"Raz sierpem, raz młotem, czerwoną hołotę!", "Cześć i chwała bohaterom!", Bóg, honor i ojczyzna", ale też "Wczoraj Moskwa, dziś Bruksela, oto zdrajców karuzela!" - takie hasła skandowano podczas pochodu upamiętniającego Narodowy Dzień Żołnierzy Wyklętych we Wrocławiu.
Wieczorem na wrocławskim Rynku zebrało się około trzystu osób, które niosąc transparenty i wizerunki żołnierzy wyklętych, wykrzykując różne hasła, przemaszerowały ulicą Świdnicką, Promenadą Staromiejską na plac Wolności, gdzie zorganizowano krótki koncert.
- Mamy święto i trzeba oddać cześć polskim bohaterom. Mamy święto i dlatego tu jestem - powiedział mi kilkunastoletni Jędrzej niosący portret z wizerunkiem jednego z żołnierzy wyklętych.
- Przychodzę co roku, to mój patriotyczny obowiązek. Z jednej strony można nazwać postawę wyklętych bezsensownym heroizmem, ale ja wolę na nich patrzeć, jak na ludzi, którzy do końca byli wierni swoim ideałom i bez względu na wszystko nie zmienili swojej postawy - usłyszeliśmy od drugiego z manifestantów, Aleksandra.
Maszerujący zatrzymali się na chwilę przy pomniku rotmistrza Witolda Pileckiego na Promenadzie Staromiejskiej, gdzie odśpiewali hymn narodowy. Obok czekali na nich Obywatele RP z transparentami, na których można było wyczytać: "Rotmistrz Pilecki nie dzielił ludzi ze względu na światopogląd czy wyznanie" czy "Oddał życie za Polskę wolną od nienawiści".
Ośmiu Obywateli RP policjanci otoczyli kordonem. Od jednego z nich usłyszeliśmy, że chcą w ten sposób pokazać, że nie wszyscy żołnierze wyklęci zasłużyli na szacunek i że nie wolno mieszać rotmistrza Pileckiego z takimi ludźmi jak Bury czy Ogień.
Nie doszło do żadnych incydentów. Po około półgodzinnym koncercie na placu Wolności manifestanci rozeszli się.

Szymon Hołownia ma duże ego, większe ma tylko Lech Wałęsa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?