Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Motorniczy do kobiety: "Naucz się kur(...) jeździć pierd(...) babo!"

Czytelnik Kamil
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne fot. Tomasz Hołod
Motorniczy niczym torpeda wyskoczył z tramwaju do młodej kobiety niemalże z pięściami. Zaczął szarpać za klamkę od samochodu i rzucać takim słownictwem jak "Ty szmato" , "Pierd(...) babo", "Naucz się kur(...) jeździć pierd(...) babo!", "Kur(...)" itp. - tak nasz Czytelnik opisuje sytuację, której świadkiem był we wtorek rano. Już po opublikowaniu listu i nagłośnieniu sprawy odezwała się do nas pani Angelika, którą zaatakował motorniczy. Potwierdza, że była w szoku po tak wulgarnym zachowaniu pracownika MPK, a sprawę zgłosiła już policji.

Oto list, jaki otrzymaliśmy od naszego Czytelnika:

Dziś wydarzyła się niecodzienna sytuacja, która moim zdaniem nigdy nie powinna mieć miejsca. Motorniczy linii 11, jadący z Kromera strasznie wyzywał Panią jadącą srebrnym samochodem Nissan Qashqai. Miało to miejsce między godziną 7.30, a 7.41 chwilkę przed przystankiem "Na Szańcach - okolice Jedności Narodowej".
Kobieta nie mogła zjechać z lewego pasa ponieważ nikt nie chciał "jej puścić". Motorniczy intensywnie na nią dzwonił, gdy tylko udało się kobiecie zjechać, motorniczy niczym torpeda wyskoczył z tramwaju do młodej kobiety niemalże z pięściami! Zaczął szarpać za klamkę od samochodu i rzucać takim słownictwem jak "Ty szmato" , "Pierd(...) babo" "Naucz się kur(...) jeździć pierd(...) babo!" " Kur(...)" itp. Kobieta tak była wystraszona, że długo nie mogła odjechać samochodem. Ten człowiek znęcał się nad nią psychicznie! Za co? Za to, że nie zjechała z drogi jak księciuniu jechał tramwajem?
Fakt takiego zachowania oburzył nie tylko mnie! Jak można używać takich słów w miejscu publicznym. Całej sytuacji przyglądały się wystraszone dzieci. Takich epitetów powinien pan szanowny motorniczy, co najwyżej używać w domu! Brak jakiegokolwiek szacunku do kobiet! (...) Jestem przekonany, iż zostaną wyciągnięte z niniejszego faktu konsekwencje. Motorniczy jest osobą poniekąd publiczną! Powinien być obdarzony zaufaniem, ponieważ jeździ z ludźmi!
Czytaj też: Wiózł pasażerów z usterką hamulców
Powyższy tekst został napisany dlatego, że to nie pierwsza taka sytuacja, która miała miejsce na tej trasie. Wydaje mi się, iż należy kobiety szanować, a w takich skrajnych i złych sytuacjach reagować! (...) Wychodząc z tramwaju wymownie na tego pana patrzyłem więc z pewnością będzie wiedział, kim jestem.
Wygląd motorniczego: mężczyzna wiek 45-50 lat czarna czapka, normalnej postury, lekko zadarty nos.
Podkreślam, że o tej porze często jeżdżę tramwajem i nie życzę sobie tak podłego zachowania ze strony osób publicznych.
Wysyłam do wszystkich, bo bardzo chciałbym by niniejszy motorniczy przeczytał powyższy tekst.
Liczę na wyciągnięcie konsekwencji.
Kamil

List dotarł już także do wrocławskiego MPK, a rzeczniczka - Agnieszka Korzeniowska mówiła portalowi gazetawroclawska.pl, że sprawa jest już szczegółowo wyjaśniana. Po kilku godzinach dostaliśmy częściową odpowiedź na nasze pytania.

Jak poinformowała nas Agnieszka Korzeniowska, do zdarzenia doszło poza zasięgiem kamer i nie słychać wymiany słów pomiędzy motorniczym a kierującą. - Przejrzeliśmy monitoring i przeprowadziliśmy rozmowę z motorniczym na temat tej sytuacji.

Zaprzecza on, jakoby w opisywanych okolicznościach, użył słownictwa przytoczonego przez Czytelnika - mówi rzeczniczka. - Pani Angelika już się z nami skontaktowała. Dzięki temu będziemy mogli umówić się z nią na spotkanie, podczas którego wyjaśnimy sytuację - dodaje.

Korzeniowska podkreśla też, że jeśli potwierdzi się wersja wydarzeń opisana przez Czytelnika i kobietę, która kierowała samochodem, wobec motorniczego zostaną wyciągnięte konsekwencje służbowe.

- Wulgarne zachowanie wobec pasażerów czy innych uczestników ruchu nie będzie w MPK tolerowane. Oczywiście pani Angelika będzie mogła liczyć na przeprosiny ze strony MPK, natomiast nikt nie będzie mógł zmusić motorniczego, żeby to on osobiście tą panią przeprosił, jeśli jej wersja okaże się prawdziwa - mówi Korzeniowska.

Sytuację, która miała miejsce dziś rano opisywali także inni Czytelnicy w mejlach do redakcji:

- Tyle uprzejmych osób szuka pracy, często bardzo długo, a ktoś jak to "zwierze" motorniczy lini 11 zachował się tak jakby się niczego nie bał - pisze do nas Dominik Maszkiewski, który potwierdza, że takie zdarzenie miało miejsce. - To szczyt nieprofesjonalizmu i chamstwa, proszę pamiętać, że pracowników utożsamia się z firmą. Jeśli w zarządzie MPK piastują funkcję takie osobistości, to nasz kraj zmierza w kierunku destrukcji - dodaje Czytelnik i dopisuje: Z Wyrazami Szacunku, o którym Pan motorniczy nie ma bladego pojęcia...

Po południu odezwała się do nas także pani Angelika (nazwisko do wiadomości redakcji), która prowadziła samochód, o którym wcześniej pisał do nas Internauta.
- Niestety muszę potwierdzić, że takie zdarzenie miało miejsce i muszę przyznać, że byłam w szoku, gdy usłyszałam wyzwiska kierowane pod moim adresem - mówi pani Angelika. - Muszę także wytłumaczyć pewną nieścisłość w relacji internauty - nie zmieniałam pasa, jak opisuje on w liście. Jechałam swoim pasem, jednak w tym miejscu ulicy Poniatowskiego jest bardzo wąsko. Nie mogłam nic poradzić na to, że lusterko od strony kierowcy wystawało już na torowisko - dodaje kobieta.

Całe zdarzenie pani Angelika opisuje tak:
Jadąc Poniatowskiego starałam się zbliżyć jak najbardziej do krawężnika, by umożliwić przejazd tramwaju, który widziałam w lusterku. Jednak auto, którym się poruszam nie należy do najmniejszych i na tym fragmencie ulicy po prostu nie mieści się w wyznaczonym pasie drogi razem z jadącym tramwajem. Motorniczy widział, że jest wąsko, ale próbował się zmieścić. Zmieścił się przód tramwaju, ale motorniczy postanowił jechać dalej i uderzył wozem w moje lusterko od strony kierowcy. Wysiadłam z auta, żeby pozbierać części zniszczonego lusterka i wyjaśnić całą sytuację z pracownikiem MPK. Wtedy usłyszałam wiązankę wyzwisk, a następnie motorniczy odjechał prawie mnie potrącając. Próbowałam jeszcze dojechać do tramwaju na następnym skrzyżowaniu, ale motorniczy nie był już zainteresowany rozmową, mimo, że zniszczył mój samochód.
Zdaniem pani Angeliki motorniczy spowodował kolizję i uciekł z miejsca zdarzenia. Właśnie tak zgłosiła ona sprawę na policji i będzie się domagać odszkodowania od jej sprawcy - czyli motorniczego. Już wiadomo, że policja zwróciła się w tej sprawie do wrocławskiego MPK.

- Ja także skontaktowałam się z miejskim przewoźnikiem i dowiedziałam się, że będzie odtwarzany obraz z kamery zamontowanej w tramwaju. Pracownik MPK z którym rozmawiałam przeprosił mnie także i stwierdził, że taka sytuacja nigdy nie powinna mieć miejsca - opowiada pani Angelika.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska