Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Michal Doleżal: Wielu zawodników na miejscu Kamila Stocha by już odpuściło i uznało, że nie jest w stanie walczyć [ROZMOWA]

Daniel Ludwiński
Daniel Ludwiński
Andrzej Banaś
Podopieczni Michala Doleżala zdobyli jeden medal na igrzyskach w Pekinie. Wszystko wskazuje na to, że może być to jedyny polski medal zdobyty przez Polaków w Chinach. Sam trener przyznaje jednak, że po igrzyskach czuje niedosyt.

Korespondencja własna z Zhangjiakou

Jak pan ocenia występ swoich zawodników na igrzyskach w Pekinie?

Powiedziałbym, że te igrzyska były udane, jednak zostawiły niedosyt. Dawid Kubacki zdobył medal, a blisko podium był także Kamil Stoch. Na więcej liczyliśmy jednak w przypadku drużyny.

Patrząc w skali całego sezonu można chyba powiedzieć, że wspomniany medal ten sezon ratuje, bo do tej pory wyniki były słabe.

Dokładnie tak. Po tym konkursie liczyliśmy zresztą na więcej także na dużej skoczni, bo ta mniejsza pokazała, że nasi zawodnicy skaczą dobrze. Medal Dawida to jedno, ale już w pierwszym konkursie dalekie skoki widzieliśmy także u Piotra Żyły i Kamila Stocha. Na dużym obiekcie tak dobrze już jednak nie było, choć Kamil był oczywiście czwarty.

Warto przeczytać

Normalna skocznia zrobiła się w ostatnich latach polską specjalnością, bo to już kolejny medal zdobyty na niej przez jednego z pana zawodników.

Rzeczywiście, tak to może wyglądać. My jednak wiemy, że potrafimy dobrze skakać także na dużych skoczniach. W Pekinie przejście z mniejszego obiektu na większy było trochę dziwne. Na dużej skoczni jest większa prędkość, a u nas pojawiła się przy tym także większa liczba błędów. Ze skoku na skok trzeba było reagować i coś poprawiać. Nie było jednak przez to stabilizacji.

Skoczkowie mówili m.in. o problemach z pozycją najazdową. Czy był to główny powód, dla którego część z nich na dużej skoczni skakała słabiej? Nawet Dawid Kubacki, mimo medalu na normalnej skoczni, na dużej wypadł już wyraźnie gorzej.

Porównywaliśmy pozycje najazdowe od zgrupowania w Zakopanem przez konkursy w Willingen aż po konkurs na normalnej skoczni w Pekinie. Na dużej skoczni pozycja mocno się zmieniła i trzeba było z tym walczyć.

Kamil Stoch medalu nie zdobył, ale i tak wykonał ogromną pracę, żeby osiągnąć to, co osiągnął.

Jeszcze niedawno miał kontuzję, a i tak przyjechał do Pekinu i był czwarty oraz szósty. Wydaje mi się, że wielu zawodników w jego sytuacji już by odpuściło i uznało, że nie jest w stanie walczyć. Kamil natomiast walczył wraz z fizjoterapeutą Łukaszem Gębalą i doktorem Aleksandrem Winiarskim. Wspólnie wykonali świetną robotę. Dzięki temu Kamil mógł tu wystartować.

Apoloniusz Tajner, prezes PZN, mówił mi, że był pod wrażeniem, widząc w wiosce olimpijskiej skalę zaangażowania wszystkich osób związanych z reprezentacją.

Dla nas jest to standard. U nas wszyscy tak pracują. Prezes już wcześniej widział w praktyce, po co jest nam tyle osób w sztabie. Każdy ma swoje zadanie i każdy chce maksymalnie pomóc. Na takim poziomie pracujemy cały czas.

Przed igrzyskami Polacy skakali jednak słabo. Czy teraz, z perspektywy czasu, jest pan w stanie powiedzieć, co poszło nie tak, że od początku zimy nasz zespół męczył się na skoczniach?

To prawda, od początku nie było tak, jak byśmy chcieli. Tylko Kamil skakał dobrze, ale i jemu nie udało się regularnie osiągać wyników, na jakie jest go skakać. Byliśmy trochę zaskoczeni tym nieudanym początkiem, bo jesienią w końcówce przygotowań wszystko wyglądało w porządku. Początek startów w Pucharze Świata nie do końca nam się jednak udał, a potem były także problemy związane ze sprzętem. O tym ostatnim opowiem jednak dopiero po sezonie. Przed nami są ostatnie tygodnie sezonu i chcemy jeszcze powalczyć. Sprzętowo jesteśmy już na dobrym poziomie. Pozostaje tylko daleko skakać.

Po sezonie kończy się pana umowa na stanowisku trenera kadry. Chce pan dalej pracować z polskimi skoczkami?

Decyzje zapadną w Polskim Związku Narciarskim, zobaczymy też, co powiedzą sami zawodnicy. Teraz nie wiadomo, czy zostanę, czy nie. Na razie ważne jest dla mnie, żeby po prostu dokończyć ten sezon i zrobić to, co mamy zrobić.

Przed wami są jeszcze mistrzostwa świata w lotach...

Igrzyska to jest największa impreza, więc mistrzostwa w lotach są na pewno w ich cieniu, ale to jednak jest drugi najważniejszy punkt tego sezonu. Do tego są liczne konkursy Pucharu Świata. Będziemy więc skakać aż do końca i walczyć o dobre wyniki.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Michal Doleżal: Wielu zawodników na miejscu Kamila Stocha by już odpuściło i uznało, że nie jest w stanie walczyć [ROZMOWA] - Sportowy24

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska