MKS Kalisz - #VolleyWrocław. Była środkową, we Wrocławiu atakuje. Małgorzata Jasek pogrążyła dawne koleżanki

- Myślę, że niedzielny mecz będzie inny. Każdy dzień treningu jest dla nas ważny, a czas działa na nasza korzyść - powiedział nam po wtorkowej porażce z MKS-em Kalisz trener #Volley’aWrocław Wojciech Kurczyński. Te słowa okazały się prorocze.

Bohaterką meczu została rezerwowa Małgorzata Jasek, która jeszcze rok temu grała w Kaliszu i to jako środkowa. Do Wrocławia ściągnięto ją jednak z myślą o tym, by była atakującą. 25-latka wcześniej grała już na tej pozycji. Dostała nawet szansę w reprezentacji.

- Po wspólnych rozmowach doszliśmy do wniosku, że atak to pozycja, na której Gosia chce się rozwijać, a my stworzymy jej ku temu warunki - mówił prezes Jacek Grabowski, gdy klub prezentował latem nową siatkarkę.

Jasek już tydzień temu weszła na boisku zastępując Izabellę Rapacz. Wówczas skończyła jednak zawody z dorobkiem zaledwie sześciu punktów i 10-procentową skutecznością. W niedzielę na boisko weszła już w drugim secie i tym razem w pełni wykorzystała swoją szansę. Zdobyła 18 punktów i miała aż 67 proc. skuteczności w ataku!

Dużo pomógł jej świetny blok koleżanek. Dość powiedzieć, że #VolleyWrocław tym elementem siatkarskiego rzemiosła zdobył aż 20 oczek! Sama Jasek dołożyła tak pięć punktów, ale partnerki z boiska jej wtórowały. Do tego trzeba doliczyć kilkanaście wybloków, które umożliwiły wyprowadzenie kontrataków.

- Przede wszystkim wiedziałyśmy, po co tu przyjeżdżamy. Byłyśmy nastawione na zwycięstwo i zdobycie bardzo cennych dla nas punktów. To było widać na boisku. W każdym elemencie dawałyśmy z siebie maksimum i to przełożyło się na wynik - powiedziała Jasek po końcowym gwizdku. - Po wtorkowym meczu z Kaliszem miałyśmy videoanalizę, przemyślałyśmy wszystko, wymazałyśmy to z pamięci, zaczęłyśmy nowy rozdział. Mam nadzieję, że właśnie taki #VolleyWrocław będziemy teraz oglądać. Na pewno gra ze swoim poprzednim klubem jest mobilizująca, ja jednak po prostu lubię Kalisz, lubię tę halę, dobrze mi się tutaj gra, więc cieszę się bardzo z takiego wyniku - dodała.

Żeby jednak nie było tak różowo, siatkarkom Wojciecha Kurczyńskiego należy się mała nagana. W pierwszym secie prowadziły już bowiem 23:16, by pozwolić przeciwniczkom doprowadzić do remisu 23:23. W drugiej partii przyjezdne miały natomiast w końcowej fazie cztery oczka przewagi (16:20), ale wypuściły zwycięstwo. Później na szczęście już kontrolowały boiskowe wydarzenie, a set czwarty to było całkowicie jednostronne widowisko.

W drużynie z Kalisza w pierwszej szóstce wyszła wychowanka Wrocławia Julia Szczurowska. 19-letnia atakująca, która niespełna dwa poprzednie sezonu spędziła we Francji, zdobyła 12 punktów (48 proc. skuteczności).

Kolejny mecz #VolleyWrocław powinien teoretycznie zagrać w sobotę w Orbicie. Niestety najbliższy rywal - Pałac Bydgoszcz - ogłosił wczoraj, że ma w swoich szeregach aż 13 przypadków koronawirusa, a to oznacza, że spotkanie prawdopodobnie zostanie przełożone.

Energa MKS Kalisz - #VolleyWrocław 1:3 (23:25, 27:25, 20:25, 13:25)
MKS: Polak (4), Bednarek (10), Szczurowska (12), Damaske (5), Szperlak (13), Centka (12), Łysiak (libero) oraz Budnik, Gałkowska (4), Mazur (libero), Chrzan, Bałuk (8)

#Volley: Witkowska (11), Murek (14), Szady (2), Rapacz (4), Fedorek (7), Słonecka (17), Adamek (libero) oraz Wołodko (1), Jasek (18, MVP), Bączyńska