie prostytutki miały rozcięty w charakterystyczny sposób brzuch.
Zaraz po tych zabójstwach znów napisał list, zapowiadając w nim kolejne zbrodnie. Wywołało to jeszcze większą panikę. Ludzie organizowali patrole, by pomóc policji. Nic się jednak się nie wydarzyło. Po miesiącu mieszkańcy Londynu uwierzy-li, że koszmar minął. I wtedy, w nocy z 8 na 9 listopada, morderca uderzył po raz ostatni. Ofiarą była 24-letnia kobieta, a zbrodnia była najokrutniejsza ze wszystkich.

Dlaczego Rozpruwacz zabijał prostytutki i kim był, pozostaje do dziś tajemnicą. Niczego podobnego wcześniej jednak nie widziano. Najwyraźniej Rozpruwacz był obłąkany - sądziła policja.

Funkcjonariusze przeszukiwali szpitale dla umysłowo chorych, wypatrując bredzącego, nienawidzącego kobiet szaleń-ca. Podejrzani byli obłąkani imigranci, szaleni rzeźnicy, a nawet lekarze chirurdzy. Wtedy po raz pierwszy stało się jasne, że Rozpruwaczem mógłby być każdy. W wyobraźni ludzi i w historii kryminalistyki Kuba Rozpruwacz zajął znaczące miejsce.

Podobnie jak Ted Bundy, amerykański seryjny morderca, który w latach 1974-1978 zabił co najmniej trzydzieści studentek. Bundy był przystojnym, bardzo inteligentnym mężczyzną, który miał przed sobą karierę prawniczą i polityczną. W potwora zmienił go zawód miłosny i upokorzenie z nim związane. To dlatego mordował tylko młode, ładne kobiety.

Nie wiadomo, kiedy zaczął zabijać. Wielu ekspertów jest zdania, że stał się mordercą, będąc jeszcze nastolatkiem. Osiemnastoletnia Anne - sąsiadka mordercy, zaginęła bowiem bez śladu w 1961 roku, gdy Ted liczył sobie lat 14. Bundy nigdynie przyznał się do jej zabicia.

Swoich ofiar szukał w miejscach publicznych, często w dzień. Ich zaufanie zdobywał w różny sposób. Udawał chorego potrzebującego pomocy lub podawał się za policjanta. Wykorzystywał ogromny urok osobisty i niezwykłą wręcz umiejętność kamuflażu - Bundy potrafił za pomocą nowej fryzury czy choćby zarostu zmienić się nie do poznania.

Działał zawsze tak samo. Zwabiał je do samochodu, gdzie uderzał łomem w głowę. Potem gwałcił, często wielokrotnie. Podczas procesu wyznał nawet, że porzucone ciała odwiedzał wielokrotnie, by ponownie uprawiać z nimi seks. Kilkunastu ofiarom za pomocą piłki do metalu odciął głowy.
"Cóż znaczy jedna osoba mniej na tym świecie?" - mówił sędziom, demonstrując sposób, w jaki seryjny morderca naprawdę myśli. "Bundy nigdy nie mógł zrozumieć, dlaczego ludzie nie mogli zaakceptować faktu, że on zabijał dlatego, iż chciał zabijać" - twierdzili śledczy z FBI.

Ted Bundy wabił piękne studentki urokiem osobistym. Był jak kameleon...

Bundy miał dwie osobowości. Bywał bezwzględnym mordercą, ale bywał też uroczym mężczyzną. Jako młody człowiek zaangażował się nawet w politykę, pracując na rzecz Partii Republikańskiej. Udzielał się także jako wolontariusz, pomagał niedoszłym samobójcom. Razem z nim pracowała też Ann Rule, reporterka zajmująca się sprawami kryminalnymi. Jak na ironię, Rule pisała artykuły poświęcone zbrodniom Teda, nieświadoma, że jej kolega jest ich sprawcą.

Został aresztowany w 1975 roku. Wpadł przypadkiem. Nie zatrzymał się na wezwanie policjanta. Już po wyroku ciekł z więzienia i ponownie zaczął mordować. Znów aresztowany w 1980 roku stanął przed sądem. Miał 42elata, kiedy w 1989 roku usiadł na krześle elektrycznym.

Choć Hannibal Lecter to fikcyjna postać, to jednak równie groźna jak prawdziwi mordercy, no i bardziej tajemnicza. Sławę przyniósł mu film "Milczenie owiec", w którym już jako niebezpieczny więzień pomaga rozwikłać sprawę brutalnych morderstw w USA. Ktoś zabija kobiety, obdzierając je potem ze skóry. By wpaść na trop zabójcy, trzeba poznać jego psychikę, przewidzieć kolejny ruch. Może to uczynić tylko ktoś równie zły i przebiegły.

Hannibal ma w sobie coś niebezpiecznego, widz boi się go, a jednocześnie jest go ciekawy. Dowiaduje się, że to postać wybitnie inteligentna, niemal geniusz, który nosi w sobie straszną tajemnicę. Dowiaduje się też, że zabijał z zemsty. Urodził się na Litwie i jako ośmioletni chłopiec był świadkiem napaści litewskich kolaborantów na jego dom. Zamordowano wtedy jego rodziców, a jego i siostrę wzięto do niewoli. Niedługo potem, na skutek strasznego głodu i ciężkiej zimy, zamordowano i dziewczynę. Oprawcy jej ciało zjadają, poczęstowany został też sam Hannibal. To pozbawia go jakichkolwiek uczuć, przez lata myśli tylko o tym, by ukarać oprawców, by zadać im ból.
O seryjnych mordercach napisano tomy książek. Ich psychiką zajmowali się najlepsi psychiatrzy świata, a mimo to wciąż są zagadką. Każdy zabija z innego powodu, każdy inaczej, nie pozwalają się zaszufladkować. Pewnie dlatego tak trudno przewidzieć ich kolejny ruch.

Carl Panzram, zabójca 21 osób, powiedział podczas procesu: "Nie mam wyrzutów sumienia ani potrzeby, aby poprawiać siebie. Moją jedyną potrzebą jest poprawienie ludzi. I wierzę, że jedynym sposobem poprawienia ludzi jest zabicie ich. Moim mottem jest: Rabuj ich, gwałć ich i zabij ich wszystkich".
Małgorzata Moczulska

Zabijają, bo to lubią

Z dr. Maciejem Szaszkiewiczem z Zakładu Psychologii Sądowej w Instytucie Ekspertyz Sądowych w Krakowie rozmawia Małgorzata Moczulska

Czy każdy z nas może stać się seryjnym mordercą?
Mordercą każdy, seryjnym już nie. Do tego trzeba mieć pewne predyspozycje psychiczne. Seryjny morderca to często egocentryk, który ma w życiu wszystko, a chce jeszcze więcej. Nic nie daje mu pełnej satysfakcji i nagle dochodzi do wniosku, że przyjemność może dać mu zabijanie. Druga grupa seryjnych morderców to ludzie sfrustrowani, nieszczęśliwi, którzy mają problem z zaspokajaniem wszelkich popędów. To często typ ponurego samotnika. W filmie byłaby to postać, która od momentu pojawienia się na ekranie wzbudzałaby naszą podejrzliwość.

Którzy są bardziej niebezpieczni?
Ci pierwsi. Nazywamy ich zorganizowanymi. To najczęściej ludzie inteligentni. Każde zabójstwo jest dokładnie przemyślane i zorganizowane. Co gorsza, napędza ich nie tylko chęć samego zabijania, ale rozgłos. Artykuły w gazetach, relacje w telewizji sprawiają, że czują się silni, to łechce ich ego. Ten typ seryjnego mordercy bywa sympatyczny, przystojny, pachnie dobrą wodą toaletową i budzi zaufanie.

Seryjny morderca to koszmar policji. Uderzył raz, uderzy ponownie. Czy można przewidzieć kiedy?
Istnieje kalendarz, opracowany przez ekspertów FBI, dotyczący okresów między zbrodniami seryjnego mordercy. Można dzięki niemu przewidzieć pewne rzeczy. Okazuje się, że najczęściej od momentu pierwszej zbrodni do kolejnej mija rok, potem jest już tylko kilkumiesięczna przerwa. Kolejne zbrodnie popełniane są jeszcze częściej. Są jednak wyjątki.

Ted Bundy potrafił zabijać kobiety dzień po dniu...
Właśnie. Najtrudniej bowiem przewidzieć ruchy ludzi bardzo chorych. Oni często nawet nas, doświadczonych psychologów, zaskakują. Pamiętam, jak 12 lat temu w Krakowie ktoś zabił, a potem zdjął skórę z 23-letniej studentki. Od razu było wiadomo, że mamy do czynienia z robotą seryjnego mordercy. Wzorował się na filmie "Milczenie owiec", w którym morderca uszył ze skóry kobiety kombinezon. Co więcej, opanowany chorą ambicją, rywalizował z filmowym mordercą - spreparował całą skórę, co technicznie jest piekielnie trudne. Minęło 12 lat i nie uderzył ponownie.

Może się nawrócił?
Nie wierzę. Tak chorzy ludzie nie stają się nagle dobrzy. Prędzej ktoś mu przeszkodził w popełnieniu kolejnej zbrodni. Może siedzi w więzieniu, zamknięty tam za coś zupełnie innego, albo jest w szpitalu dla psychicznie chorych. Rozmawiała M. Moczulska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska