Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miłość do matki i ojca zapisana w Dzienniku Ustaw

Janusz Michalczyk
Janusz Michalczyk
Janusz Michalczyk
Puk, puk... Tata? Mama? To ja, wasz syn Ming, przyjechałem w odwiedziny, bo tak mi każe nowa ustawa. Czy taką scenę można zobaczyć w jakimś kabarecie? Bynajmniej. To zwięzłe przybliżenie przepisów, jakie zafundowali sobie Chińczycy. Tydzień temu weszła tam w życie ustawa, która nakazuje dorosłym dzieciom odwiedzać często rodziców. Za zlekceważenie tego obowiązku grozi grzywna, a nawet więzienie.

Takie rozwiązanie - pozorny idiotyzm, jak mogłoby się wydawać Europejczykom - jest gorzkim owocem wieloletniej polityki "jednego dziecka w rodzinie". Dzięki niej Chińczycy uniknęli fatalnego w skutkach przeludnienia, ale jednocześnie wyhodowali sobie przy okazji pokolenie egoistów. Teraz tamtejsze sądy będą ustalać, co znaczy w konkretnym przypadku pojęcie "częstych odwiedzin", biorąc z pewnością pod uwagę odległość pomiędzy miejscami zamieszkania dziecka i rodzica oraz aktualne ceny biletów kolejowych.

Ciekawe, czy posądzany przez niektórych o populistyczne ciągoty premier Donald Tusk byłby skłonny zaproponować podobną ustawę dla zyskania poparcia szybko rosnącej rzeszy polskich emerytów? Przyznajmy - byłaby to jakaś forma rekompensaty za szykowaną przez wicepremiera Jacka Rostowskiego likwidację Otwartych Funduszy Emerytalnych.

Gdyby najbliższe wybory wygrał PiS, to będę ostro protestował przeciwko konieczności dowożenia rodziców własnym autem na niedzielną mszę

W razie czego uprzedzam, że będę przeciwny rozszerzaniu zakresu obowiązków o nakaz skopania należącego do rodzica ogródka czy działki, a w ostateczności domagam się wprowadzenia limitu odległości między miejscami zamieszkania (mnie pasuje 20 km), po przekroczeniu której kopanie może być zamienione np. na umycie okien. Gdyby najbliższe wybory wygrał PiS, co prognozują ostatnie sondaże, to będę ostro protestował przeciwko konieczności dowożenia rodziców własnym autem lub taksówką na niedzielną mszę, chyba że premier Jarosław Kaczyński obieca nam już teraz obniżenie akcyzy na paliwo.

Znając perfidię naszych rządzących, wcale bym się nie zdziwił, gdyby - jak wszystkie gorące kartofle - podrzucili problem samorządowcom. A wtedy łatwo sobie wyobrazić, że wrocławski magistrat podwyższa opłatę śmieciową wyrodnym dzieciom. Aby odeprzeć zarzuty o zbytnią dowolność, władze miasta mogłyby wysokość takiej podwyżki powiązać z kwotą należną za odbiór skoszonej trawy i uschniętych kwiatów z przydomowego ogródka, którą to kwotą dobiły właśnie emerytów.

Pomyślcie... Jeśli synalek miałby płacić co miesiąc dodatkowo 28 zł, zaraz by poszedł po rozum do głowy i wprosił się na najbliższy niedzielny obiad.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska