Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marszałek Sejmu płaci za gorącą miłość do rodziny

Janusz Michalczyk
archiwum polskapress
Marszałek Sejmu Marek Kuchciński ma wielkie serce. Dzięki niemu szybciej wybudzą się ze śpiączki pacjenci kliniki Budzik, a i podopieczni Caritasu poczują wyraźną ulgę.

Marszałek wpłacił na konto kliniki 5 tys. zł, zaś przelew dla Caritasu opiewa na 10 tys. zł. To spora kwota, więc niektórzy mogliby się zastanawiać, jaki poryw serca skłonił Kuchcińskiego do takiej szczodrości. Odpowiedź jest prosta, jak rozwiązanie każdej pozornie zagadkowej sytuacji dotyczącej ludzi z partii rządzącej. Po prostu prezes mu kazał.

Na 15 tys. zł wyliczono koszty przelotu osób, które towarzyszyły marszałkowi w 23 podróżach służbowych, a środkiem lokomocji za każdym razem był rządowy samolot Casa. Te osoby są spokrewnione z Kuchcińskim, co nie może zbytnio dziwić, gdyż dla wielu polityków rodzina jest bardzo ważna, zaraz po ojczyźnie i wierze ojców. Należy zatem rozumieć, że w 23 przypadkach marszałek realizował ważne zadania państwowe w różnych miejscach kraju i za każdym razem okazywało się, że jakiejś grupie kuzynów było z nim po drodze. To chyba bez sensu, żeby rodzinna grupa pakowała się w pociąg, autobus albo prywatne samochody.

Jak podkreślają przedstawiciele Kancelarii Sejmu, samolot i tak leciał w konkretną stronę, więc po co miał robić kurs z częścią pustych foteli na pokładzie. Byłoby to czyste marnotrawstwo. Zdziwiony medialną wrzawą wokół jego przelotów marszałek przez kilka dni zachowywał stoicki spokój. Szczerze mówiąc spodziewałem się, że Kuchciński ogłosi, że wszyscy przedstawiciele władzy państwowej będą od tej chwili musieli latać służbowo z całymi rodzinami, żeby miejsca w samolotach się nie marnowały. Stało się jednak inaczej i marszałek zdecydował się wspomóc klinikę Budzik i Caritas, mimo że nie czuje się w najmniejszym stopniu winnym uchybienia.

Właściwie, to nielogiczne, bo skoro wszystko jest w porządku, to dlaczego sięga do portfela? Wyjaśnienie narzuca się jedno: w toczącej się kampanii wyborczej prezes partii nie życzy sobie, by opozycja krytykowała jego bliskiego współpracownika za czerpanie osobistych korzyści przy okazji sprawowania wysokiego stanowiska. To trochę źle wygląda. Co innego, gdy Budzik i Caritas podziękują marszałkowi za szlachetny gest. Wtedy Kuchciń-ski może liczyć na nagrodę.

Ten schemat działa bez zarzutu. Nie tak dawno ówczesna premier Beata Szydło przyznała sobie i ministrom wysokie nagrody, a gdy sprawa ujrzała światło dzienne – krzyczała w Sejmie, że te pieniądze się im po prostu należą. Jakie było zdziwienie opinii publicznej, gdy krótko potem członkowie rządu zaczęli całkowicie dobrowolnie wypisywać przelewy na Cari-tas w masowym przypływie szlachetnych uczuć. Mimo wszystko dobrze się stało, że tym razem prezes wykazał się lepszym refleksem i nie czekał, aż Kuchciński oświadczy posłom i całemu narodowi, że zbyt mocno kocha rodzinę, by ją zostawiać na ziemi, gdy samolot z jego osobą na pokładzie zrywa się do lotu w przestworza.

Według mnie prezes dmucha na zimne, bo – jak zbadali socjologowie – kudzie chętnie biorą 500+ i co im jeszcze daje rząd, i w ogóle im nie przeszkadzają nagrody premier i loty marszałka.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska