Przypomnijmy. Do wypadku doszło 15 kwietnia około 6 rano. Prezydent służbowym terenowym nissanem wyjeżdżał z Ostrowa Tumskiego ulicą, na której obowiązywał zakaz ruchu. Na skrzyżowaniu ul. Najświętszej Maryi Panny i Świętej Jadwigi nie ustąpił pierwszeństwa tramwajowi.
– Nie miałem szans na reakcję – opowiada nam motorniczy. – Prezydent wjechał mi pod koła tak, jakby sarna wybiegła z lasu.
Kilka sekund dochodził do siebie. Gdy uświadomił sobie, co zaszło, przede wszystkim sprawdził, co z pasażerami. Żaden nie ucierpiał. Wtedy pobiegł do samochodu. Za kierownicą zobaczył Rafała Dutkiewicza. Obok stały jakieś osoby. W środku auta krew. – Pytałem, czy mu nic nie jest. Mówił coś cicho. Raczej kiwał głową – opowiada motorniczy. – Pomyślałem, że jest w szoku. Wezwałem służby.
Co jeszcze powiedział nam motorniczy?
Dlaczego policja potraktowała zderzenie prezydenta jako kolizję, a nie wypadek, skoro motorniczy w nim ucierpiał?
Co tak naprawdę Rafał Dutkiewicz robił o szóstej rano służbowym nissanem na Ostrowie Tumskim?
Na jakich zasadach korzystał ze służbowego samochodu?
Czy z Rafałem Dutkiewiczem jechał pasażer?
Czy miasto ingerowało w działania policji w tej sprawie? Czy ma coś do ukrycia?
Czego jeszcze nie wiemy o wypadku Rafała Dutkiewicza? Czytaj w papierowym, piątkowym wydaniu Gazety Wrocławskiej - dostępnym w kioskach oraz w pdf na prasa24.pl
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?