Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miasto likwiduje szkołę dla niepełnosprawnych, ksiądz nie chce przedłużenia umowy. Rodzic: "Wstyd dla Sutryka"

Kinga Mierzwiak
Kinga Mierzwiak
Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy przy ul. Marcina Lutra 6
Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy przy ul. Marcina Lutra 6 Fot. Tomasz Hołod / Polska Press
Dzieci ze Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego przy ul. Marcina Lutra 6 we Wrocławiu mogą trafić pod opiekę księży. Budynki na Lutra miasto dzierżawi od Fundacji Ewangelickie Centrum Diakonii i Edukacji im. ks. M. Lutra zarządzanej przez ks. Roberta Sitarka. Umowa wygasła, ksiądz nie chce jej przedłużenia, a miasto ma kłopot. Ostateczna decyzja o tym, co może stać się z dziećmi z SOSW zapadnie w czwartek. Proponowane rozwiązanie to likwidacja ośrodka ze wskazaniem na inne szkoły publiczne, które mogą przyjąć dzieci, w tym Publiczną Szkołę Podstawową Specjalną należącą do fundacji. Rodzice protestują, bo obiecywano im od lat, że dzieci trafią do lepszego budynku, ale szkoła w dalszym ciągu będzie istnieć.

W ośrodku uczy się 190 dzieci z niepełnosprawnością intelektualną. W skład ośrodka wchodzą: ośmioletnia Szkoła Podstawowa Specjalna nr 89 (24 oddziały, w których uczy się 180 uczniów), Gimnazjum Specjalne nr 53 (2 oddziały, w których uczy się 13 uczniów) i internat (tu są 2 grupy, czyli łącznie 12 wychowanków). Teraz dzieci z ośrodka mogą trafić do innej placówki, prowadzonej przez Fundację Ewangelickie Centrum Diakonii i Edukacji im. ks. M. Lutra. Fundacją zarządza ksiądz Robert Sitarek.

Przyszłość dzieci stoi pod ogromnym znakiem zapytania.

- Przez te 15 lat zapewniano nas, że to okres przejściowy, a dzieci trafią do lepszego budynku i będą miały lepsze warunki. Mówiono o możliwości przeniesienia się do zupełnie nowego budynku - mówi Bartłomiej Dudek, ojciec 12-letniego Szymona, ucznia SP nr 89.

Szymon cierpi na zespół Downa. Mając kilka lat, chodził do przedszkola integracyjnego, ale już w klasach 1 - 3 rodzice zauważyli, że lepiej będzie mu w szkole specjalnej - tak, by nie odbiegał od rówieśników.

- W takich szkołach dzieci uczą się przystosowania do życia i tego, by umiały funkcjonować na co dzień. Obserwuję ośrodki, które otworzyły się w Oławie, Oleśnicy czy Trzebnicy. To szkoły na światowym poziomie, mające na przykład sale integracji sensorycznej. Tymczasem tak duże miasto jak Wrocław nie znajduje miejsca dla dzieci niepełnosprawnych, nie ma bowiem takiego ośrodka - dodaje Bartłomiej Dudek. - Cały czas widzę, jak prezydent Jacek Sutryk chwali się na Instagramie prospołeczną działalnością i mówi, jak bardzo jest za osobami niepełnosprawnymi. A co się robi ze szkołą dla niepełnosprawnych we Wrocławiu? Taką szkołę się likwiduje. To wstyd dla prezydenta.

Od księdza Roberta Sitarka dowiadujemy się, że miasto za dzierżawę budynków przy ul. Lutra płaciło ok. 400 tys. zł rocznie. Tymczasem jednym z argumentów, jaki słyszą rodzice od urzędników, jest brak pieniędzy na stworzenie nowego miejsca.

Brano pod uwagę jeszcze inne rozwiązanie, dzięki którym SOSW dalej mógłby być placówką gminną. Szkoła miała zostać przeniesiona albo na Jedności Narodowej 117, albo na Zachodnią 2. Tam mieszczą się gimnazja. Na Zachodniej działa Gimnazjum nr 28, ale od września budynek będzie stać pusty.

- Powiedziano nam, że Jedności Narodowej odpada, bo konserwator zabytków nie zgodził się na zamontowanie windy w budynku. Liczyliśmy na przeniesienie na Zachodnią, to dość nowy budynek. Ale nieoficjalnie mówi się, że brakuje pieniędzy albo że budynek jest za duży dla takiej liczby dzieci, w związku z czym uznano by to za niegospodarność - mówi Bartłomiej Dudek.

Rodzice są bezradni. Nawet jeśli zgodzą się na to, by dziećmi opiekowała się fundacja, to w dalszym ciągu będą musieli zaprowadzać swoje pociechy do szkoły znajdującej się w starym budynku z ciasnymi pomieszczeniami. Ksiądz Robert Sitarek już wcześniej przejął kilka pomieszczeń, w tym dużą szatnię, i przekazał ją swojej placówce.

- Teraz dzieci przebierają się w szatni, w której trzy osoby to już tłok - mówi Anna Spisacka, mama Julki. - To mały pokoik. A to nie jedyny problem. Przy sali, która ma służyć jako gimnastyczna, a nazywana jest rekreacyjną, nie ma toalet. Był problem z tym, żeby busy dowożące dzieci wjeżdżały na teren ośrodka, bo pojazdy ponoć niszczyły kostkę brukową. Udało nam się to wywalczyć, busy już wjeżdżają. Potem pojawił się problem, żeby dogoterapia mogła odbywać się na terenie szkoły, trzeba było donieść specjalne pismo. Nie ma też wiaty, dzieci marzną na dworze, czekając na dojazd busa.

Rodzice wyliczają nam szereg innych problemów. - Z tego, co wiem, kiedyś nawet karetka nie mogła wjechać na teren ośrodka, a potrzebna była pomoc dziecku ze szkoły - dodaje Bartłomiej Dudek.

Dlaczego rodzice nie podnosili tych wszystkich kwestii wcześniej? Bo obiecywano im przez lata, że znajdzie się nowe miejsce dla szkoły.

- Umowa dzierżawy wygasła w 2013 roku, potem przedłużano ją o kolejne trzy i dwa lata. Można było już przez ten czas zastanowić się, co dalej, a teraz postawiono nas po prostu przed faktem dokonanym - mówi Anna Spisacka.

Decyzja co do charakteru szkoły zapadnie w czwartek, podczas sesji Rady Miejskiej - to wtedy urzędnicy przyjmą lub odrzucą uchwałę o zamiarze zaprzestania działalności ośrodka przy ul Lutra.

W uzasadnieniu tej uchwały czytamy: "Uczniowie Szkoły Podstawowej nr 89 będą mogli od 1 września 2019 r. kontynuować naukę w Publicznej Szkole Podstawowej Specjalnej prowadzonej przez Fundację Ewangelickie Centrum Diakonii i Edukacji im. ks. Marcina Lutra przy ul. ks. M. Lutra 2-8, zgodnie z wolą (deklaracją) rodziców. Podobnie wychowankowie Ośrodka będą mogli kontynuować pobyt w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym nr 10 przy ul. Parkowej 27 lub w Niepublicznym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym Specjalnym przy ul. ks. M. Lutra 2-8. Nauczyciele i pracownicy administracji i obsługi, zgodnie z deklaracją Fundacji, będą mogli uzyskać zatrudnienie w Publicznej Szkole Specjalnej prowadzonej przez Fundację".

Rodzice twierdzą, że znaleźli się pod ścianą i nie dano im wyboru. Po pierwsze, nie wszystkie dzieci mogą zostać przeniesione do placówki przy ul. Parkowej, bo tamten budynek nie pomieści wszystkich dzieci kształcących się w tej chwili w szkole na Lutra. Po drugie, nie wszyscy nauczyciele będą chcieli pracować na rzecz fundacji prowadzonej przez księdza.

- Dzieci przyzwyczaiły się do kadry. Czują się w tej szkole bezpiecznie. Nauczyciele do końca czerwca mają dostać wypowiedzenia. Ksiądz obiecuje, że dostaną pracę w szkole prowadzonej przez fundację. Ale czy na pewno będą chcieli w niej pracować? - pyta Bartłomiej Dudek.

Joanna Kresak uczy w SOSW matematyki. W placówce pracuje 23 lata, zaczynała pracę w szkole, kiedy istniała ona jeszcze na ulicy Żelaznej, w 2003 roku ośrodek został przeniesiony na ulicę wtedy Wejherowską, a dzisiaj Lutra. Twierdzi, że nie będzie chciała w dalszym ciągu pracować dłużej w tym budynku, niezależnie, czy placówkę w dalszym ciągu prowadzić będzie gmina, czy przejmie ją Ewangelickie Centrum Diakonii i Edukacji.

- To jest ośrodek z czterdziestoletnią tradycją, mamy sukcesy. Do tej pory zaciskaliśmy zęby, bo obiecywano nam, że znajdzie się dla nas nowe miejsce. Dyrektor departamentu edukacji, Jarosław Delewski, sam przyznał, że obiecywano wybudować szkołę od nowa. Teraz miasto z tych obietnic się wycofuje - mówi Joanna Kresak. - A my od lat mamy problem z salami, młodsze dzieci w-f mają w normalnych salach lekcyjnych. Ciśniemy się w tych pomieszczeniach. Nie podnosiliśmy tego tematu, bo traktowaliśmy sytuację jako tymczasową. Proszę zauważyć, że dzieci pełnosprawne mają duży wybór szkół. A niepełnosprawne dzieci tak dużego wyboru nie mają. Takich placówek jest naprawdę niewiele.

Urzędnicy sprawę bagatelizują. - Rodzice deklarują, że zostaną w dotychczasowym miejscu, niezależnie od tego, jaki będzie organ prowadzący - mówi Maja Wysocka z biura prasowego Urzędu Miejskiego we Wrocławiu. - W wypadku szkoły na Zachodniej wyremontowanie i przystosowanie budynku przy ul. Zachodniej byłoby niegospodarne.

Poprosiliśmy także o komentarz księdza Roberta Sitarka. - Nie wiem, czego rodzice się boją, nie odpowiadam za ich nastroje ani za nastroje nauczycieli. Rodzice nie widzieli nas w działaniu. Zależy nam na dobru dzieci. Zapewniam, że wszyscy nauczyciele ze SOSW, którzy wyraziliby taką wolę, zostaliby zatrudnieni u nas. Pozostali pracownicy także - deklaruje ksiądz Sitarek. - Zarzuty, że na teren ośrodka nie mogła wjechać karetka, to bzdura. Mamy specjalny system, który uruchamia otwarcie bram na sygnał karetki. Kiedy przejmowaliśmy większą szatnię, dyrekcja tamtego ośrodka nie protestowała. Nikt nie mówił, że to drugie pomieszczenie będzie za małe. Fakt, niektóre busy nie mogły wjeżdżać przez kilkadziesiąt godzin na teren ośrodka, bo to wszystko wymaga organizacji. Busów dowożących dzieci jest dużo, a od lat prowadziliśmy batalię z miastem o parking tak, by busy nie musiały parkować na terenie nasiąkniętym błotem i w kałużach. Już nie wspomnę o tym, że poprosiliśmy o listę kierowców, a niektórzy z nich załatwiali się pod drzewem na terenie ośrodka, przeklinali, słowem - zachowywali się niekulturalnie. To chyba logiczne, że takich osób nie wpuszczamy.

Rodzice dzieci nie chcą się poddać. W czwartek o godz. 11.00 będą protestować pod urzędem. O tej samej godzinie rozpocznie się sesja Rady Miejskiej, na której zapadnie decyzja, czy miasto ma zamiar zlikwidować Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy, czy też nie.

Zobacz też

Wraca rower miejski - będzie rewolucja

Dzisiejszy Plac Strzegomski

Tak wyglądał Wrocław chwilę przed wojną. Na pewno znacie te miejsca

Ależ smród! W centrum Wrocławia do Odry płynie cuchnąca ciecz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska