Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miedzi w kieszeni włodarzy Miedzianki nie brakuje, ale wyników jak nie było, tak nie ma

Piotr Janas
FOT. Piotr Krzyżanowski
Miedź Legnica w kolejnym z rzędu sezonie zalicza falstart. Po trzech kolejkach naszpikowana gwiazdami (jak na tę ligę oczywiście) drużyna plasuje się dopiero na 16. miejscu...

Sezon 2012/2013 - Miedź w pierwszych pięciu kolejkach odnotowuje dwa zwycięstwa i trzy porażki. Rok później po rozegraniu pięciu spotkań ma trzy porażki i dwa remisy, a w ostatnich rozgrywkach wygraną, trzy przegrane i remis. Sezon 2015/2016 znów rozpoczyna się źle - najpierw remis u siebie z Chojniczanką Chojnice 2:2, potem podział punktów w starciu z Dolcanem Ząbki (1:1 - przyp. PJ), a na dobitkę przegrana przed własną publicznością w derbach regionu z Chrobrym Głogów 0:2 w ostatnią niedzielę. W czwartej kolejce ekipę trenera Ryszarda Kuźmy czeka trudny wyjazdy do Bydgoszczy na mecz z Zawiszą, a w piątej serii gier na Dolny Śląsk przyjedzie Wisła Płock. Czy kibice w Legnicy znów mają powody do niepokoju?

- Jest jeszcze za wcześnie, by stawiać jakieś daleko tezy, ale gołym okiem widać, że w Legnicy dzieje się coś niedobrego. Powiedzmy sobie szczerze - zbyt wielu starych piłkarzy z wysokimi kontraktami, a zbyt mało chłopców od przysłowiowego noszenia wody - powiedział nam ekspert i komentator I ligi Andrzej Iwan.

Z opinią "Ajwena" zgadza się były zawodnik "miedzianki" Krzysztof Wołczek - Do drużyny dołączyło jeszcze więcej doświadczonych zawodników niż w czasach, kiedy ja reprezentowałem barwy MKS-u. Naszym problemem było to, że choć pod względem piłkarskim prezentowaliśmy się bardzo dobrze, to brakowało nam po prostu... młodych biegaczy, ludzi od czarnej roboty. Wydaje mi się, że dzisiejsza Miedź ma ten sam problem, choć oczywiście mogę się mylić. Starsi piłkarze potrzebują więcej czasu na dojście do optymalnej formy fizycznej. Trzeba dać też jeszcze czas trenerowi Kuźmie, żeby poukładał te puzzle zgodnie ze swoją filozofią - stwierdził.

Jeśli już mowa o filozofii, to nie sposób nie zauważyć, że ta klubowa jest mocno zagmatwana. Przed rozpoczęciem rozgrywek rozstano się z dotychczasowym szkoleniowcem I drużyny Januszem Kudybą, który powrócił do pracy w akademii. Zanim znaleziono dla niego zastępstwo, sprowadzano wielu nowych zawodników. Kuźma był już w zasadzie "skazany" na tych, których zastał. Co prawda uczestniczył w transferze jednego z najgłośniejszych nazwisk, które biegają teraz po I-ligowych boiskach, czyli Łukasza Garguły, ale niemal wszyscy pozostali gracze zostali ściągnięci wcześniej.

- To faktycznie daje do myślenia. Nie chciałbym nikogo z góry krytykować, ale zwróćmy uwagę na sposób budowania tej drużyny przez dyrektora sportowego Mariusza Mowlika. Kilka sezonów temu ściągnięto wielu doświadczonych piłkarzy, w tym mnie. Głośno mówiono o awansie, a kiedy nie udało nam się osiągnąć tego celu, postanowiono wywalić wszystkich starych. W następnych rozgrywkach postawiono na młodszych, ale gdy ci także okazali się za słabi, by walczyć o czołowe lokaty to... znów naściągano starszych zawodników, z tym że teraz postawiono na tych, którzy mają na koncie bardzo dużo występów na poziomie ekstraklasy - zauważył wychowanek Śląska.

Kibice zaczynają się obawiać, że tym doświadczonym o wiele bardziej zależy na pieniądzach, aniżeli na wynikach osiąganych przez Miedź. Z tym zdaniem nie zgadza się jednak Wołczek.

- Znam zarówno Łukasza Gargułę, Wojtka Łobodzińskiego, Błażeja Telichowskiego, jak i Marka Gancarczyka i wiem, że są to bardzo charakterni zawodnicy, więc o jakimś odpuszczaniu czy oszczędzaniu się nie ma mowy. W tej szatni jest jeszcze kilku chłopaków mających w CV występy w ekstraklasie, a żeby tam się znaleźć, to trzeba coś sobą reprezentować i mieć odpowiednie cechy wolicjonalne. Moim zdaniem ta doświadczona drużyna zdoła się jeszcze pozbierać - zapewnia.

Zgoła odmiennie prezentuje się drugi dolnośląski pierwszoligowiec - Chrobry Głogów. Podopieczni Ireneusza Mamrota są liderem, choć tam w przeciwieństwie do Miedzi nie ma pieniędzy na ściąganie zawodników ze znanymi nazwiskami.

- Tym większe ukłony w stronę trenera Ireneusza Mamrota, który z grupy młodych chłopaków wyciąganych często z niższych lig stworzył zespół, który napsuje jeszcze sporo krwi faworytom. W Głogowie nie ma ani jednej gwiazdy, ale są za to ci, których brakuje w Legnicy - czyli piłkarze od zapierniczania - podsumowuje Krzysztof Wołczek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska