Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mój reporter: Czy we Wrocławiu będą grali z ratusza hejnał? (POSŁUCHAJ)

Weronika Skupin
Arkadiusz Gola/ Gazeta Wrocławska
- Czy władze miasta planują we Wrocławiu wprowadzić granie hejnału tak jak jest to w innych miastach? - pytał nas Czytelnik Daniel Dzięgielewski. Odpowiedź znalazła dla niego nasza reporterka Weronika Skupin.

Część z nas nigdy nie słyszała wrocławskiego hejnału, tymczasem jest on grany od... 1601 roku. Możemy go usłyszeć co tydzień w niedzielę w samo południe. To cztery pierwsze takty pieśni pt. "We Wrocławiu na Rynecku", choć nie od początku właśnie ta melodia była hejnałem Wrocławia. Od przeszło 35 lat hejnał z wieży ratusza wykonuje muzyk jazzowy, Tadeusz Nestorowicz.

W niedzielę 26 sierpnia, postanowiliśmy towarzyszyć wrocławskiemu hejnaliście podczas jego pracy. By wejść na wieżę, pokonuje on co tydzień 298 schodków od samej ziemi, gdzie znajduje się oddział Muzeum Miejskiego Wrocławia, do renesansowego dachu chełmowego na szczycie wieży. To jak podróż w czasie.

Tadeusz Nestorowicz zaczyna swoją podróż na ponad 60-metrową wieżę zawsze pół godziny przed graniem hejnału, czyli o godz. 11.30. Gdy wejdzie na mały stryszek, na jednym z krzeseł stawia swoją trąbkę, a na drugim siada by trochę odpocząć. Potem się rozgrzewa.

- Jestem profesjonalistą, dlatego wszystko wykonuję jak najlepiej się da. Muszę się rozgrzać - mówi.

Dzwon wybija za kwadrans dwunastą, a piętnaście minut później bije dwanaście razy. Wtedy Tadeusz Nestorowicz wychodzi na balkon i zaczyna grać swój hejnał w cztery strony świata. Najpierw na zachód, w kierunku placu Gołębiego i kościoła św. Elżbiety, potem na północ, na wschód i na południe. 26 sierpnia hejnał rozpoczął "Apelem Jasnogórskim", zaczynającym się słowami "Maryjo Królowo Polski", by podziękować Matce Boskiej Częstochowskiej, której święto wypadało właśnie w niedzielę.

- Jest święto, a ja jestem dumny, że stoję tu i mogę grać hejnał. W ten sposób dziękuję za to, że w ogóle dane mi jest tu być - mówi Tadeusz Nestorowicz.

Uważa za niemały cud to, że wciąż wykonuje swój hejnał po wypadku, który w kwietniu 2010 roku mógł mu odebrać życie.
Wracał z próby swojego zespołu Nestor Band, szedł ul. Kolejową we Wrocławiu z parkingu do domu, brakowało mu jeszcze 500 metrów. Zaczął przechodzić przez jezdnię, gdy nagle zza rogu wyjechał samochód, białe daewoo espero.

- Samochód mnie nie ominął, uderzyłem głową w szybę i przeleciałem w powietrzu parę metrów. Ja poleciałem w jedną stronę, a moja trąbka w drugą. Potem samochód przejechał mnie przednim kołem, zaczepiłem się o podwozie, a kierowca wlókł mnie 105 metrów. Krzyczałem: "nie zabijajcie mnie!" - opowiada nam Nestorowicz.

Wtedy trójka pasażerów wysiadła, odkręciła tablice i uciekła. Kierowca był pijany. Gapie próbowali go wyszarpnąć spod samochodu, ale rozdzierał go ból. Wtedy podnieśli auto i go wydostali.

- Ktoś zapytał co się stało, powiedziałem, żeby dzwonił po pogotowie. Mężczyzna powiedział, że nie ma komórki. Wtedy z kieszeni koszuli wyciągnąłem swoją i sam zadzwoniłem. Nie na pogotowie, do żony. Mówiłem, że przejechał mnie samochód. Nic nie rozumiała, pytała jaki znów samochód. Powiedziałem, że był biały. Po chwili przybiegła żona z córkami - wspomina Tadeusz Nestorowicz. Wtedy też zapytał, co stało się z jego trąbką. Ktoś ją znalazł i przyniósł mu.

- Pocałowałem ją i włożyłem sobie pod głowę. Miałem już trąbkę, zrobiło mi się lepiej na duszy. Było po wszystkim - mówi muzyk. Potem trafił na intensywną terapię w szpitalu Marciniaka przy ul. Traugutta z nienaturalnie pokrzywionymi nogami, strzaskaną miednicą i obrażeniami wewnętrznymi. Przestępców złapano. Okazało się, że kierowca wyszedł z więzienia na przepustkę, napił się i wtedy wsiadł do auta. Wciąż toczy się przeciw niemu proces.

- Jak tylko wyszedłem ze szpitala, pojechałem do Częstochowy na Jasną Górę pomodlić się przed cudownym obrazem. Czasem wplatam w hejnał inne melodie, stąd dziś "Apel Jasnogórski". W Niedzielę Wielkanocną grywam przed hejnałem "Alleluja", w Boże Narodzenie wkomponowuję jakąś kolędę - uśmiecha się.

Pamięta jak po wypadku koledzy z zespołu Nestor Band zagrali dla niego koncert i zebrali pieniądze na rehabilitację. Szybko wracał do zdrowia, choć na początku musiał jeździć na wózku i bał się, że pozostanie na nim do końca życia.

- Kazali mi jeść dużo galarety. Nie mogłem już na nią patrzeć, ale pomogła. Gdy po pewnym czasie lekarze robili mi prześwietlenie, nie mogli uwierzyć jak miednica ładnie się zrosła. Niedługo po wypadku zadzwonili z urzędu miasta czy zagram hejnał. Powiedziałem, że to niemożliwe, ale załatwili mi wózek, transport, a na schodach była zamontowana specjalna platforma. Jakoś ten hejnał zagrałem. Pierwszy hejnał po wypadku zagrałem na wózku - opowiada Tadeusz Nestorowicz.

Wrocławski hejnał był przez niego wykonywany w przeróżnych okolicznościach. Co rok w Lublinie jest zjazd hejnalistów, tam też prezentował swoją aranżację. Innym razem prezentował go na zjeździe kardiologów we Wrocławiu, choć początkowo miał zagrać jedynie ze swoim zespołem aranżacje jazzowe.

- Pani prowadząca zjazd bardzo się zainteresowała tym, że jestem hejnalistą i przedstawiła mnie następująco: "Przed państwem Tadeusz Nestorowicz, który wykona wrocławski hejnał z 1601 roku, co więcej sam go skomponował". Robiłem co w mojej mocy, by się nie roześmiać, a potem wytłumaczyłem jej, że ludzie tak długo nie żyją - wspomina.

Tadeusz Nestororowicz miał zaszczyt grać wrocławski hejnał dla Dalajlamy, Jana Pawła II i Lecha Wałęsy. Grał go także na Igrzyskach Olimpijskich w Moskwie w 1980 roku przy okazji występów artystycznych licznych wykonawców. Pojechał tam, bo wygrał festiwal Old Jazz Meeting. - Szkoda tylko, że nie zagrałem na otwarcie igrzysk, a w trakcie — śmieje się.

Hejnał wrocławski był grany także w Paryżu i... na równiku! - W stolicy Francji polecono mi zagrać Marsyliankę, a ja wplotłem w nią zgrabnie nasz hejnał. Opłynąłem także świat dookoła na statkach pasażerskich. Gdy przekraczaliśmy równik zaproponowano mi, bym coś zagrał. Wybrałem oczywiście hejnał wrocławski - opowiada muzyk.

W 1996 roku ówczesny prezydent Wrocławia Bogdan Zdrojewski polecił Nestorowiczowi nagrać płytę ze znanymi wrocławskimi utworami. Nosi tytuł "Muzyczna pocztówka z Wrocławia" i rozpoczyna ją oczywiście hejnał. Dalej są m.in. "Niebieskie tramwaje" i "My wrocławianie". - Płytę wręczono papieżowi Janowi Pawłowi II na Kongresie Eucharystycznym, z czego jestem bardzo dumny - mówi Tadeusz Nestorowicz.

Muzyk skomponował hejnał dla Twardogóry. Gra w szkołach i przedszkolach, opowiada dzieciom o hejnale i historii Wrocławia. Widać, że kocha to miasto.

Na szczycie ratuszowej wieży można znaleźć wyryte nazwiska hejnalistów i daty, w których wykonywali utwór. Pierwszy ryt pochodzi z 1601 roku, przy nim Tadeusz Nestorowicz zaczyna grać co niedzielę.

Obecnie hejnalistów jest kilku, ale to Nestorowicz gra regularnie, pozostali okazjonalnie. Hejnał był grany z okazji większych świąt, dopóki prezydentem nie został Rafał Dutkiewicz. To on zadecydował, by hejnalista wchodził na wieżę co tydzień. Około trzech, czterech lat temu w wakacje grano hejnał nawet codziennie.

- Wtedy było nas trzech i zmienialiśmy się, bo to za ciężka robota dla jednego człowieka wchodzić tu co dzień - mówi Nestorowicz i śmieje się, że przez cięcia w budżecie granie hejnału od poniedziałku do niedzieli jest teraz niemożliwe.
Czy nazwisko Tadeusza Nestorowicza będzie kiedyś widnieć na ratuszowej wieży?

- Nie wiem, czy mam o to kogoś poprosić, czy sam je wyryć - mówi z uśmiechem. - Mam tylko życzenie, by Bóg sprawił, abym jak najdłużej miał zaszczyt grać hejnał z ratuszowej wieży - mówi Tadeusz Nestorowicz.


A oto tekst wrocławskiego hejnału "We Wrocławiu na Rynecku", spisany w 1864 roku.

We Wrocławiu na rynecku stojóm wojocy,
są tam łóni postrojyni wszyscy jednacy.
Są tam łóni rozmajici rycerze i junocy,
szykujóm sie na wojynka we dnie i w nocy.

Hej cisawy mój kónicek bandzie bandzie r-zoł,
a tobie moja dziewcyno bandzie, bandzie zol.
Nie jedź, nie jedź Jasinku, da nie jedź na wojynka,
bo na wojnie życie znojne i niyspokojne.

Cekoj na mnie, moja Kasiu, cekoj przy moście,
pośla ci jo krasne piórko rybką na poccie;
Łoj niejedna rybecka już pod mostym przesła,
nie widziałam, zeby któro piórecko niesła.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Mój reporter: Czy we Wrocławiu będą grali z ratusza hejnał? (POSŁUCHAJ) - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska