Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marek Solarewicz: Z Megan będziemy mieli pociechę ROZMOWA

Jakub Guder
Marek Solarewicz, trener Impela Wrocław
Marek Solarewicz, trener Impela Wrocław fot. Paweł Relikowski
Marek Solarewicz - trener siatkarek Impela Wrocław - opowiada o poniedziałkowym meczu z Bielskim, formie Megan Courtney i komforcie treningów, gdy nie trzeba grać w tygodniu w europejskich pucharach.

Po pierwszym secie meczu z BKS-em Impel zaczął grać zdecydowanie lepiej. Z czego to wynikało? Wprowadził Pan jakieś zmiany?
Oczywiście – dokonywaliśmy korekt w trakcie spotkania. Rywalki dobrze zagrywały, a my mieliśmy problem z przyjęciem. Tymczasem jeśli chodzi o nasz serwis, to zagraliśmy fatalnie – popełnialiśmy dużo błędów własnych. Tak ciężko wygrać mecz. Jakimś cudem dogoniliśmy je w końcówce naszą grą blokiem, obroną i kontratakami. Brakowało niewiele, ale nie zdążyliśmy wrócić. W drugim secie gra już nam się lepiej układała. Zagrywka i przyjęcie były bardziej stabilne. Dzięki temu mogliśmy grać naszą siatkówkę w ataku.

Na zagubioną na początku wyglądała Megan Courtney. Potem się odnalazła.
To jest jej pierwszy, profesjonalny sezon zagranicą. Wcześniej grała na uniwersytecie. To zupełnie coś innego. Trzeba z nią pracować, bo uniwersyteckie treningi są krótsze i w innym okresie. Niedawno miała też kontuzję naciągnięcia mięśni brzucha, a to taki uraz, że nie można nic robić, tylko trzeba leżeć i pachnieć – jak to mówią dziewczyny. Zagrała z Łodzią, ale z BKS-em wyglądało to już dużo lepiej. W okresie przygotowawczym właściwie regularnie zdobywała po 20 punktów i miała 60 proc. skuteczności w ataku. To standard w jej grze. Będziemy mieli z niej jeszcze pociechę.

Ta jej drobna aparycja to taki urok, czy musi pracować nad zbudowaniem masy mięśniowej?
Ona tak ma. Kontrolujemy oczywiście masę ciała, czy zawartość tłuszczu u zawodniczek. Robi to nasz trener przygotowania fizycznego Łukasz Zarębkiewicz. U Megan wszystko jest w porządku. Ona też wysoko skacze, a może gdyby była cięższa, to by już tak nie było (śmiech).

ZOBACZ TAKŻE
Impel - BKS Bielsko 3:1 RELACJA ZDJĘCIA

Jak zdrowie Joanny Kaczor? W poniedziałek znów nie zagrała.
Asia ma przeciążony bark. Jeden mięsień jest lekko naciągnięty. Mamy na tyle szeroką kadrę, że możemy dać jej trochę odpoczynku tylko z ćwiczeniami prewencyjnymi. Podobnie zrobiliśmy z Agnieszką Kąkolewską. Ona po długiej przerwie zaczęła dopiero ostatnio z nami trenować. W meczu z Bielskiem wykonała jednak dużo ciekawych ataków. W poprzednich sezonach to nie wyglądało w ten sposób. Myślę zresztą, że ona da jeszcze więcej naszemu zespołowi. Tak samo jest z Asią. Czasem warto odpocząć, a potem wrócić w lepszej formie.

Mówi się, że mecze w siatkówce wygrywają przyjmujące, ale wasz blok od początku sezonu wygląda znakomicie. Kto wie, czy to nie będzie taki języczek u wagi w kolejnych meczach.
Dużo pracujemy nad blokiem podczas treningów. Już o tym wspominaliśmy, że jeszcze podczas wakacji sporo czasu trenowaliśmy indywidualnie z Moniką Ptak. Wszyscy byli na urlopach, a my pracowaliśmy z nią i innymi dziewczynami dodatkowo godzinę czy dwie dziennie. Teraz to przynosi świetne efekty. Monika w każdym meczu dużo blokuje, a nie zawsze było to takie oczywiste. Bardzo cieszę się z jej postępów, ale nie tylko jej. Cały zespół dobrze pracuje w grze blok-obrona. To jest jeden z filarów naszej siatkówki. Dużo nad tym pracujemy i to przynosi efekty.

W tym sezonie macie ten komfort pracy, że nie gracie w tygodniu europejskich pucharów.
Różnica jest diametralna. Teraz odprawy możemy zrobić już na początku tygodnia, a pozostałe dni przygotowujemy się już pod konkretnego przeciwnika. W tamtym sezonie często było tak, że dopiero w delegacji – w dniu meczu, albo najwyżej dzień wcześniej – była pierwsza odprawa o rywalu. Mamy też dużo czasu na trening techniczny. Dużo pracujemy nad przyjęciem zagrywki. Myślę, że w poniedziałek było to widać. Mamy więcej czasu na grę w szóstkach, sprawdzenie różnych wariantów, dopracowywanie ataków i kontrataków. Wcześniej nie bardzo mieliśmy kiedy to robić. To ma duże znaczenie.

Szóstka, która wyszła na parkiet w poniedziałek, jak na ten moment żelazną szóstką?
Trudno powiedzieć. Mamy zmiany na pozycji atakującej. Kasia Konieczna – mimo tego, że jest po urlopie macierzyńskim – bardzo dobrze wchodzi w mecz. To jest dla niej z pewnością trudna sytuacja, ale ja jej mówię, żeby podchodziła do tego spokojnie, bo potrzebny jest czas. Myślę, że dobrze o tym wie. Zresztą jej podejście do treningów pokazuje, że jest dużą profesjonalistką. Na pozostałych pozycjach mamy młode, perspektywiczne zawodniczki. Chciałem im dać pograć więcej, ale ciężko to zrobić w takim meczu jest ten z Bielskim. Gdyby się to inaczej potoczyło, to mogłyby wejść na zagrywkę, czy 2-3 piłki w końcówce, żeby poczuły tę atmosferę. Tak robiliśmy w turniejach przedsezonowych. Teraz nie zawsze możemy sobie na to pozwolić. Myślę jednak, że jeszcze będzie więcej okazji, żeby wpuszczać te młode dziewczyny. Staramy się tak ułożyć terminarz, żeby te dziewczyny z pierwszej drużyny mogły występować w Młodej Lidze Kobiet. Póki co udaje nam się to. Fajnie to wygląda.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska