Kramatorsk. 150-tysięczne miasto na wschodzi Ukrainy w obwodzie donieckim. Na froncie znajduje się właściwie od kilku lat, od momentu, gdy powstały samozwańcze republiki: ługańska i doniecka. 6 marca tego roku media donoszą: „Rosjanie ostrzelali bloki w Kramatorsku. Są ofiary śmiertelne i ranni”. - Co najmniej dwóch zabitych i wiele osób rannych – informuje na Facebooku Pawło Kyryłenko, szef władz obwodu donieckiego.
To właśnie z Kramatorska uciekać musiał razem z mamą niespełna 17-letni Maxim Neznayev, ukraiński ciężarowiec, który w ojczyźnie był objęty przygotowaniami kadry narodowej do mistrzostw Europy U17 w kat. 109kg. Niestety - wojna przerwała wszystkie plany. Przez kilka dni jechali pociągiem na zachód, do Polski. Potem z granicy autobusem do Wrocławia. Tutaj zostali zakwaterowanie w centrum dla uchodźców przy ul. Grochowej, w dawnym budynku LO. Tam jedna z wolontariuszek, gdy usłyszała o jego historii, postanowiła działać. Napisała na Facebooku do Arkadiusza Michalskiego, naszego mistrza Europy z 2018 roku. Środowisko zareagowało błyskawicznie. Jeszcze w miniony piątek (18.03) do nastoletniego zawodnika przyjechał Mariusz Jędra, były prezes Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów, członek zarządu EWF (Europejska Federacja Podnoszenia Ciężarów), a potem nasz świetny przed laty sztangista, a dziś trener Śląska Wrocław Mirosław Chlebosz. Telefon odebrał też jego brat Włodzimierz, wójt Gminy Czernica, który szybko zaczął działać i błyskawicznie znalazł dla Neznayeva i jego mamy nowe lokum u rodziny w Nadolicach.
Przyjeżdżamy na Racławicką do nowej hali sportowej, której oficjalne otwarcie zaplanowano na 1 kwietnia. Z daleka widać rosłą postać, która raz za razem – niczym piórko – wynosi nad głowę ciężką sztangę. To Neznayev – ćwiczy już w zielonej koszulce Śląska Wrocław.
- On był miesiąc poza treningiem. Mówił, że chciałby wrócić już do zajęć. Zabraliśmy go więc do sali, a potem na obiad. Środowisko ciężarowe mocno się zaangażowało w pomoc. Wszyscy starają się coś zrobić – mówi trener Mirosław Chlebosz, czwarty zawodnik mistrzostw świata 1983.
Neznayev patrzy na nas niepewnie. Właściwie się nie uśmiecha, ale zgadza się porozmawiać, chociaż odpowiada zdawkowo. Mówi po rosyjsku. W tłumaczeniu pomaga Chlebosz. Dowiadujemy się, że okolice, w których mieszkał, zostały ostrzelane, że chowali się z mamą w schronach, a potem uciekali. Nie pamięta, gdzie wysiedli w Polsce. Na miejscu została jego rodzina, przede wszystkim brat. Nie zaciągnął się do armii, ale nie można się do niego dodzwonić. Ojciec chorował i zmarł jeszcze przed wojną. Neznayev marzy o starcie na igrzyskach, a jego idolem jest potężny Gruzin Lasza Talachadze, dwukrotny mistrz olimpijski w wadze superciężkiej, pięciokrotny mistrz świata.
- Czy chciałbyś wrócić do domu? - pytamy.
- Z jednej strony tak, z drugiej – nie – odpowiada krótko
- Oni cały czas są niepewni, bardzo ostrożni – mówi Mirosław Chlebosz. - Mama nie chce odstępować go na krok. Gdy chcieliśmy mu pokazać salę treningową ona ubrała się i chciała koniecznie jechać z nami. Ludzie, u których mieszkają, zaproponowali, by mieli osobne pokoje. Chcieli mieszkać razem. W towarzystwie między sobą rozmawiają szeptem – opowiada.
Na razie nastolatkowi i jego mamie udało się zorganizować najpotrzebniejszą pomoc.
- Podziękowania dla pani Małgorzaty Polniak, która już w sobotę przyjechała na salę, aby przekazać Maximowi paski, owijki oraz taśmy, które są potrzebne w naszym sporcie. Nasz były zawodnik Walerian Ganczarczyk pomógł finansowo. Ja też wrzuciłem do torby parę swoich rzeczy, żeby miał w czym trenować. Oboje mają już też przyznany numer PESEL - opowiada nam trener Mirosław Chlebosz. Jak słyszymy, to nie koniec pomocy. Ludzi dobrego serca jest wielu. - Jeśli będziemy czegoś potrzebować, na pewno napiszemy o tym na naszym Facebooku - dodaje szkoleniowiec.
Teraz czynione są starania, żeby Neznayev mógł oficjalnie startować w barwach Śląska Wrocław. Musi się na to zgodzić ukraińska federacja, z której szefem kontakt ma Mariusz Jędra. Nie powinno być z tym problemów. - Nie chodzi o reprezentowanie barw Polski, ale Śląska, żeby chłopak mógł startować w zawodach - dodaje Chlebosz. Problem jest też taki, że chociaż Ministerstwo Sportu i Turystyki zarekomendowało, by związki sportowe pomagały, jak tylko się da, ukraińskim sportowcom, to na przykład Polski Związek Podnoszenia Ciężarów nie przewiduje startów obcokrajowców w mistrzostwach Polski. - Do nazwy mistrzostw wystarczy dodać jedno słowo: „międzynarodowe”. To by załatwiło sprawę. Inaczej tacy sztangiści nie będą mogli zdobywać punktów dla klubu, a wiadomo, że klub otrzymuje dotacja za wyniki w szkoleniu dzieci i młodzieży – logicznie tłumaczy Chlebosz.
Na Ukrainie Maxim trenował nawet dwa razy dziennie. Tu będzie z tym problem, bo będzie musiał dojeżdżać pociągiem spod Wrocławia do centrum. - Być może postaramy się zorganizować mu drugie zajęcia w Gminie Czernica - myśli głośno Mirosław Chlebosz. Jak mówi - to technicznie już dobrze ukształtowany zawodnik. - U nas 17-latkowie są na podobnym poziomie. On pali się do dźwigania. Jest bardzo chętny do treningów. Chciał jak najszybciej zobaczyć naszą salę. Jego rekordy życiowe to 125 kg rwaniu 150 kg w podrzucie, całkiem przyzwoite. Pokazywał mi swoje filmiki z treningów na Ukrainie - opowiada Chlebosz i zdradza, że już odebrał telefony z innych polskich klubów, które pytały, kim jest młody Ukrainiec. - To rokujący chłopak – dodaje szkoleniowiec Śląska Wrocław.
Mama Maxima ma problemy ze zdrowie. - Tu też udało się pomóc. Znajomy lekarz wypisał jej potrzebne recepty. Wciąż jest w niej dużo lęku. Mieszkają niedaleko OSP, więc gdy usłyszała syreny, mocno się wystraszyła. Musieliśmy jej wytłumaczyć, że to nic niezwykłego - dopowiada trener Śląska Wrocław.
Czas pokaże jaka będzie ich przyszłość. Dziś sami tak naprawdę nie wiedzą, czy mają nawet do czego wracać.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?