UWAGA! ARTYKUŁ POWSTAŁ W 2008 ROKU!
Im większy jako zawodnik, tym większy jako człowiek - to piękne, gdy mamy w sporcie taką oto zależność. Przedstawicielem tej szlachetnej szkoły jest Mieczysław Łopatka - najbardziej utytułowany koszykarz w historii kraju. To on jako pierwszy zwykł kłaniać się w pas wszystkim oraz wszędzie. I żadna korona z głowy mu w tym czasie nie spada. A ma ich bez liku. To przecież król strzelców największych światowych turniejów, trzykrotny medalista mistrzostw Europy, czterokrotny olimpijczyk, wreszcie multimedalista mistrzostw Polski: i jako gracz, i jako trener. Ciężko opisać tę postać na jednej gazetowej stronie.
- Najważniejsze jest chyba to, że brałem udział w czterech igrzyskach na trzech kontynentach. Byłem w Rzymie, Tokio, Meksyku i Monachium. Sam momemt zapalenia znicza zostaje przecież na całe życie. Wtedy każdy sportowiec zdaje sobie sprawę, że cztery lata pracy nie poszły na marne - uważa dziś Łopatka. - Najbliżej strefy medalowej byliśmy w Tokio. Nieznacznie przegraliśmy jednak decydujący mecz z Portoryko (60:66 - WoK), a wcześniej także z Meksykiem (70:71). To zaważyło - dodaje.