Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Michałki skończyły już 46 lat. Zobacz, jak powstają (ZDJĘCIA)

Małgorzata Moczulska
Michałki - ulubione cukierki Dolnoślązaków skończyły już 46 lat. Początki "Śnieżki", zakładu, który je produkuje, sięgają czasów przed II wojną.

Jest wrzesień 1967 roku. Z taśmy produkcyjnej w "Śnieżce" schodzi partia nowych cukierków. Janina Miodek próbuje ich jako pierwsza. To ona wymyśliła recepturę. Częstuje innych. Michałki znikają w kilka sekund. Tak jest do dziś. Ich czekoladowo-orzechowemu smakowi nikt nie potrafi się oprzeć.

A wygląda niepozornie. Niewielki, prostokątny, oblany czekoladą z orzechowo kakaowym nadzieniem w środku. Zawinięty w niebiesko-srebrny, szeleszczący papierek spędza jednak sen z powiek nie tyko łasuchów. Biją się o niego firmy cukiernicze, na potęgę podrabiając nazwę i smak. Są więc i Michałki wawelskie i zamkowe. Są też złote. Tak od wielu lat. Nie mają jednak szans z tymi tradycyjnymi, ze Śnieżki. - Michałek to Michałek. Jest tylko jeden, nasz - mówią w świebodzickim zakładzie. - A te inne, to tylko niedoskonałe kopie. Zresztą nasz cukierek bije te inne na głowę. I nie tylko smakiem, ale i wiekiem. Należy mu się szacunek i pierwszeństwo, bo jest najstarszy.

Słodki zapach
Świebodzice, wcześnie rano. Dzielnica nad rzeką Pełcznicą. Wszędzie czuć orzechowy zapach. Nie trzeba znać drogi. Słodka woń bez problemu doprowadzi każdego do bramy zakładu. Jego początki sięgają czasów przed II wojną światową. Wtedy była tu fabryka czekolady. W czasie okupacji została zamknięta i przekształcono ją w zakład, w którym montowano radiostacje wojskowe.

Po wojnie znów zaczęto tu produkować łakocie. W 1947 roku było to 190 ton czekolady, a to, jak na ówczesne czasy, wynik imponujący. Dlatego w firmie rozpoczynają się inwestycje, zakupy maszyn. Pojawiają się nowości - smakowe czekolady, cukierki Gangeski i Luksory.

Michałek dla Śnieżki oznaczał rozwój

Jednak dopiero rok 1967 okazuje się przełomem. Wtedy świebodzicka fabryka rozpoczyna produkcję Michałków. Rok później na rynek trafia ponad czterysta ton tych cukierków. Dziś jest ich kilka razy więcej. Dzienna produkcja to nawet ponad milion sztuk, a "Śnieżka" jest w tej chwili największym producentem Michałków w kraju.

- I to się nie zmieni, bo jak ktoś raz naszego Michałka spróbuje, to tak łatwo o nim nie zapomni - dodaje załoga.
Dowodem na to są nowe pracownice. Jak takie się w Śnieżce zatrudniają, to przez pierwsze tygodnie zajadają się tylko Michałkami. A że nikt im nie limituje cukierków, jedzą tyle, ile dadzą radę. Po miesiącu zaczyna się lament i płacz. Waga pokazuje kilka kilogramów więcej. Wtedy Michałki są "be", ale na krótko. Najwyżej na kilka dni. Potem znów większość z nich nie potrafi sobie cukierka odmówić.

CZYTAJ DALEJ: W PRL-u był choinkową ozdobą
W PRL-u był choinkową ozdobą
- Dziennie zjadam ich nawet z dwadzieścia i przez tyle lat ani trochę mi się nie znudziły - mówi Zofia Komarnicka. Ze Śnieżką związana ponad 30 lat. Pamięta jeszcze czasy, jak cukierki robiło się tu ręcznie i jak były symbolem dobrobytu w czasach PRL-u. - Nasz przyzakładowy sklep był oblegany zwłaszcza przed świętami. Każdy chciał kupić choć kilka Michałków, by powiesić je obok bombek na choince. A jak odwiedzały nas klasowe wycieczki, to dzieci jadły słodycze prosto z taśmy garściami, jakby chciałby się najeść na zapas.

Co ciekawe, Michałek powstał trochę przez przypadek. Kiedy kilkadziesiąt lat temu Janina Miodek kierowniczka laboratorium, a potem technolog w Śnieżce łączyła ze sobą przeróżne smaki, nie spodziewała się, że orzechowy cukierek zrobi taką furorę. Zwłaszcza, że początkowo miał być bardziej czekoladowy, niż orzechowy.

Pani Janinie za dużo się jednak do masy wsypało orzecha i tak już zostało, choć szefostwo obawiało się, że na drogi w produkcji łakoć mało kogo będzie stać i produkcja nie będzie się opłacać. Stało się jednak odwrotnie.

- To pewnie dlatego, że Michałek kojarzył się z miłością i radością - mówią pracownice firmy i zaczynają opowiadać legendę o tym, jak to pewien Michał ze Świebodzic kochał się w jednej z pracownic. Dziś nikt już nawet nie wie, czy to prawda, czy tylko opowiedziana przez kogoś i powtarzana przez lata plotka, ale wszyscy zgodnie twierdzą, że historia piękna, nawet jeśli nie do końca prawdziwa. W każdym razie, ów Michał wystawał pod zakładem godzinami, przychodził do niej z kwiatami i ciągle zapraszał na spacer. Zawsze był uśmiechnięty i czarujący. Wszystkie pracujące w Śnieżce kobiety ujął swoim uporem i uśmiechem.

CZYTAJ DALEJ: Bo Michałek był narzeczonym
Narzeczony Michał
- Był takim słodkim Michałkiem i kiedy firma wprowadzała nowy cukierek i dyrekcja pytała pracowników o nazwę dla niego, jednej z pań od razu cukierek skojarzył się z tym chłopakiem - dodają pracownice. - Zaproponowała nazwę Michałek. Jakiś pan z przekąsem i zazdrością powiedział jednak, że nie może być jeden Michałek, bo takich słodkich chłopaków jest w mieście na pęczki i podobno stąd ta liczba mnoga w nazwie - opowiadają.

Na podbój ZSRR!
Na początku lat osiemdziesiątych Michałek wyruszył na podbój wschodu. W Związku Radzieckim zyskał wielu zwolenników. Kiedy potem do Polski zaczęły przyjeżdżać wycieczki z ZSRR, jedną z głównych atrakcji obok Krakowa, Warszawy i innych zabytków, była... fabryka Śnieżki w Świebodzicach.

- Wtedy to naprawdę była wielka sprawa. Czułyśmy się wyróżnione. Przyjeżdżali do nas towarzysze zza wschodniej granicy i w dodatku nam zazdrościli, że mamy w naszej biednej Polsce takie pyszne cukierki - wspomina Zofia Komarnicka.
Żartuje sobie, że Michałek ma magiczną moc. - On zmienił życie wielu ludzi. Myślę, że na lepsze. Zawsze łagodził obyczaje i kojarzył się z czymś dobrym, wielu z tym najlepszym - miłością. Przy produkcji tego cukierka poznawali się młodzi ludzie, zakochiwali w sobie, zakładali rodziny, a potem, po latach ich dzieci przychodziły tu do pracy.

Od kilku lat fabryka jest w spółką. I jak czytamy na stronie fabryki, zgodnie z powiedzeniem, że Śnieżka jest jak dobre wino - im starsza, tym smakuje lepiej, po 65 latach pracy, słodycze nadal zachwycają swym smakiem i najwyższą jakością.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Michałki skończyły już 46 lat. Zobacz, jak powstają (ZDJĘCIA) - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska