CZYTAJ TEŻ: Wyspę Słodową zamkną na noc. Będzie ochrona, kamery i miejsca do picia piwa
Drodzy Państwo,
Już od kilku lat obserwujemy wciąż narastający spór o Wyspę Słodową. Z jednej strony studenci, którzy chcą spotkać znajomych na "zielonej trawce", grillować i spożywać napoje alkoholowe, z drugiej mieszkańcy, którym przeszkadzają tony butelek i śmieci, rozsypanych każdego ranka.
Problem leży gdzieś głębiej i nie da się go rozwiązać poprzez operacje zamykania wyspy czy też inne zabiegi mające na celu wyeliminowanie pijącej młodzieży z publicznego otoczenia.
Ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi uchwalona w roku 1982 przez Sejm PRL zabrania picia alkoholu w miejscach publicznych. Część młodych jednak nie przejmuje się prawem i maszeruje z butelkami przez miasto.
Zjawisko to z roku na rok narasta, a władze polskie nie są tym zainteresowane. Sensownym pomysłem może być nowelizacja ustawy tak, aby wydzielić część obszarów zielonych w mieście dla pijących alkohol niskoprocentowy. To po części zlikwidowałoby zjawisko pijącej młodzieży "na ławce pod blokiem".
Nie ma jednak możliwości stworzenia takich przestrzeni bez odpowiedniej infrastruktury. Monitoring takiego miejsca oraz wzmożona ilość partoli to podstawa, ale ten zabieg tylko dla zachowania bezpieczeństwa, nie karania za picie pod chmurką. Dodatkowo musiałyby pojawić się publiczne toalety oraz podajniki z torebkami dla każdego uczestnika. Dla osób nie przestrzegających powyższych zasad mandaty.
Dlaczego tak może być w krajach zachodnich, natomiast w Polsce jest to wciąż zabronione? Czy nie lepiej uczyć młodzież poprzez poczuwanie do odpowiedzialności, a nie karanie? Zastanówmy się czy nowe zasady "korzystania" z Wyspy Słodowej coś zmienią?
Z wyrazami szacunku,
Łukasz Przysucha
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
