Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miłosz Przybecki nie zagra w meczu Zagłębia z Widzewem

PK
Miłosz Przybecki (z lewej) zagrał dotąd w siedmiu ligowych meczach Zagłębia
Miłosz Przybecki (z lewej) zagrał dotąd w siedmiu ligowych meczach Zagłębia Piotr Krzyżanowski
Człowiekiem ze szkła Miłosza Przybeckiego ochrzczono już wtedy, gdy był zawodnikiem Polonii Warszawa. Błyskotliwy skrzydłowy miał w tym czasie zerwane więzadła krzyżowe, przez które pół roku odpoczywał od futbolu. Potem było też złamanie śródręcza, ale gdy tylko urazy zaczęły go omijać, piłkarz błyszczał na boiskach T-Mobile Ekstraklasy. Niestety historia się powtórzyła, a cierpi przez to Zagłębie Lubin.

Wystarczyły cztery spotkania w nowym klubie, by Przybecki znów trafił na listę kontuzjowanych. Tym razem nie wytrzymał mięsień uda. Na szczęście nie został zerwany, a jedynie naderwany. Tak czy siak piłkarz miał półtora miesiąca z głowy. Do składu był wprowadzony powoli, ale w derbowym spotkaniu ze Śląskiem rozegrał 90 minut i był najlepszym w szeregach lubinian. Wydawało się, że od teraz będzie już tylko lepiej. Zwłaszcza, że „Miedziowi” mieli w perspektywie dwa tygodnie spokojnych treningów w Spale. Ale właśnie w tej Spale zdrowie znów szwankowało i Przybecki wcześniej wrócił do domu.

- Całkiem niedawno Miłosz Przybecki wrócił do gry po kontuzji mięśnia półbłoniastego dolnej części uda. Okazało się, że w wyniku treningowych obciążeń pojawił się u niego ból w miejscu blizny na wspomnianym mięśniu i Miłosz wrócił do Lubina – tłumaczył Dariusz Puchalski, fizjoterapeuta Zagłębia. W sobotnim meczu z Widzewem Łódź (godz. 18, Stadion Zagłębia) „Miedziowi” będą musieli sobie poradzić bez błyskotliwego skrzydłowego, któremu przed sezonom za podpis na kontrakcie zapłacono podobno pół miliona złotych.

Niedyspozycja Przybeckiego mocno komplikuje sprawę trenerowi Lenczykowi. Przypomnijmy, że ten po przyjściu do Zagłębia na pozycji skrzydłowego widział Davida Abwo, który wcześniej pełnił trzeciorzędną rolę w zespole. Jeszcze przed wyjazdem do Spały szkoleniowiec przyznał, że obecność w składzie Nigeryjczyka wynika ze słabości jego konkurentów.

Wypada mieć nadzieję, że słowa szkoleniowca po meczu z Widzewem będziemy mogli puścić w niepamięć, wszak lubinianie są po dwóch tygodniach spokojnych treningów pod jego okiem. Czy to wystarczy, by z jednej najsłabszych drużyn w lidze stworzyć choćby zalążki wielkiej ekipy zdolnej do walki o najwyższe cele? Odpowiedź w sobotę. Tak czy siak Zagłębie, nawet bez formy, nawet bez Przybeckiego z takim zespołem, jak Widzew u siebie ma obowiązek wygrywać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska