Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marek Adamek: Będą roboty wysokościowe

Wojciech Koerber
Trener Marek Adamek z brązowym medalistą HME na 1500 m Bartoszem Nowickim w Strbskim Plesie.
Trener Marek Adamek z brązowym medalistą HME na 1500 m Bartoszem Nowickim w Strbskim Plesie. Archiwum Marka Adamka
Marek Adamek, trener lekkoatletów Śląska Wrocław (m.in. Bartosz Nowicki, Mateusz Demczyszak, Sylwia Ejdys), o górskich zgrupowaniach, pomocy wojska i olimpijskich marzeniach

Praca wre w roku olimpijskim?Zgadza się, spokojnie ładujemy akumulatory, idzie duża objętościowa praca. Jesteśmy po zgrupowaniu w Szklarskiej Porębie, odpukać, wszyscy zdrowi, raz udało się nawet zrobić na biegówkach ponad 20 km. Ekipa była po tym dość mocno zakwaszona, bo jednak nie często zakłada narty. A teraz jesteśmy kilka dni w swoich miejscach zamieszkania. Bartek Nowicki w Szczecinie, a Mateusz Demczyszak i Sylwia Ejdys ze mną we Wrocławiu.

Czas chyba ruszyć teraz w daleki, a - przede wszystkim - wysoki świat? Na roboty wysokościowe.
Na dniach wylatujemy na miesiąc do RPA, wracamy dopiero 23 lutego. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, po powrocie takim powiedzmy celem, a bardziej sprawdzianem będą HMP w Spale na jednym dystansie. Później poszukamy startów crossowych, by spróbować przetworzyć wykonaną pracę. No i lecimy do Meksyku na 2 500 m, tak wysoko moja grupa jeszcze nie była. Wracamy do źródeł. Tam wykuwali przed laty formę Szewińska, Mamiński, Malinowski, a ostatnio grupa średniodystansowców trenera Króla. Zresztą od 30 lat mieszka tam i przygotowuje najlepszych meksykańskich biegaczy Tadeusz Kępka, w czasach wunderteamu prawa ręka pana Mulaka. Wygląda to tam nieźle, trzeba zaryzykować w roku olimpijskim. Jest ryzyko, jest zabawa, mawia mój kolega. Udajemy się do Meksyku 12 marca, zaraz po MP w biegach przełajowych, wrócimy na śniadanie wielkanocne, bo lądujemy o godz. 22 w Wielką Sobotę.

I do Meksyku też wybieracie się żelazną czwórką?
Nie do końca. Lecą Sylwia, Bartek i ja. Mateusz miał w zeszłym roku kontuzję, nie osiągnął planowanych wyników i nie dostał w takim zakresie szkolenia.

Nie zmienia to faktu, że ten Wasz grafik wygląda dość imponująco: RPA, Meksyk, St. Moritz. Kto pokrywa koszty przygotowań?
Z jednej strony PZLA i ministerstwo sportu. Nie zrealizowalibyśmy jednak całego cyklu, gdyby nie pomoc wojska. Cała moja trójka, łącznie z Sylwią, to żołnierze, zatem MON również pomaga. Mateusz leci do RPA w stu procentach na koszt wojska, pozostałej dwójce PZLA opłaca trzy tygodnie, ale brakujące 9-10 dni też już wojsko. Następnie pobyt w Meksyku zapewnia PZLA, lecz ostatnie szkolenie na obozie w St. Moritz znów opłaci armia i nasz zespół sportowy.

A po St. Moritz weryfikacja pracy.
Pod koniec maja zaczniemy już szukać biegów, dobrych startów, szans na olimpijskie minima.

Przed Londynem mamy jeszcze ME w Helsinkach (27.06-1.07). Czy w związku z igrzyskami będzie to nieco kadłubowa impreza?
My dziś tego startu nie odrzucamy. Kusi nas, by - jeśli będzie już minimum - sprawdzić się tam w startach dzień po dniu. Możliwe, że niektórzy kandydaci do medalu olimpijskiego, szczególnie w konkurencjach wytrzymałościowych, odpuszczą ten start, jednak w technicznych może wystąpić ścisła czołówka. Mądrzejszy będę po powrocie z RPA, gdzie spotkam niejednego dobrego Europejczyka. Mam sygnały, że nie można tam już szpilki włożyć, cały świat się zbroi do igrzysk, są problemy z miejscem.

A wzmacniacie wyłącznie mięśnie, czy również głowę?
Współpracujemy z psychologiem w ramach projektu sioko ('Silna i Odporna Kadra Olimpijska"), choć nie ma tu żadnego przymusu. Dr Kałużny z Wrocławia był nawet z nami w Szklarskiej Porębie, miał tam zajęcia, m.in. z Sylwią.

To proszę jeszcze o jakąś deklarację - będą trzy przepustki do Londynu?
Cała trójka jest zdeterminowana i ja również. Gdybym nie wierzył, nie poświęcałbym sprawie tyle czasu, w pierwszym półroczu cztery miesiące spędzę poza domem, poza rodziną. A jak się wszystko ułoży? Wiele czynników ma na to wpływ. Trzeba się znaleźć w dobrym czasie i w dobrym miejscu, gdzie będą dobre zawody. Bo oprócz własnej formy musi się też zebrać kilka silnych osób naraz, by bieg się odpowiednio ułożył. Samemu, jak każdy stanie w pojedynkę, ciężko jest uzyskać minimum.

Rozmawiał Wojciech Koerber

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska