Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Moje noworoczne postanowienie? Przebywać na szczycie i nie schodzić do pośredniaka

Wojciech Koerber
Dostałem kalendarz od "Drużyny Stadionu Wrocław". Wiecie, taki w amerykańskim stylu - pracownicy spółki, w kupie, uśmiechają się do mnie i wyciągają rączki. Bije od nich szczęście, radość życia, nic dziwnego, w sumie. Niczego im tam nie brakuje, no może poza pracą tylko.

Dziennikarska dociekliwość, OK - złośliwość, a więc dziennikarska złośliwość z miejsca kazała mi te główki porachować. No, kochani, gdyby trener Levy miał tak długą ławkę, faktycznie byłoby co robić na stadionie. Kolega po piórze ocenił sytuację parafrazą Tuwima: "A tych główek jest ze czterdzieści, cholera wie, ile ich się tam jeszcze zmieści".

Ale wiecie co, to taka filozofia Kalego, regularne walenie w te nierentowne spółki. Bo to nic innego, jak skuteczna walka z bezrobociem. Naprawdę! Lepiej chyba, by ludzie te stołki mieli, niech nie przemawia przez nas zazdrość. Kto wie, może kiedyś i Ty do spółki trafisz, zmieni się wówczas punkt widzenia drastycznie. A za kalendarz - dzięki, przyda się!

Naprawdę nie ma co narzekać. U kolegi w firmie poskarżył się jeden odważny szefowi, że zimno na hali. Odpowiedź pryncypała? Krótka była i stonowana, wyszło z niego całe doświadczenie. A brzmiało to tak, na spokoju i z kamienną twarzą: "Pod pośredniakiem zimniej". Wiecie, że temu zziębniętemu z miejsca zrobiło się gorąco. A tekst stał się na zakładzie kultowy.
Urzędnikom i politykom życzę w nowym roku mniej samouwielbienia, wielu jest zakochanych w sobie z wzajemnością. Bardzo mnie razi, gdy mówią nam, że "ja załatwiłem", albo że właśnie wrócili z Warszawy, gdzie "dla nas wyszarpali". Panowie, nasze dzielicie, należy się jak psu kość. Nic zatem nie trzeba wyszarpywać, każdy dostaje mniej więcej po równo. Za to przed prywatnym sponsorem - zawsze czapki z głów i czołobitność. Bo prywatny dawać nie musi. W przeciwieństwie do państwowego.

Choć są też wyjątki. Miasto nie ma na koszykarski Śląsk, dziś w tej sprawie miała zapaść decyzja. Miała, bo radni wycofali w piątek wniosek, w tym Maciej Zegan i były koszykarz klubu Wojciech Błoński, obecnie reprezentanci klubu Dutkiewicza. No, panowie, byłem pewien, że pęknięcie dziś, a pękliście już w piątek. Poszliście do rady dla sportu coś zrobić, czy po swoje tylko?

Jedno stare posiedzenie dotyczące miejskiego wsparcia dla koszykarzy pamiętam. Żartowaliśmy po nim, że Maćkowi Zeganowi, choć karierę pięściarską już dawno skończył, szybkość jednak została. Otóż trzeba było widzieć, z jaką szybkością opuszczał pokój, gdy zbliżała się chwila głosowania. Gdy trzeba było opowiedzieć się po stronie koszykówki, a jednocześnie po stronie politycznego wroga. Coś mu wypadło. Szkoda, Maciek to sympatyczny człowiek, do tego stopnia komunikatywny, że słowa wypowiada szybciej niż wyprowadza ciosy. Niedawno zadzwonił, zaczął jednak tak dynamicznie, że nie poznałem. Na co Maciek: "Jak ktoś do Ciebie dzwoni i nie rozumiesz, bo za szybko, to znaczy, że Zegan dzwoni". A że Śląsk walczy niekiedy o swoje z butą na ustach? Fakt. Jednak i na kolanach nic by nie wskórał. To polityka. Grzegorz S. już to wie.

Moje postanowienie noworoczne? Trochę mi się nie chce, lecz zamierzam jeszcze pozostać jakiś czas na szczycie. Mimo że - jak powszechnie wiadomo - zbyt długie przebywanie na wysokościach grozi deterioracją, zdrowiu krótko mówiąc zagraża. Zatem raz na jakiś czas będę schodził niżej, by zobaczyć jak jest u innych. Obym tylko nie musiał schodzić do pośredniaka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska