Miało być porozumienie w sprawie Urban Card, a jest totalny chaos. O co tu chodzi?

Jak informowaliśmy wczoraj, niedługo będzie można jeździć pociągami z biletami okresowymi wrocławskiego MPK. Tak przynajmniej wydawało się po wczorajszej konferencji urzędu marszałkowskiego.

WIĘCEJ CZYTAJ TUTAJ:

Wydawało się, że po długim okresie przepychanek i niezgody pomiędzy wrocławskim magistratem, a urzędem marszałkowskim udało się dojść do porozumienia w sprawie honorowania w pociągach Urbancard. Niestety, szybko okazało się, że samorządy nie jadą jeszcze na tych samych torach.

Biuro Prasowe wrocławskiego urzędu ogłosiło, że oferta miasta dotyczy wszystkich wrocławian posiadających aktywny status w programie "Nasz Wrocław - Program Miejski" oraz uprawnienia do podróżowania komunikacją miejską. Czyli bilet co najmniej 7-dniowy lub uprawnienie do bezpłatnych przejazdów (emeryci i uczniowie).

Natomiast w informacji prasowej urząd marszałkowski przesłał grudniową ofertę miasta, w której honorowane miały być także bilety okresowe-czasowe (24- , 48- , 72- i 168-godzinne), czyli bezpłatne przejazdy dotyczyłyby nie tylko wrocławskich podatników.

Apel do prezydenta Wrocławia Jacka Sutryka opublikował na Facebooku Krzysztof Maj, członek zarządu województwa. Posłuchajcie:

Jak się dowiedzieliśmy, po złożeniu przez miasto grudniowej oferty doszło w styczniu do spotkania obu stron. Tam omawiano opracowanie systemu rozliczania się z miastem.

- Po przedstawieniu naszej oferty w grudniu, Koleje Dolnośląskie na kolejnym spotkaniu, które odbyło się 18 stycznia br. - zwróciły uwagę na brak praktycznej możliwości odróżnienia wśród kategorii osób uprawnionych mieszkańców Wrocławia, którzy mieliby być objęci umową o honorowanie Urbancard - mówi nam Tomasz Sikora, urzędnik wrocławskiego magistratu.

W odpowiedzi na to, by rozwiązać problem Kolei Dolnośląskich (skąd konduktor ma wiedzieć, że ktoś może jechać "bez biletu KD" po Wrocławiu), miasto zaproponowało, by honorowanie dotyczyło tych osób, które faktycznie mieszkają we Wrocławiu i tu płacą podatki.

- Jak to sprawdzić? Pokazaliśmy kolejarzom, że mamy narzędzie w postaci programu Nasz Wrocław i dlatego proponujemy z niego skorzystać. A w Naszym Wrocławiu nie ma biletów krótszych niż 7-dniowe. Generalnie koncepcja użycia aplikacji Nasz Wrocław pojawiła się na prośbę kolejarzy - dodaje T. Sikora.

Przewoźnicy kolejowi proponowali rozliczanie się z miastem na podstawie umów o tzw. „wozokilometr” i za liczbę zatrzymań na stacjach kolejowych.

- Te metody są bardziej obiektywne i łatwe do policzenia. Proponowane przez władze Wrocławia liczenie pasażerów jest wbrew pozorom mniej obiektywne i kosztowne, bo szacowany koszt tej procedury cztery razy do roku sięga około miliona złotych. Jednak aby przerwać impas i osiągnąć porozumienie zdecydowaliśmy się zaakceptować propozycję Wrocławia - stwierdza Damian Stawikowski, prezes Kolei Dolnośląskich.

Wydaje się, że komunikacja między samorządami w tym momencie odbywa się przez media.

- To ciekawe, że dwa miesiące od rozmów urząd marszałkowski zrobił nagle konferencję prasową, w której ogłosił nam decyzję przyjęcia warunków gminy Wrocław. Nikt nas wcześniej nie poinformował. Nie wspomniano na tej konferencji o styczniowym spotkaniu, na którym mówiliśmy o programie "Nasz Wrocław" - mówi nam jeden z urzędników miejskich.

Na piątek zaplanowano spotkanie przewoźników z wrocławskimi urzędnikami.

Jak tłumaczą Koleje Dolnośląskie (spółka urzędu marszałkowskiego), oficjalną ostatnią ofertą złożoną przez miasto jest ta z 1 grudnia, która została udostępniona mediom po konferencji prasowej urzędu marszałkowskiego. Oferta ta jest efektem wielomiesięcznych negocjacji.

- Czy mamy się kierować dokumentem oficjalnym, czy wpisem na profilu facebookowym Biura Prasowego Urzędu Miejskiego? – pyta retorycznie Bartłomiej Rodak, rzecznik prasowy Kolei Dolnośląskich.- Dla Kolei Dolnośląskich i Polregio - bo występujemy tutaj razem - to, co wydarzyło się po dzisiejszej konferencji prasowej jest zaskakujące. Odnieśliśmy się do oficjalnej oferty na piśmie zakładając, że przed nami pozostała jedynie czysta formalność w postaci zawarcia umowy – mówi B. Rodak.

Czy zatem w piątek na spotkaniu przewoźników z przedstawicielami urzędu miasta dojdzie do ponownych negocjacji warunków honorowania Urbancard w pociągach?

- Trudno nam się do tego odnosić. Powstało zamieszanie informacyjne, które w szybki i prosty sposób możemy zniwelować. Opieramy się na dokumentach. Złożono nam ofertę, my ją przyjęliśmy, więc porozumienie powinno zostać zawarte na najbliższym spotkaniu – podsumowuje B. Rodak.