Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mila: Kibice Legii? Spływa to po mnie

notował i pytał JG
Tomasz Hołod
Kibice Legii Warszawa wygwizdali schodzącego z boiska Sebastiana Milę. - Spływa to po mnie - mówi kapitan WKS-u.

W Pucharze Polski wygraliście mecz, ale nie zdobyliście trofeum. Teraz przegraliście, ale są brązowe medale.
Wolę tę drugą opcję, bo przynajmniej coś osiągnęliśmy. Ostatnio wyjechaliśmy z Warszawy z niczym. Bardzo ciężko pracowaliśmy na to trzecie miejsce. Z tego sezonu wyciągnęliśmy maksimum. Fragmentami graliśmy wyśmienita piłkę, ale zdarzyło nam się zbyt wiele wpadek, co spowodowało, że dwie czołowe drużyny nam uciekły. Legii szczerze gratuluję mistrzostwa, bo na nie zasłużyła. Tak samo na to, by oddać jej szacunek szpalerem, jak to zrobiliśmy przez pierwszym gwizdkiem.

Szacunku zabrakło ze strony fanów Legii. Za swoje zachowanie podczas fety wielokrotnie Pan przepraszał, ale kibice nadal Panu nie wybaczyli.
Ale ja od nich tego nie oczekuję . To jest ich prywatna sprawa. Nie jestem kibicem Legii Warszawa i spływa to po mnie. Zależy mi na tym, żeby fani Śląska czy Lechii Gdańsk mi kibicowali.

Są brązowe medale, ale w ostatnim meczu sezonu czegoś zabrakło...
Tak - pięciu bramek (śmiech).

Mieliście w trakcie meczu informacje o tym, co dzieje się w Gliwicach, czy byliście wyłącznie skoncentrowani na meczu z Legią?
Tak, wiedzieliśmy co tam się dzieje. Trochę nerwowości się pojawiło, bo Bełchatów najpierw prowadził 3:0, a potem dał sobie strzelić jeszcze dwie bramki. To nie było miłe (uśmiech). Końcówkę tamtego meczu oglądaliśmy na małym monitorze.

Łukasz Gikiewicz powiedział, że dla waszego byłego kolegi grającego teraz w Bełchatowie Łukasza Madeja, będą jakieś gratulacje z waszej strony. Chociaż pewnie przez łzy, bo GKS się nie utrzymał...
Grali świetnie tę rundę. Nikt nie dawał im szans, a oni wygrali. Na pewno chcieli sobie przede wszystkim pomóc, ale pomogli przy okazji także nam. Musimy jednak pamiętać, że na to trzecie miejsce zapracowaliśmy w przekroju całego sezonu. Zdobywaliśmy punkty z Legią u siebie, czy z Lechem na wyjeździe.

Jest Pan rzadko zmienianym zawodnikiem. W niedzielę zszedł Pan z boiska przed końcem spotkania. Czym to było spowodowane?
To był ostatni mecz, wynik był wysoki, a z pewnością tym pojedynkiem nie za bardzo mogę się chwalić i zachwycać. To normalna sprawa, że z murawy schodzi zawodnik, który nie daje nic zespołowi. Tak widocznie było. To decyzja trenera i ja ją absolutnie akceptuję. Proszę tylko, żebyście nie pisali, że mam konflikt ze szkoleniowcem. Już raz czytałem, że rozwalamy szatnię z "Kazikiem" (Przemysławem Kaźmierczakiem - przyp. JG). Nie rozwalamy! (śmiech). Podpisałem nowy kontrakt i jestem z tego dumny.

Dlaczego ostatecznie zdecydował się Pan podpisać ze Śląskiem nową umowę?
Bo czuję się częścią tego klubu i rysuje się przed nim fajna przyszłość. Myślę, że dobrze by było w tym uczestniczyć. Identyfikuje się ze Śląskiem i chciałem w nim zostać.

Na decyzję miało wpływ udane odwołanie klubu w sprawie licencji na grę w europejskich pucharach?
Bez względu na to - chciałem zostać we Wrocławiu, a i moja rodzina dobrze się tu czuje.

Jaka jest prawda o Śląsku z tego sezonu: to taka drużyna jak w Poznaniu czy Białymstoku, czy może bardziej taka jak z Legią w ostatnim meczu, czy w derbach z Zagłębiem?
Musimy spojrzeć na wszystkie drużyny w lidze. Wydaje mi się, że każda miała na przestrzeni całego sezonu potknięcia. Najmniej miała ich Legia i dlatego zdobyła tytuł.

Jest nowy kontrakt, jest medal, to teraz czas na wakacje?
Tak, ale wkrótce także nowe wyzwania: europejskie puchary i znów walka o mistrzostwo Polski.

notował i pytał JG

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska