Amir Spahić w środę podpisał nową umowę ze Śląskiem. Kiedy Pan złoży stosowne podpisy pod nowym kontraktem?
Prezesi klubu wykorzystali zapis we wcześniejszym kontrakcie i automatycznie umowa została przedłużona do 2012 roku. Rozmowy co do zupełnie nowej umowy trwają i zobaczymy, jak się potoczą. Na razie pewne jest, że przynajmniej jeszcze jeden sezon będę grał w Śląsku.
Rozumiem, że jest Pan chętny na dłużej związać się z wrocławskim zespołem?
Tak jak mówię, są rozmowy i na razie tyle mogę powiedzieć. Trenerzy, prezesi Śląska są ze mnie zadowoleni, ja jestem zadowolony z gry w Śląsku, ale nic nie można przesądzać. Musimy na konkrety poczekać.
To porozmawiajmy o piłce nożnej. Śląsk w pierwszych siedmiu meczach i Śląsk w kolejnych ośmiu to prawie dwa różne zespoły. Pan tę przemianę obserwował z perspektywy bramki. Co się zmieniło?
Za trenera Ryszarda Tarasiewicza nie mieliśmy wyników, ale nasza gra nie wyglądała źle. Graliśmy naprawdę ładną piłkę. Teraz poprawiliśmy przede wszystkim grę w defensywie i przyszły lepsze wyniki. Zmieniły się też metody trenowania, ale nie powiem, że jedne były złe, a drugie dobre. Uważam, że zarówno trener Tarasiewicz, jak i trener Lenczyk to fachowcy i wiedzą, jak pracować z zespołem.
Proszę się przyznać, mocno był Pan wściekły na swoich kolegów z zespołu, kiedy w tych pierwszych meczach dopuszczali rywali do sytuacji, w których trudno było nie trafić do siatki?
Ja trochę inaczej do tego podchodzę. Wiem, że w karierze są lepsze i gorsze okresy. Za trenera Tarasiewicza przytrafił się nam właśnie taki słabszy okres. Graliśmy ładną piłkę, ale albo nie mieliśmy szczęścia, albo traciliśmy jakieś kontrowersyjne bramki i nie mieliśmy wyników. Teraz mamy lepszy okres i będziemy się starali to utrzymać jak najdłużej. Ale trzeba pamiętać, że zawsze może się zdarzyć jakiś słabszy występ, bo tak już jest w piłce nożnej. Dlatego nie ma co się złościć na kolegów, tylko pracować, aby tych słabszych występów było mniej. Wszyscy wygrywamy i wszyscy przegrywamy.
Nie czuje się Pan trochę niedoceniany? W kontekście dobrych wyników mówi się o wielu piłkarzach Śląska, ale o Panu raczej nie. A to Pana udane interwencje uratowały remisy w Bytomiu i Krakowie, a w Bełchatowie dały wygraną.
Mnie to nie przeszkadza, że dziennikarze mówią i piszą o innych, a o mnie nie. Ja wiem, jakim jestem bramkarzem, wiem, kiedy zrobiłem coś dobrze, a kiedy źle. To, że się o mnie pisze więcej lub mniej, to już nie ode mnie zależy. Dla mnie ważna jest forma, jaką prezentuję, a nie, czy dziennikarze coś o mnie napiszą.
Rozmawiał Mariusz Wiśniewski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?