W Markocicach, najbardziej zniszczonym w ubiegłym roku osiedlu bogatyńskim, woda zerwała tymczasowe przeprawy drogowe. Po ulewnych deszczach woda w rzece Miedzianka przybierała błyskawicznie. Nic dziwnego, że ludzie bali się powtórzenia ubiegłorocznej tragedii.
O godz. 10 burmistrz Bogatyni ogłosił alarm przeciwpowodziowy. Dwie godziny później pracownicy Gminnego Centrum Zarządzania Kryzysowego wysłali do mieszkańców esemesy z informacją, by przygotowali się do ewentualnej ewakuacji. - Bezpośredniego zagrożenia nie ma, ale chcemy, by mieszkańcy byli w pogotowiu - tłumaczył Jerzy Stachyra, zastępca burmistrza Bogatyni. Chodziło o zrobienie zapasu wody do picia, przygotowanie apteczki i ciepłego ubrania, a także naładowanie telefonów komórkowych.
Miedzianka, Witka i Nysa Łużycka przekroczyły swoje stany alarmowe. Na miejscu były jednostki państwowej i ochotniczej straży pożarnej. Nie układano jednak worków wzdłuż rzeki, bo i tak nic by to nie dało przy obecnym lichym stanie wałów, które nie zostały jeszcze odbudowane po ubiegłorocznej powodzi. Po południu w Bogatyni woda w Miedziance zaczęła opadać. - Oby noc była spokojna - martwili się ludzie. Ale synoptycy zapowiadali deszcz.
W innych rejonach Dolnego Śląska było spokojniej. Chociaż w Piechowicach rzeka Kamienna przekroczyła stan alarmowy o kilka centymetrów, a w Starej Kamienicy ogłoszono pogotowie przeciwpowodziowe. W powiecie kłodzkim stan ostrzegawczy przekroczony był o 4 metry na zaporze wodnej w Międzygórzu, a na Nysie Kłodzkiej w Krosnowicach - o 30 cm.
Współpraca: WEL
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?