Nasi koszykarze byli zdecydowanym faworytem tej konfrontacji. Tym bardziej że w spotkaniu ostatecznie nie zagrał kontuzjowany Amadeo Della Valle, najlepszy strzelec swojej drużyny. Mimo to, mecz od samego początku układał się pod dyktando rywali. Włosi grali bardzo agresywnie, wywierali stały pressing na gracza z piłką i bez pardonu walczyli o zbiórki na atakowanym koszu. Mimo zdecydowanie słabszych warunków fizycznych, nie raz i nie dwa zdobywali punkty po akcjach dwa plus jeden. Jakby tego było mało, trafiali zza linii 6,75 m i to w momentach, kiedy wydawało się, że podopieczni trenera Jerzego Szambelana w końcu złapali odpowiedni rytm gry.
A Polacy? Znów z uporem maniaka szukali pod koszem Przemysława Karnowskiego, jednak ten był bardzo ospały. Podwajany i potrajany zaliczył aż sześć strat. Zabrakło też dobrej obrony, przez co praktycznie nie mieliśmy szans na kontry. Oddawaliśmy dużo rzutów z nieprzygotowanych pozycji, o czym najlepiej świadczy fatalna skuteczność z gry (31,1%). Zespół próbował poderwać Jakub Koelner. W połowie trzeciej kwarty traciliśmy tylko jedenaście punktów, ale na więcej nie było nas stać.
Polska - Włochy 52:70 (11:13, 9:23, 9:15, 23:19)
Polska: Karnowski 14, Ponitka 11, Michalak 9 (1), Niedźwiedzki 7, Koelner 7 (1), Gielo 2, Szymkiewicz 2, Grzeliński 0, Matczak 0, Bonarek 0, Grochowski 0.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
