Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Michał Turyński: Myślałem, że będzie ciężej, nos mam tylko złamany

Wojciech Koerber
Michał Turyński. W życiu wypił tylko jedno piwo, za to zwycięstw ma na koncie o wiele więcej.
Michał Turyński. W życiu wypił tylko jedno piwo, za to zwycięstw ma na koncie o wiele więcej. Archiwum Michała Turyńskiego
Z Michałem Turyńskim, kick-bokserem Fightera Wrocław, rozmawia Wojciech Koerber.

W sobotę w Orbicie, podczas gali K-1 Gladiators, stoczył Pan zwycięską walkę z potężnym Michałem Wlazłą. Wielkiej krzywdy chyba jednak gdańszczanin nie wyrządził.
No właśnie nie, myślałem, że będzie ciężej. Piszczele są tylko poobijane i nos złamany. Nic dziwnego, mam w końcu kawałek tego nosa, więc zawsze jest poważnie narażony. A nogi? Wiadomo, że gdy piszczel spotyka się z piszczelem, to musi trochę boleć.

Często spotyka się Pan z większymi i cięższymi, lecz znajduje na nich receptę.

Jakoś tak wychodzi. Na ostatnich mistrzostwach Polski w Świebodzicach, gdzie po raz trzeci z rzędu zdobyłem złoto, miałem w finale rywala o wzroście 202 cm. No ale miałem go też liczonego po strzale z ręki.

To inaczej, niż było w sobotę. W Orbicie odciął Pan przeciwnikowi prąd mawahą na głowę (mawashi geri – okrężne wysokie kopnięcie). Zresztą dosłownie chwilę po tym, jak Wlazło kopnął Pana w genitalia. Najwyraźniej wkroczył na zbyt intymny teren, zdenerwował Pana.

I teraz się wszyscy śmieją. Nie zrobił tego jednak świadomie. Po prostu nasze kopnięcia się nałożyły. On uderzał niżej, ja podniosłem nogę i tak wyszło.

Z tego, co słyszałem, to w dniu gali – jak zwykle – poszedł Pan jeszcze do pracy. Co to za praca?

No tak. Pracowałem od godz. 9.30 do 13. Jestem zatrudniony w firmie Konsalnet, która mi pomaga, nawet miałem reklamę na stroju. Jestem szefem ochrony obiektu i trzeba było rozliczyć kilka spraw. A wcze-śniej byłem menedżerem ochrony. Teraz jednak troszeczkę sobie odpoczywam na urlopie. Pod Wieluniem, skąd pochodzi moja dziewczyna.

Niebawem znów będzie trzeba brać się do roboty. Na horyzoncie mistrzostwa świata w Brazylii.

Ja już zaczynam pomału ćwiczyć. Biorę często udział w zawodach strażackich, np. o mistrzostwo powiatu ząbkowickiego. To sztafeta 7x50 metrów z przeszkodami. Bo jestem też strażakiem ochotnikiem w Ciepłowodach. Stamtąd pochodzę.

Kick-boxing nie był zapewne pierwszą dyscypliną, którą Pan uprawiał?

Wcześniej było m.in. taekwon-do i karate. Przebranżowiłem się jednak, a po przeprowadzce do Wrocławia polecono mi trenera Tomasza Skrzypka, u którego ćwiczę od 2009 roku (Turyński ma 27 lat – WoK). Pierwsze występy zaliczyłem w tym samym roki na gali w Miliczu, gdzie Paulina Bieć walczyła o mistrzostwo świata. Pojawiło się mistrzostwo Polski w low-kicku, później wicemistrzostwo kraju w K-1, mistrzostwo Polski w muay thai, zwycięstwa na zawodach Pucharu Świata w Innsbrucku, w Szeged, wreszcie brąz mistrzostw Europy w Ankarze. Podczas gali Włodarczyk – Palacios zdobyłem też zawodowe mistrzostwo Polski i niebawem będzie trzeba bronić pasa. No a w tym roku po raz drugi obroniłem amatorskie mistrzostwo Polski w K-1.

Podobno w życiu nie wypił Pan piwa?

Dokładnie rzecz biorąc – wypiłem jedno. W 2005 roku pojechałem do Niemiec na Puchar Świata, wtedy jeszcze w taek-won-do. No i założyłem się z kolegą, stanęło na tym, że jeśli zwyciężę, to napijemy się piwa. Zwyciężyłem. Kolega prowadził bar u nas, w Ciepło-wodach, przechyliłem tego browara.

Życiowa religia wyklucza też inne uciechy życia?

Nie, bez przesady. Jestem normalny. Z alkoholem jest po prostu tak, że jednego ciągnie, a drugiego nie. Co będzie jednak dalej – nie wiem (śmiech). Nie pijam też w ogóle kawy, lecz nie jest to kwestia ideologii. Po prostu nie przepadam.

Najbliższe plany?

Na pewno mistrzostwa świata w Brazylii. Dalszych planów nie poczyniłem, prowadzę normalne życie i muszę się też zająć sprawami zawodowymi. Bo ja nie jestem sportowcem. Sportowcy zarabiają, a my jesteśmy pasjonatami, niekiedy dokładamy do tego wszystkiego. Za mistrzostwo Polski nie ma nawet żadnego stypendium. Trochę to przykre, ale poradzimy sobie.

Rozmawiał Wojciech Koerber

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska