Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Media społecznościowe jak proca dla Dawida

Tomasz Nowak
W zdominowanym przez wielkie korporacje świecie małej firmie trudno jest znaleźć miejsce na rozwinięcie skrzydeł. Pieniądze „robią” pieniądze, a przykłady karier od pucybuta do milionera zdarzają się coraz rzadziej, nawet w Stanach Zjednoczonych, czyli kraju, gdzie marzenia wydawały się częściej spełniać. Jest jednak sposób, by zniwelować finansową przepaść dzielącą światowe potęgi od lokalnego przedsiębiorcy w walce o klienta.

Wielkie firmy opanowały rynek, a dzięki ogromnym funduszom zdominowały też tradycyjne kanały dystrybucyjne i reklamowe. Jednak dzięki internetowi każdy może stać się gwiazdą, co pokazują przykłady blogerów i blogerek, których wpisy osiągają większą popularność niż kosztujące majątek kampanie dużych marek. - Magia internetu umożliwia ukrycie faktu, że za firmą stoi jedna czy dwie osoby, mające świetną witrynę, a nie firma mająca sztab ludzi i lokalizacje w pięciuset miejscach. Internet wyrównuje szanse i umożliwia start na nowych zasadach - mówi Joanna Nagadowska, export industry manager w Google Polska, zapewniając że w dalszym ciągu w wielu branżach dostrzegalny jest brak graczy online’owych.

- Wciąż istnieje mnóstwo nisz, które trzeba zagospodarować. Podium czeka i trzeba to wykorzystać - przekonuje. Internet i dostępne w nim narzędzia umożliwiają komunikację w wydaniu niedostępnym lub trudno osiągalnym dla dużych firm. - Jeżeli chcemy być blisko klienta, Internet jest jedyną drogą - mówią zgodnie przedsiębiorcy, którzy już postawili na obecność w sieci.

- Gdybyśmy spróbowali zaistnieć promując się tradycyjnymi kanałami, odbijalibyśmy się od wszystkich możliwych drzwi - mówi Ariel Adamski, współtwórca BodyBoom, marki specjalizującej się w produkcji i sprzedaży peelingów kawowych do ciała. - Postawiliśmy na budowanie ekstremalnie silnego brandu w mediach społecznościowych. Zaczęliśmy od tej strony, od której mogliśmy - na to nam pozwalały nasze finanse i umiejętności - mówi Adamski, jako filary działalności wymieniając obecność na Facebooku czy YouTube. Fundamentem w przypadku jego firmy był jednak Instagram. - Wiedzieliśmy, że w krajach zachodnich Instagram jest normalnym kanałem sprzedaży, my chcieliśmy być pierwszymi, którzy wykorzystają w pełni jego możliwości w Polsce - podkreśla Adamski. Jego wspólnik Jakub Marzec przekonuje, że Instagram to medium, które w 95 proc. komunikuje się z użytkownikiem obrazem, co doskonale wpisywało się w strategię, którą postanowili obrać.

- Nasz produkt jest wręcz zaprojektowany pod to, by dobrze wyglądał i przemawiał do klientów. Mamy osoby, które zajmują się tylko przygotowywaniem atrakcyjnych zdjęć produktu - wyjaśnia Adamski. Działania BodyBoom w mediach społecznościowych znalazły uznanie najbardziej wpływowych postaci w tym środowisku. - Na Instagramie jest obecnych mnóstwo kobiet zainteresowanych tematyką beauty, estetyki i urody. Rozprzestrzenialiśmy się tam wirusowo. Na Facebooku już jest bardzo wiele firm mających po setki tysięcy fanów. Co do Instagrama, wiedzieliśmy, że wykonując określoną pracę, jesteśmy w stanie stać w rankingach w jednym szeregu ze światowymi potęgami - przekonuje Adamski, podkreślając, że dla każdej innej firmy social media, współpraca z blogerkami, YouTube to dodatek, a dla nich od początku był to fundament. -

Na tym budowaliśmy naszą markę. Branża kosmetyczna jest bardzo tradycyjna, z dużą barierą wejścia, z dużą liczbą regulacji, formalności, gdzie dominują duże międzynarodowe korporacje, albo silne polskie marki, z ugruntowaną renomą - tłumaczy Marzec. - Dzięki tej niestandardowej strategii weszliśmy do tej branży nie tyle przez drzwi, co przez okno. Doceniają nas też za to za granicą. Gdybyśmy mieli konkurować z tak dużymi firmami na ich ringu, z naszym kapitałem, to startowalibyśmy do walki jak Dawid z Goliatem, ale bez procy. W naszym przypadku procą są właśnie media społecznościowe - dodaje Adamski.

Jednym z kanałów, za pośrednictwem którego można stosunkowo niskim kosztem dotrzeć do potencjalnego klienta i skutecznie konkurować o niego z bardziej majętnymi markami, jest serwis YouTube. To medium, które stwarza możliwość dotarcia do zdecydowanej większości internautów, a narzędzie analityczne YouTube pozwalają w prosty sposób ocenć, kiedy w ciągu doby materiały są najchętniej oglądane i na jakich urządzeniach. Dzięki temu można precyzyjnie dotrzeć do konkretnej grupy docelowej w momencie, który ma znaczenie. W Polsce niemal ¾ internautów ogląda wideo lub telewizję w sieci, a wśród młodzieży odsetek ten przekracza 90 proc. Ogląda ona YouTube chętniej niż telewizję - YouTube jest platformą, która swój sukces zawdzięcza temu, że znosi bariery między twórcą a odbiorcą - mówi Szymon Rączka, współtwórca strony handimania.com, dedykowanej osobom szukającym innowacyjnych sposobów na wykonywanie codziennych czynności lub przedmiotów - biżuterii, ozdób - w myśl zasady „zrób to sam”.

Na wideo zdecydowali się rok po wejściu w media społecznościowe. - Poprzedziliśmy to tygodniowym researchem, jeśli chodzi o wybór aparatu, programu do montowania - mówi Rączka, przekonując, że budowanie odpowiedniego zaplecza do wprowadzania swoich pomysłów musi nastąpić jak najwcześniej. - Jeśli robimy gry, zróbmy też stronę recenzującą gry, a będziemy mieć po pewnym czasie platformę do promowania nas samych - tłumaczy.

W przypadku strony handimania.com zaczęło się od profilu na Facebooku, który miał być sposobem na promowanie rękodzieła żony Szymona, Manueli. Jego z kolei pomysłem była prezentacja znalezionych w sieci koncepcji na majsterkowanie. Dziś Handimania to wspólny projekt Manueli i Szymona, któremu się całkowicie poświęcają. Mania odpowiedzialna jest za stronę wizerunkową, technicznie i biznesowo rządzi Szymon a wspólnie, dają upust swojej kreatywności.

- Będąc w Internecie od jego początków w Polsce, dostrzegłem, że można relatywnie niskim kosztem coś stworzyć i nie ma bariery takiej, jak w tradycyjnych biznesach - wyjaśnia Szymon i przekonuje, że powtarzane od dawna hasła o „przyszłości, która zbliża się wielkimi krokami”, właśnie stają się faktem. - Kto pomyślałby rok temu, że wyciągniemy telefon i będziemy transmitować coś na żywo znajomym? W najbliższych miesiącach stanie się to oczywiste. Dlatego nie chcąc tracić szansę - czas na badania możliwości rozwoju w tych obszarach. Wszystkie z dużych marek to robią, więc małe też powinny - namawia Rączka.

***
Wystarczy się zarejestrować na stronie www.internetowerewolucje.pl, aby uzyskać dostęp do bezpłatnych kursów. Na platformie udostępnione są m.in. materiały wideo, w których eksperci w prosty sposób objaśniają, jak wykorzystać narzędzia internetowe do tego, by zwiększyć obroty swojej firmy i zdobyć więcej klientów, także z zagranicy.
Platforma pozwala na indywidualne dopasowanie tematyki szkoleń w zależności od stopnia wiedzy użytkownika. Zawiera treści zarówno dla tych, którzy stawiają pierwsze kroki w świecie internetu, jak i dla tych, którzy mają już pewne umiejętności. Po przejściu i zaliczeniu wszystkich etapów nauki otrzymuje się certyfikat ukończenia kursu sygnowany przez Google i IAB Europe.

Partnerem cyklu jest Google, organizator programu edukacyjnego Internetowe Rewolucje www.internetowerewolucje.pl lub g.co/InternetoweRewolucje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska