Komentatorzy wskazują na dalekosiężny cel przyświecający ostatnim papieżom, czyli hipotetyczny powrót prawosławia na rzymskie łono. To dlatego Watykan starał się o jak najlepsze stosunki ze Związkiem Radzieckim oraz PRL-em, czym do pasji potrafił doprowadzić prymasa Stefana Wyszyńskiego, który miał swoje pomysły na rozgrywkę z komunistami.
Jak widać, wpływ tamtego myślenia wciąż jest przemożny, skoro przez pierwszy miesiąc wojny Franciszek modlił się o pokój, ale bez nazywania po imieniu, kto jest agresorem, oraz prowadził jałowe rozmowy z patriarchą moskiewskim Cyrylem, bliskim współpracownikiem Władimira Putina. Wyglądało to trochę tak, jakby Ukrainę zaatakowali kosmici, posługując się „biednymi rosyjskimi żołnierzami” (określenie Franciszka).
Kłopot bierze się z tego, że papież występuje jednocześnie w kilku rolach. Mianowicie jest następcą Chrystusa, moralnym autorytetem, głową katolicyzmu i szefem państwa Watykan. W dwóch pierwszych rolach troszczy się o pokój między narodami, w dwóch ostatnich zabiega o różnorakie korzyści i utrzymanie wpływów politycznych. W spokojnych czasach da się to wszystko od biedy połączyć, lecz gdy następuje międzynarodowa, dramatyczna konfrontacja - w świat idą niespójne komunikaty. Dobrym przykładem na polityczne lawirowanie są stosunki z Chinami. Papież uznał mianowanych przez Pekin biskupów katolickich, czym niejako zrównał struktury kolaborujące z władzami z tymi, które są ostro przez komunistów prześladowane jako podziemny Kościół.
„Królestwo moje nie jest z tego świata” - powiedział kiedyś Jezus, ale nie zawsze o tym pamiętamy.
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?