Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miał być żołnierzem, a został strażakiem

Grażyna Szyszka
Karol Skowroński, były komendant straży pożarnej potrafi świetnie strzelać, nurkować i skakać ze spadochronem. Zabezpieczał wizyty papieża Polska i prezydenta ZSRR.

W swoim zawodowym życiu widział chyba wszystkie ludzkie dramaty. Pożary, powodzie i wypadki drogowe to dla strażaka codzienność. Przyznaje, że choć czasem było trudno, to jednak potrafił oddzielić pracę od prywatnego życia.

- Ale do dziś nadstawiam uszu na dźwięk strażackiej syreny - przyznaje Karol Skowroński, były komendant powiatowej Państwowej Straży Pożarnej, który pod koniec lutego przeszedł w stan spoczynku, a w marcu objął stanowisko szefa wydziału kryzysowego w urzędzie miejskim. - Wierzę, że moja wiedza się przyda i w nowej roli także zadbam o bezpieczeństwo miasta i jego mieszkańców.

Karol Skowroński przyznaje strażakiem został przez przypadek. Owszem, od dzieciństwa czuł pociąg do służb mundurowych, ale bliższe mu było wojsko. Marzył, by dostać się do wojsk powietrzno - desantowych, dlatego uczył się sztuk walki, a nawet ukończył kurs spadochronowy. Ale będąc uczniem Zespołu Szkół Hutniczych, razem z kolegami wziął udział w wojewódzkich zawodach strażackich drużyn pożarniczych.

- I zdobyliśmy drugie miejsce - wspomina były komendant PSP. - W trakcie przygotowań byliśmy kilka razy w straży pożarnej i w głogowskiej hucie, gdzie nas ubrano od stóp do głów. Poznając pracę strażaków zdałem sobie sprawę, że jest to formacja, która mogłaby mi odpowiadać, bo wykonuje zadania związane z ludźmi i ratownictwem.

Pomysł na tyle zakiełkował w głowie młodego Skowrońskiego, że po maturze i po podpowiedzi swojego taty, złożył papiery do Szkoły Głównej Służby Pożarniczej w Warszawie. Nie bez znaczenia były też dobre warunki oferowane przez uczelnię, czyli darmowe zakwaterowanie i wyżywienie.

- Na egzaminy pojechało paru kolegów z jednej klasy - opowiada wspominając z uznaniem sam system przygotowania do służby. - Przeszliśmy wszystkie szczeble, począwszy od najniższych - mówi. - Szkoła miała rejon działania w śródmieściu Warszawy, gdzie było bardzo dużo najróżniejszych zdarzeń, w których braliśmy udział.

Widział z bliska i papieża i prezydenta ZSRR

W czasie studiów miał okazję zabezpieczać wizyty wyjątkowych osobistości. - Było mi dane być w strefie „zero” i widzieć z bliska Jana Pawła II, ale też inną znaną osobę jak ówczesnego prezydenta naszych wschodnich sąsiadów Michaiła Gorbaczowa. Zabezpieczaliśmy również zjazd partii, byliśmy też świadkami niespokojnych przemian.

W 1992 roku, po skończeniu studiów Karol Skowroński, zanim trafił do jednostki w Głogowie został skierowany na półroczną praktykę do straży w Złotoryi. W tym samy roku formacja strażacka przeszła reorganizację i powstała Państwowa Straż Pożarna. Jednocześnie wdrażano nowe zadania z dziedziny ratownictwa. Nie ominęły one także młodego strażaka po studiach. Ówczesny komendant wojewódzki, a obecny generał Ryszard Dąbrowa zdecydował, że Głogów ma mieć grupę płetwonurków. Na szkolenie kierownika prac podwodnych został skierowany młody oficer Karol Skowroński, który potem sam szkolił kolegów i brał udział w akcjach poszukiwawczych. Dane mu było też kierować jedną z większych akcji szukania zaginionego płetwonurka w jeziorze w Łagowie.

Został najmłodszym dowódcą jednostki gaśniczej

W 1994 roku, podczas gaszenia wielkiego pożaru lasu koło Przemkowa, Karol Skowroński na tyle pokazał swoje umiejętności, że został awansowany na dowódcę jednostki ratowniczo - gaśniczej i był nim aż do 1998 roku, czyli do objęcia stanowiska komendanta PSP w Głogowie.

- Byłem najmłodszym w Polsce dowódcą jednostki ratowniczo-gaśniczej w Polsce, a potem jednym z młodszych komendantów - przyznaje z uśmiechem głogowianin, który był szefem tej jednostki przez ponad 18 lat. Odchodząc w stan spoczynku zostawił ją wyremontowaną i jedną z najlepiej doposażonych w naszym województwie. Praktycznie nie było roku, by do głogowskich strażaków nie trafiał nowy samochód czy sprzęt ratowniczo-gaśniczy. Najdroższa, bo kosztująca 2,5 mln zł była drabina sięgająca 11. kondygnacji.

Były szef strażaków znany był z tego, że brał udział w niemal każdym wyjeździe do pożaru czy wypadku. Dyżury w święta i sylwestra to była dla niego norma.

- Rodzinne czy świąteczne spotkania musiały być niestety, ustawiane pode mnie i toczyło się wokół moich dyżurów i grafiku służb - mówi. - W sylwestra zabierałem żonę i córki na pokaz fajerwerków, a potem odwoziłem do domu i czekałem na wezwanie. Niemal zawsze się wtedy paliło.

Strażak z wieloletnim stażem przyznaje, że w tym zawodzie trzeba oddzielać pracę od prywatności.

- Widziałem setki zwłok, spalonych, topielców, wisielców, zabitych w wypadkach, a nawet rozerwanych przez granat, a życie musi się toczyć dalej. Takie historie trzeba wyrzucać z siebie, choć oczywiście nie wszystkie się da. Do dziś pamiętam wstrząsający widok małżeństwa z pożaru sprzed kilku lat w mieszkaniu w Głogowie. Oboje byli wręcz ugotowani. Kiedyś, podczas gaszenia baraku koło Przemkowa, wszedłem do środka i niechcący wdepnąłem ... w wnętrzności spalonego człowieka. Jednak najbardziej zostają w pamięci zwłoki topielców - opowiada były komendant głogowskich strażaków.

Celne oko kanclerza Bractwa Kurkowego

Odskocznią od pracy było i wciąż jest strzelectwo. Karol Skowroński od lat należy do Głogowskiego Bractwa Kurkowego, w którym jest wiceprezesem i kanclerzem. I ku zazdrości kolegów ma bardzo celne oko.

- Zimą jeżdżę na nartach, latem z córkami na rowerach, a jesienią chodzę po górach - wylicza. - Choć może tego po mnie nie widać, ale dwa razy w tygodniu spotykam się z kolegami na siłowni - dodaje przyznając, że gdy zaczynał przygodę ze strażą, to nie sądził, że mając 49 lat przejdzie w stan spoczynku. - Praca w straży oznacza często stres, pracę zmianową, wysoką adrenalinę, wymusza szybkość podejmowania decyzji i działania, co z wiekiem ma ogromny wpływ na organizm. Słyszałem statystyki, że średnia życia strażaka - emeryta wynosi siedem lat. Odchodząc ze straży zostawiłem za sobą kawał zawodowego życia, dobry zespół ludzi, bez których nie udałoby się osiągnąć wielu rzeczy. To był jednak dobry moment na rozpoczęcie nowego, i mam nadzieję, równie dobrego zawodowego etapu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska