Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mężczyzna znalazł zranioną sarnę. Próbował ją uratować, ale nikt nie chciał mu pomóc. Kto powinien zareagować?

Maciej Rajfur
Maciej Rajfur
Sarny nie udało się uratować. Martwym lisem we Wrocławiu też nikt nie chce się zająć
Sarny nie udało się uratować. Martwym lisem we Wrocławiu też nikt nie chce się zająć Archiwum prywatne
Michał Maliszkiewicz znalazł się w trudnej sytuacji w ostatni dzień 2022 roku. Znalazł ranną sarnę i chciał jej pomóc. Przekonał się jednak, że nie ma chętnych do podjęcia interwencji. Nie tylko on odbił się od ściany w takiej sprawie. Przeczytajcie poniżej.

Instytucje umywają ręce w sprawie znalezionych martwych lub rannych zwierząt. Jak ma zareagować człowiek, który z takim zwierzęciem się zetknie: kogo wezwać, kogo poprosić o pomoc?

Od Annasza do Kajfasza. Każdy umywa ręce

W Dobroszycach koło Oleśnicy (woj. dolnośląskie) często pojawiają się sarny. Biegają blisko domów. 31 grudnia Michał Maliszkiewicz zobaczył jedną z nich na prywatnym polu podczas spaceru. Kulała i upadała.

- Miała coś z nogą, chyba uszkodzone udo. Nie wiem, czy miała obrażenia wewnętrzne. Była płochliwa, ale nie mogła uciec. Postanowiłem, że jej pomogę - opowiada nam mieszkaniec Dobroszyc.

I tu zaczęła się telefoniczna saga. Pan Michał wykonał kilkanaście telefonów, podczas których doświadczył "spychologii" w sprawie rannego zwierzęcia.

- Zadzwoniłem na policję. Usłyszałem, że się takimi przypadkami nie zajmują. Otrzymałem numer do wrocławskiej Ekostraży - dzwoniłem tam kilkukrotnie, nikt nie odbierał. Zadzwoniłem do lokalnej weterynarz, która powiedziała, że się tym nie zajmie, ponieważ z naszą gminą ma podpisaną umowę inny weterynarz z Twardogóry. Do tej osoby z kolei nigdzie nie ma numeru telefonu. De facto sprawą powinna się zająć gmina, ale pech chciał, że zdarzyło się to w Sylwestra - opowiada Maliszkiewicz.

Jego zdaniem, w gminie powinien działać łatwo dostępny numer komórkowy, gdzie można by zgłaszać takie incydenty.

- Przecież to może się przydarzyć o każdej porze i każdemu - dodaje mężczyzna.

Wśród numerów, pod które dzwonił pan Michał, był też telefon do fundacji, która się zajmowała takimi przypadkami. "Kiedy się tam dodzwoniłem, pani poinformowała mnie, że fundacja upadła, bo nie otrzymywała funduszy z lokalnego samorządu".

Po telefonicznym maratonie bezradny pojechał na zakupy. Postanowił, że jak wróci, zainterweniuje jeszcze raz, bardziej zdecydowanie na policji. Sarna jednak zdechła z wycieńczenia.

- Leży sobie na polu. Może zajmą się nią lisy albo psy. Po takiej przygodzie nadal nie wiem, co zrobić, kiedy zetknę się z takim zwierzęciem. Ktoś je powinien zobaczyć, zareagować. Nikt mi nie chciał pomóc, przekierowywano mnie do kolejnych instytucji i organizacji. Nie powiedziano mi nawet, kto powinien zareagować - podsumowuje Michał Maliszkiewicz.

Kto powinien się zająć rannym lub martwym dzikim zwierzęciem?

Na stronach WWF Polska (organizacja pozarządowa World Wide Fund for Nature) czytamy, że:
"Zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt, to gmina ma obwiązek opieki nad wszystkimi zwierzętami na jej terenie: domowymi i dzikimi. W zakres takiej opieki wchodzi pomoc weterynaryjna i ewentualne zapewnienie schronienia. Gminy mają zawarte porozumienia z odpowiednimi instytucjami na przeprowadzanie interwencji, w wyniku których zwierzęta powinny mieć zapewnioną opiekę i ewentualny transport." I dalej: "Niestety, policja nie jest zobligowana do zajęcia się rannym zwierzęciem, ale pomoże nam w zawiadomieniu służb, które na miejscu powinny zająć się poszkodowanym. W przypadku, gdy miejsce zdarzenia znajduje się poza obszarem ruchu drogowego (las, polana, pole), możemy zadzwonić na numer alarmowy 112."

Martwy lis we Wrocławiu i podobna spychologia

W niemal identycznej sytuacji jak pan Michał znalazł się Rafał Gajek z Wrocławia. W piątek (30 grudnia) około południa jego córka znalazła martwego lisa przy przejeździe kolejowym na ul. Żernickiej we Wrocławiu.

- Zadzwoniła na straż miejską. Odpowiedź: "My się tym nie zajmujemy, proszę zadzwonić do CZK". Zadzwoniła więc do CZK: "Przyjęliśmy zgłoszenie, przekażemy je właściwym służbom". Dziś jest sobota wieczór i zwierzak dalej tam leży. Niestety, służby miejskie nie są skore do realizacji swoich zadań. Za to, po artykule w gazecie, nagle znajdują się siły i środki" - mówi nam wrocławianin.

Gdy zauważymy martwe zwierzę, powinniśmy zawiadomić odpowiednie organy. Obowiązek wówczas spada na gminę lub - jeśli zwierzę leży na jezdni - na zarządcę drogi. I tu w zależności od klasy drogi - odpowiednio gminne (miejskie), powiatowe czy wojewódzkie komórki.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska