Bardziej niż wynikami memoriału (bo miał charakter towarzyski) warto zainteresować się historią Stefana Tuduja, który z wrocławską piłką nożną był związany przez 50 lat.
- Tato był przykładem sportowca nie z najwyższej półki i z największymi sukcesami, ale takiego, który całe serce oddał swojej pasji. Był zawodnikiem Iskry Pasikurowice, nieistniejącego Polaru Wrocław i Lotnika Wrocław, z którym grał w II lidze. Potem występował w drużynach zakładowych. Później został trenerem i sędzią. Całe życie związał z futbolem. Pamiętam w dzieciństwie stroje piłkarzy prane bez ustanku u mnie w domu - wspomina poseł Krzysztof Tuduj.
Na cześć swojego ojca organizuje piłkarskie zmagania, które odbyły się 20 października na boisku przy ul. Rakowieckiej.
- Tato zawsze promował ze wszystkich sił grę fair play. I dlatego mnie piłka nożna kojarzy się nie z podstępnymi faulami czy wyrachowanymi zagrywkami, ale pięknem sportu - dodaje K. Tuduj.
Stanisław Tuduj zmarł na boisku w czasie jedynego meczu, który rozegrał razem z dwoma synami. Doczekał swoich dni w niezwykłym stylu. - Odszedł na moich rękach, na boisku. W niezwykle symboliczny sposób, podsumowujący jego piłkarskie życie. W dodatku w Niedzielę Miłosierdzia Bożego - opowiada poseł Konfederacji.
W memoriale wystąpiła nawet drużyna, która w dzień śmierci Stefana Tuduja była jego sportowym rywalem. Oprócz tego na boisku zagrała 30 października ekipa rodzinna od organizatora, drużyny wrocławskie, goście z Warszawy oraz niewątpliwa atrakcja turnieju – drużyna poselska - ponadpartyjna reprezentacja obecnego parlamentu.
Co ciekawe, przed rokiem polscy posłowie w rozgrywkach między parlamentami różnych krajów zajęli 2 miejsce. - Jestem wzruszony, że koledzy zechcieli przyjechać z różnych miejsc Polski m.in. z Lublina czy z Olsztyn - stwierdza Krzysztof Tuduj.
Zawody otworzył Minister Sportu i Turystyki Kamil Bortniczuk, który nie przyjechał tylko, by zainaugurować memoriał, ale zagrał w drużynie poselskiej.
- To świetna inicjatywa w kontekście upamiętnienia ojca przez syna. Ma dodatkowy podtekst, bo syn jest naszym kolegą z parlamentu. Bardzo pozytywnie podeszliśmy do tego zaproszenia. Aktywne popołudnie i hołd oddany człowiekowi, który wiele poświęcił dla propagowania piłki nożnej. Cieszę się, że udało nam się zbudować drużynę posłów - mówi "Gazecie Wrocławskiej" minister Bortniczuk.
Podkreśla, że na co dzień stara się żyć aktywnie z przekonania, nie ze względu na funkcję, którą piastuje obecnie.
- Lubię sport i jeszcze 3 lata temu występowałem na boiskach opolskiej okręgówki. Brakuje mi tego trochę, więc kiedy tylko mogę, korzystam z okazji, by pograć w piłkę nożną. Nie ukrywam, że funkcja ministra sportu paradoksalnie przeszkadza w uprawianiu sportu ze względu na nawał obowiązków. Kiedy byłem posłem, co środę wieczór spotykałem się z kolegami, by pograć w piłkę. Dzisiaj już nie mogę regularnie pojawiać się na boisku. Ale tak to w życiu bywa. Coś kosztem czegoś – podsumowuje z uśmiechem minister.
Nie przeocz
Zobacz także
Musisz to wiedzieć
- Potężne tunele wydrążono w litej skale, są też olbrzymie wiadukty. Co to za budowa?
- Międzynarodowy Festiwal Kultury we Wrocławiu. Znakomita zabawa na placu Solnym
- Wszystkich Świętych we Wrocławiu. Zmieni się rozkład jazdy MPK - sprawdź koniecznie
- Most Milenijny we Wrocławiu skończył 18 lat! Zobaczcie, jak go budowano [ZDJĘCIA]
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?