Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Morderca Ewy nie może spać spokojnie

Katarzyna Kaczorowska, Alina Gierak
Ilustracja Maciej Dudzik
Policjanci z dolnośląskiego Archiwum X zajmujący się niewyjaśnionymi zbrodniami sprzed lat są coraz bliżej rozwiązania sprawy gwałtu i okrutnej śmierci 15-letniej Ewy Pilarskiej spod Lwówka Śląskiego. O śledztwie sprzed 19 lat i tym, jak pracują superśledczy, którzy nie odpuszczają przestępcom

Ewa miałaby dzisiaj 34 lata. Może rozwijałaby dobrze działająca firmę? A może szykowałaby się do wywiadówki i zastanawiała się wspólnie ze swoją córką nad tym, jaka szkoła byłaby dla niej najlepsza. Nigdy się tego nie dowiemy, bo w sierpniu 1993 roku stanął czas i nie ma takiej siły, by ruszył do przodu. Dla jej rodziców ruszy dopiero wtedy, kiedy w drzwiach domu zobaczą policjanta, który powie "zatrzymaliśmy podejrzanych o zamordowanie państwa dziecka".

Budynek Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu. Boczne wejście od ulicy Łąkowej. Kiedyś było tu mieszkanie niemieckiego komendanta policji w Breslau. Dzisiaj jest biuro prasowe rzecznika. W pokoju, w którym oczy bolą od pomalowanych na niebiesko ścian, zwykle nagrywane są krótkie komunikaty dla telewizji. Po chwili za stołem siada policjant z tzw. Archiwum X, zespołu, który rozwiązuje najtrudniejsze, nierozwikłane sprawy z Dolnego Śląska. Wśród nich jest gwałt i zabójstwo Ewy Pilarskiej ze Zbylutowa, piętnastolatki okrutnie zamordowanej w nocy z 21 na 22 sierpnia 1993 roku.

***
To była jej trzecia dyskoteka w życiu. Na zabawę do Chmielna przyszła razem z koleżankami. Z domu wyszła kwadrans po 20. "Zacisze" było znane w całej okolicy. Zjeżdżali tu młodzi ludzie ze Lwówka Śląskiego, Jawora, Złotoryi, Bolesławca. Dzisiaj po tej dyskotece nie ma śladu. Nie został nawet budynek. Ewa z zabawy wyszła do domu o 3 nad ranem. Koleżanki, z którymi przyszła na dyskotekę, prosiły, by zaczekała jeszcze godzinę i wrócą wszystkie razem. Nie zaczekała. Do domu nie wróciła.
- Rano obudziłam męża, pojechaliśmy do koleżanki, z którą była na dyskotece. Ale ona nie wiedziała, gdzie jest Ewunia - relacjonowała dziewiętnaście lat temu Maria Pilarska.

Natychmiast zaalarmowano policję. W poszukiwaniach brali udział także sąsiedzi Pilarskich.
Na pierwszy ślad natrafiono 500 metrów od domu Ewy w Zbylutowie. Odnaleziono jej bieliznę. Wówczas policja i mieszkańcy pobliskich miejscowości zaczęli przeczesywać pobliski las i pola. Niestety, w niedzielę 22 sierpnia w akcji przeszkodziła potężna burza, jaka przeszła nad okolicą. Poszukiwania wznowiono następnego dnia.
Mieszkańcy Zbylutowa do dzisiaj pamiętają jak z zamarłym sercem przeszukiwali zarośla. Ciało Ewy odnalazł jej ojciec, który szedł z kordonem policyjnym.

- Dziewczynka została w brutalny sposób zgwałcona - tyle tylko ujawnili wówczas policjanci. O szczegółach nie chcieli mówić - były zbyt drastyczne. Ale mieszkańcy wioski jeszcze długo po pogrzebie opowiadali o strasznych obrażeniach, których doznała Ewa. Sprawcy, po zgwałceniu, mieli wbić dziewczynie w usta kij, który przebił głowę i tchawicę. Jeszcze kilka miesięcy po tym morderstwie ludzie bali się wychodzić z domu wieczorami, nie puszczali młodych na dyskotekę. W końcu zapomnieli o tragedii. Ale mama Ewy nie zapomniała. Nigdy nie dopuściła do umorzenia śledztwa. - Coś takiego nie może być bezkarne, nie może być zbrodni doskonałej - nieustannie powtarzała dziennikarzom Maria Pilarska.

***
I miała rację. 19 lat temu śledczy przesłuchali uczestników dyskoteki, mieszkańców wioski, koleżanki Ewy. Śledztwo było zawieszane i wznawiane przez kolejne lata. Rodzina Ewy uważała, że fakt przekazywania sprawy kolejnym śledczym, był między innymi powodem, że śledztwo nie ruszało z miejsca. Dopiero policjanci z wrocławskiego Archiwum X pod koniec lipca 2010 roku znowu podjęli ten wątek.

- W tamtym czasie został zabezpieczony materiał biologiczny w dosyć dużej ilości. Ale teraz dysponujemy jeszcze takim narzędziem, jak analiza kryminalna, która pozwala nam na uściślenie pewnych danych i faktów - mówi śledczy z Archiwum X.
Policjanci są przekonani, że Ewa znała swoich oprawców. Ale 19 lat temu śledczy poszli tropami, które na podstawie dzisiejszych analiz okazały się błędne. W śledztwie policjantów z Archiwum X wychodzą bowiem nowe fakty. Funkcjonariusze dysponują ustaleniami od biegłych, psychologów i najlepszych fachowców, którzy spojrzeli na sprawę świeżym okiem i zapoznali się ze wszystkimi dowodami, które zostały zgromadzone. Przez dwa lata w Archiwum X analizowali sprawę. I wreszcie pojawił się pewien przełom.
- Nasz zespół już sprawił, że sprawcy tego brutalnego morderstwa nie mogą na dzień dzisiejszy spać tak spokojnie, jak do tej pory - mówią dzisiaj policjanci.

***
X - śledczy z Archiwum X - starannie dobiera słowa. Ubrany w elegancką, szarą marynarkę wygląda raczej jak biznesmen, niż policjant. Na pytanie, czy ogląda amerykański serial kryminalny "Dowody zbrodni", w którym atrakcyjna policjantka wraca do starych, nierozwiązanych zbrodni, uśmiecha się lekko. - Nie oglądam. Tyle naoglądam się rzeczy, które dla zwykłego człowieka są trudne do zniesienia, że w domu muszę odpocząć od zdjęć zwłok, z oględzin miejsca zbrodni, sekcji - mówi i dodaje, że to wcale nie oznacza, że po wyjściu z pracy przestaje się myśleć o sprawie, którą się prowadzi.

Bo się nie przestaje. Sprawdza się różne ślady w internecie, informacje, które pojawiają się znienacka. Bo czasem pracuje się nie osiem godzin, ale kilka dni. Nie w komendzie, ale w terenie, próbując wyjaśnić sprawę do tej pory niewyjaśnioną.
- Te nierozwikłane sprawy uwierają. Zwłaszcza jeśli mamy do czynienia z tak drastyczną, jak w przypadku Ewy Pilarskiej. Ale możliwości badawcze jakimi dysponujemy, dzisiaj są znacznie większe, więc choćby i z tych powodów wracamy do zbrodni sprzed lat - opowiada X podkreślając, że nie zdradzi szczegółowo, jakie to możliwości badawcze. - Przestępcy też czytają gazety. Wiedzą, że bada się ślady papilarne. Wiedzą, że sprawdza się DNA. I niech ta wiedza im wystarczy. Więcej znać nie muszą.

Kiedy padają pytania o szczegóły dotyczące śledztwa w sprawie zamordowania Ewy Pilarskiej, X znów się uśmiecha. To jedyna odpowiedź, bo dobro śledztwa jest ważniejsze niż ciekawość.
X może za to opowiedzieć, że w dolnośląskim Archiwum X pracują policjanci z pionu kryminalnego, dochodzeniowo-śledczego. Że bywa tak, iż kogoś uwiera zbrodnia, którą ma na sumieniu i kiedy w jego drzwiach pojawiają się policjanci, to w końcu oddycha z ulga, bo może zrzucić z siebie brzemię dźwigane przez wiele lat. Ale bywa i tak, że ktoś zadzwoni z jakąś informacją, która rzuca nowe światło na sprawę sprzed lat. Ktoś przyniesie jakieś zdjęcie. Inny skojarzy jakieś fakty.
Oni tylko i aż wszystko dokładnie sprawdzają, współpracując z kolegami w terenie i z innych województw, jeśli zajdzie taka potrzeba.

***
W "Dowodach zbrodni" policjantka Lilly Rush kiedy otwiera, a potem zamyka sprawę sprzed lat, idzie do dużego magazynu, w którym na półkach stoją kartonowe pudełka. W każdym zamknięta jest historia niewyjaśnionej zbrodni. X lekko kiwa głową. We Wrocławiu jest podobnie jak na amerykańskim filmie. Są akta, dowody, zeznania świadków. Przechowywane w archiwach czekają na nowy trop, który pozwoli podjąć sprawę odłożoną na półkę. I jeśli wszystko pójdzie dobrze - wyjaśnić ją. Tak jak krakowskim policjantom z tamtejszego Archiwum X udało się wytropić mordercę, który w okolicach Zakopanego atakował kobiety łańcuchem zakończonym hakiem. Swoje ofiary gwałcił, a później zabijał. I jak rozwikłano zagadkę zaginięcia 45-latka, który przyjechał z Wiednia do Krakowa w odwiedziny do matki i słuch po nim zaginął, a po piętnastu latach od zdarzenia okazało się, że został zamordowany przez szwagra, który później jego zwłoki zamurował.

Na Dolnym Śląsku w ciągu ostatnich kilkunastu lat doszło do prawie setki zabójstw, w których do dziś nie wykryto sprawcy lub sprawców. Większość spraw została już umorzona, jednak można je w każdej chwili wznowić, bowiem przedawnienie karalności następuje dopiero po 30 latach. Czeka więc rodzina zamordowanego kilka lat temu taksówkarza z Bolesławca. I czeka rodzina zabitego przed ponad 20 laty handlarza walutą z Legnicy. Może i sprawa gwałtu, i zabójstwa Ewy Pilarskiej jest już bliżej wyjaśnienia niż dalej. Kilka tygodni temu lokalna prasa i serwisy internetowe zamieściły zdjęcia kilku mężczyzn, którzy być może wiedzą coś o tym, co wydarzyło się w nocy z 21 na 22 sierpnia 1993 roku w lesie w Zbylutowie niedaleko Lwówka Śląskiego. Kogoś widzieli, coś słyszeli. Coś, co może sprawić, że rodzice Ewy w końcu będą spać spokojnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska