Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Miłość, miłość w Zakopanem" - napisała na Facebooku. Potem zabił ją piorun

Kacper Chudzik
24-letnia Anna z Jakubowa pod Polkowicami jest jedną z czterech ofiar śmiertelnych gwałtownej burzy w Tatrach. Przed kilkoma dniami odbył się jej pogrzeb. W ostatniej drodze towarzyszyła jej rodzina, przyjaciele i sąsiedzi. Spoczęła na cmentarzu, bardzo blisko rodzinnego domu.

Anna mieszkała z rodzicami w Jakubowie. Miała czteroletniego synka. W ubiegłym tygodniu wyjechała wraz z chłopakiem w Tatry. To miał być urlop marzeń. „Miłość, miłość w Zakopanem” - tak brzmiał ostatni wpis Anny na Facebooku. Dzień później kobieta już nie żyła. 24-latka zginęła rażona piorunem na Giewoncie. Tego dnia burza zabiła w Tatrach w sumie cztery osoby, w tym dwoje dzieci. Pioruny raniły też ponad 150 turystów.

- Tak się cieszyła na ten wyjazd. Ona była bardzo radosną i uśmiechniętą osobą - mówi nam jedna z mieszkanek Jakubowa, która znała Annę. - Co ja mogę więcej powiedzieć? Serce mi się kraje na samą myśl o niej. Ciągle widzę jej twarz przed oczami i nie mogę uwierzyć, że już jej nie ma wśród nas. Bardzo mi szkoda jej rodziny.

W Jakubowie o tragedii mówi się dużo. Rodzina Anny mieszka tam od kilku lat, w nowo wybudowanym domu. Choć wielu mieszkańców znało dziewczynę tylko z widzenia, to jej śmierć poruszyła niemal każdego. - To jest bardzo trudne dla wszystkich, dla mnie też. Śmierć każdego parafianina mnie dotyka, ale tak młodej osoby w szczególności. Bardzo współczuję rodzinie Anny. To jest dla nich ogromna tragedia... . Pamiętam jak chrzciłem jej synka. Będziemy się za nią modlić - mówi ksiądz Stanisław Czerwiński, kustosz Sanktuarium i Parafii Świętego Jakuba w Jakubowie.

Rodzina dowiedziała się o tragicznym finale wyjazdu Anny dopiero dzień po tragedii. Gdy urwał się kontakt wciąż z nadzieją szukali informacji o 24-latce. - Podobno to jej brat jechał w góry ją identyfikować. Ciężko mi sobie nawet wyobrazić jak musiał się czuć - mówi nam jeden z sąsiadów.

Wśród rannych podczas tragedii w Tatrach był również chłopak tragicznie zmarłej 24-latki - Marcin. To mieszkaniec Głogowa. Według naszych informacji wciąż przebywa on w szpitalu. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Ma obrażenia nogi. W chwili tragedii znajdował się tuż obok Anny.

W sprawie dramatu na Giewoncie, trwa prokuratorskie śledztwo. Jest ono prowadzone pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci.
- To, że doszło do czterech wypadków śmiertelnych na skutek burzy jest bezsporne. Generalnie jednak musimy wyjaśnić, czy wszystkie służby odpowiedzialne za informowanie turystów o zmianach pogodowych dopełniły swoich obowiązków - mówi Barbara Bogdanowicz, prokurator rejonowa z Zakopanego.

Śledczy na razie ustalają pełną listę osób poszkodowanych w wyniku burzy na Giewoncie, a także tych, którym nic się nie stało, ale były na miejscu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska