Mój reporter: Czy policja nie może sobie poradzić z myjącymi szyby na skrzyżowaniach?

Nasz Czytelnik szeroko opisuje sprawę: Od wielu lat nasze miasto boryka się z ogromnym problemem chłopców myjących szyby na skrzyżowaniach. Początki były obiecujące. Kierowcy chcąc docenić inwencję młodzieży zarabiającej na wakacje zwykle ofiarowali drobną sumę. Od około dwóch lat akcja ma charakter całoroczny, a sympatyczna młodzież zmieniła się na wulgarnych chuliganów pijących piwo oraz palących papierosy.

Każdy obywatel za wejście na przejście dla pieszych na czerwonym świetle otrzymałby mandat. Owi chłopcy są w tym wypadku bezkarni ponieważ policja albo nie widzi problemu albo odpowiada, że oni mają już tyle mandatów i unikają ich płacenia. Jeżeli nie potrafią zająć się kilkoma nastolatkami jak wrocławska policja ma walczyć z prawdziwą przestępczością?

Obecna pogoda oraz mycie szyb w szarówce nocy (myślę tu o skrzyżowaniu ulic Hallera i Powstańców Śląskich) stwarza dodatkowe zagrożenie ludzi stale przebywających na jezdni, często pomiędzy pasami ruchu zmuszając kierowców do znacznej redukcji prędkości stwarzając niemałe zagrożenie. Pytanie jest czy owa młodzież jest zupełnie bezkarna?

Dlaczego policja woli łapać bezbronnych rowerzystów zamiast zająć się dużo bardziej niewygodnym ale realnym problemem. Może policja się ich zwyczajnie boi? Jak sadzę 70 proc. osób myjąc szyby za kwoty 50-100 zł za godzinę trudno będzie przestawić się na zarobki rzędu 8-12 zł/h i w przyszłości zaczną stanowić o wiele bardziej niebezpieczny szary element naszego miasta. Czy kierowcy muszą być zaszczuci i poddawać się presji niewielkiej grupy żebrzącej młodzieży?

Odpowiedzi na to pytanie szukał nasz reporter Marcin Moneta. Do sprawy ustosunkował się rzecznik dolnośląskiej policji, aspirant Paweł Petrykowski:

Nie jest prawdą, że policja nic nie robi w tej sprawie. W ciągu ostatnich 2 miesięcy policjanci ponad 250 razy kontrolowali wrocławskie skrzyżowania. Podjęto 194 interwencje w tym czasie. Osoby, które myją szyby na skrzyżowaniach stwarzają zagrożenie w ruchu drogowym.

W przypadku nieletnich policjanci "przekazują" ich opiekunom prawnym i w niektórych sytuacjach sprawą zajmuje się sąd rodzinny. Osoba dorosła, myjąca szyby na skrzyżowaniu, może być ukarana mandatem, może też dostać wezwanie do sądu grodzkiego. Niestety problemu myjących nie da się całkowicie rozwiązać, jeśli kierowcy będą nadal dawać im pieniądze. W sytuacji, kiedy osoby zarabiające w ten sposób, nadal zarabiają, będą mimo kar wracać na te skrzyżowania.

Policjanci z przebiegu dotychczasowych interwencji wiedzą, że mycie szyb może być intratnym zajęciem przynoszącym nawet kilkaset złotych zysku dziennie. Warto dodać, że zatrzymujemy nie tylko mieszkańców Wrocławia. Zdarza się, że na zarobek przyjeżdżają do miasta też młodzi ludzie z regionu, nawet z okolic Kłodzka, czy Wałbrzycha. Co więcej, mieliśmy do czynienia już z takimi przypadkami, kiedy rodzice doskonale wiedzieli jak dorabiają sobie ich dzieci. Wykroczenia na skrzyżowaniach bywają bardzo różne. Od stwarzania zagrożenia na drodze, poprzez nagabywanie itp.

Funkcjonariusze we wrześniu zatrzymali też młodego człowieka, który z jednej ze stacji benzynowych ukradł w sumie kilkadziesiąt myjek, które wykorzystywał później w pracy na skrzyżowaniu. Niestety, rzadko o tym, że pojawiają się na skrzyżowaniach myjący, informują policję sami kierowcy. Powtarzam, problem mimo policyjnych interwencji, będzie wracał dopóty, dopóki kierowcy będą takim ludziom dawać pieniądze.