Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Monika Brodka: Jak przeklinam, to ostro!

Robert Migdał
fot. Materiały promocyjne Sony Music
Z piosenkarką Moniką Brodką o tym, czy od jedzenia do seksu jest daleka droga, dlaczego lubi bawić się językiem, kiedy bywa próżna i oczywiście o jej najnowszej płycie "Granda", którą właśnie nagrała, rozmawia Robert Migdał

Bardzo smaczna ta Pani płyta...
Bardzo dziękuję. Smacznego życzę.

A dziękuję, dziękuję. Już ją kosztuję, raczę się nią, smakuję... A propos. W jednej z piosenek - "Pięciu smakach" - śpiewa Pani: "Uduszona latająca ryba, ćwiczy w piwie skoki wzwyż", a w kolejnej - "Saute" - zmysłowo Pani nuci: "Czytaj mnie jak menu swobodnie". Bardzo smaczne, bardzo.
Bo "Saute" to taki erotyk... spożywczy. Nie ukrywam swojej miłości do kuchni, dlatego wątek kulinarny musiał się znaleźć na płycie, jeżeli to miała być moja płyta - o moich pragnieniach, pasjach, o mnie samej. A że jedzenie jest bardzo erotyczne, więc się wszystko w tej piosence zgadza, układa...

Oj, tak. Szampan z truskawkami, zabawa z bitą śmietaną. Rozumiem, rozumiem. Ale zejdźmy na ziemię, bo się rozmarzyłem. Ta Pani miłość do jedzenia to tylko sama przyjemna konsumpcja, czy też stanie przy garach?
Gotowanie też. Jak najbardziej.

A popisowe danie Brodki?
Nie ma takiego. Cały czas się uczę, żeby tych dań było coraz więcej. Gotuję z głowy i z serca, bez książki kucharskiej - sama wymyślam, podglądam innych. I wychodzi.

Tak jak jedzenie uzależnia, to przesłuchanie Pani najnowszej płyty też. Ja sam ciągle jestem głodny tych dziwnych dźwięków. Gdy jej słuchałem, od razu przychodziło mi na myśl - proszę wybaczyć - znów jedzenie: groch z kapustą - strasznie wszystko pomieszane: jest i ostro, i gorzko, i słodko-kwaśnie.
Mam nadzieję, że z tą płytą szykuje się granda w świecie muzyki. Jest na niej wszystko, co siedzi mi w głowie, wszystko, co lubię. I podobnie jak łączę te smaki w gotowaniu - pozornie niepasujące do siebie - tak połączyłam dźwięki i słowa w sposób czasami nieoczywisty. Pewnie dlatego, że czułam się bardzo wolna, bez żadnych ograniczeń, robiąc tę płytę. I im dziwniejsze rzeczy na niej robiliśmy, to tym bardziej nas to kręciło. Świetnie się bawiłam przy jej nagrywaniu.

Ooo, to słychać. Trochę rocka na niej jest i popu, i folku.
I jest piosenka francuska, jest mandolina, która kojarzy się z muzyką irlandzką, jest trombita, która jest z Żywca - więc są tu i przedziwne style, i przedziwne instrumenty.

Czym właśnie jest ta trombita, na której na płycie gra Pani tata?
To taka drewniana rura. Gra się na niej podobnie, jak na trąbce, bo ma drewniany ustnik. Po prostu tuba, w którą się dmucha.

Też erotyczne, tak trochę... A skąd pomysł, żeby właśnie tatę zaprosić do jednej z piosenek?
Bo potrafi grać na góralskich instrumentach, a zależało mi, żeby je wykorzystać, ale nie w folkowy sposób. Chciałam zaeksperymentować, włączyć je do mojej muzyki. I tata się na to zgodził. Myślę, że się udało - to nie jest góralska płyta, a są na niej użyte góralskie instrumenty.
Ta muzyka z Pani rodzinnych stron przewija się cały czas w Pani piosenkach.
Bo góralska nuta musiała być na tej płycie - to przecież połowa mojego życia. Ja się wychowałam w niej, dogłębnie poznałam kulturę góralską. Mój tata zajmuje się folklorem, ja dorastałam w takim domu, w którym ta tradycja była cały czas obecna: były stroje, instrumenty. Mam sentyment do tego regionu. Są w nim takie rzeczy, o których zwykli ludzie jeszcze nie wiedzą. Bo niestety ludziom górale kojarzą się tylko z oscypkami i tanią cepelią. A tak nie jest.

"Granda" jest bardzo energetyzująca - w ogóle mi się nie kojarzy z cepelią. A co Pani daje energię w życiu?
Ludzie mi ją dają. Ale też doświadczenia, miłe doświadczenia, które mnie spotykają w życiu. A także pozytywne komentarze na temat mojej płyty (śmiech). Wiem, próżna jestem, ale strasznie się stresowałam, kiszki mi się skręcały, czy płyta będzie się podobała, czy będzie dobra. Teraz się trochę wyluzowuję.

Eeee. Taka spięta Pani na tej płycie nie jest. Bez przesady. Słychać, że bawi się Pani głosem, dźwiękami. No i sporo na niej jest erotyzmu.
Nie planowałam tego. Tak jakoś wyszło. Zaczęło się od utworu "Saute", bo chciałam w nim mieć słowa, które są erotyczne dla pewnej przeciwwagi, bo sama melodia tego utworu jest bardzo delikatna. To jedyna ballada na tej płycie i chciałam, żeby było słodko, tak kulinarnie, ale nie miałko.

Zapewniam, że wyszło. Sprawy seksu nie owija Pani w bawełnę. To na płycie nie jest temat tabu.
Seks już dawno nie jest tematem tabu - wszystko zależy, jak się ten "seks"... ugryzie (śmiech).
Maria Peszek była dla Pani inspiracją? Ona pisze podobne teksty.

Nie (śmiech). Inspiracją były dla mnie słowa. Zabawa nimi. Chciałam się wyzbyć tej myśli, że "szkoda, że nie możemy śpiewać po angielsku, bo język angielski tak fajnie brzmi". Udowadniam, że język polski daje niesamowite pole do popisu, do manewrowania tym językiem - w wielu momentach daje fajną dwuznaczność. Na przykład tekst "dobijam się" w piosence "Krzyżówka dnia" ma podwójne znaczenie. Chciałam, żeby w tekstach było dużo słów-wytrychów, niestety, zapomnianych, które wyszły już z obiegu.

Profesor Jan Miodek, jeżeli przesłucha Pani płytę, może będzie zachwycony. "Rachowanie kości", "Spuszczanie łomotu" - sporo jest takich językowych perełek.
Bo język polski jest piękny i trzeba go pokazywać, bawić się nim. Może dzięki mnie moda na pewne sformułowania wróci do języka polskiego: ludzie zamiast mówić, że "będzie afera", zaczną krzyczeć "ale granda!". Może też, zamiast mówić, że "się idzie pobawić, coś zbroić" - powiedzą, że "idzie się pograndzić".

To teraz Monika Brodka, zamiast kląć siarczyście, będzie mówiła: "motyla noga".
Oj, nie (śmiech). Niestety, dużo przeklinam, nie kryję się z tym i jak już mam rzucić mięsem, to ostro. Żadna "motyla noga".

A skąd tytuł płyty "Granda"?
To słowo, które ma w sobie niesamowicie potężny ładunek energii. A wzięło się stąd, że usłyszałam je w radiu. Pewnego mroźnego, zimowego wieczoru wracałam do domu, słuchałam wiadomości i pewna starsza pani z Poznania mówiła w jakiejś informacji o PKP, że "z pociągami to jest granda, że spadł śnieg i one od razu przestały kursować". Wpadło mi to słowo w ucho i wiedziałam, że zanim moja płyta będzie skończona, to będzie nosiła taki tytuł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska