Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Przychodny, prezes Śląska Wrocław: Jeśli przegramy sprawę Plaku, będziemy domagać się odszkodowania od Pawła Żelema [WYWIAD]

Jakub Guder
- Jeśli przegramy sprawę Plaku, będziemy domagać się odszkodowania od byłego prezesa Pawła Żelema - mówi obecny prezes Śląska Marcin Przychodny.

Po derbach spotkał się Pan z trenerem Tadeuszem Pawłowskim, rozmawialiście o ostatnich wynikach. Jaka jest jego sytuacja w klubie?
Spotykamy się co tydzień – we wtorki robimy zawsze analizę pomeczową. Derby zabolały nas szczególnie. Trochę nas zdestabilizowały. Nasze miejsce w tabeli i liczba punktów nie są satysfakcjonujące. Do tej pory potrafiliśmy grać w piłkę, potrafiliśmy długimi fragmentami zdominować przeciwnika, ale brakowało trochę zimnej krwi i skuteczności. Piłkarsko – z Wisłą Kraków czy Lechem Poznań – wyglądało to dobrze. Musimy w obecnej sytuacji „ustać”. Wierzę w tę drużynę. Trener Pawłowski i jego sztab mają dużą mobilizację, aby przełamać tę złą serię.

A mają duży kredyt zaufania? Dobrze wiemy, że przy okazji kolejnego niewygranego meczu ten temat będzie wracać.
Taka jest piłka nożna. Najważniejszy jest wynik sportowy. Nie ma co się oszukiwać. Moje zaufanie do nich jest duże, bo wiem, jaką pracę wykonali w okresie przygotowawczym, jaką drużynę skompletowaliśmy latem, widzę parametry treningowe i fizyczne. One są wysokie lub bardzo wysokie. Oczywiście zakładaliśmy ze szkoleniowcem, że będziemy w innym miejscu, ale musimy sobie poradzić z tą sytuacją. Wierzę, że nam się to uda. To było aż i tylko osiem kolejek.

Trochę unika Pan deklaracji na temat przyszłości trenera.
Trener ma mój kredyt zaufania. On jest podparty merytoryczną oceną. Natomiast w polskiej lidze nie ma raczej sytuacji Alexa Fergusona, który odchodził na własnych warunkach. Na razie uważam, że Tadeusz Pawłowski opanuje sytuację i wrócimy na właściwe tory.

Jaka jest sytuacja finansowa klubu?
Nasze długi dynamicznie się zmniejszą – chyba po raz pierwszy w takim tempie. Firmie Otis byliśmy winni 1,65 mln zł – zostało 800 tys. zł. Firmie Fortum zalegaliśmy blisko 1 mln zł. Zostało z tego niespełna 300 tys. zł. Wobec Hasco-Leku mieliśmy zobowiązania na niespełna 1 mln zł. Zostało trochę ponad 500 tys. zł. W sumie zatem spłaciliśmy ponad 50 proc. tych zobowiązań. Jesteśmy przygotowani też na rozstrzygnięcie sprawy Sebino Plaku. Do tego był potrzebny korzystny dla nas finansowo transfer Jakuba Koseckiego. Normalizujemy to wszystko i szybko pozbywamy się tych najtrudniejszych długów.

Czyli pieniądze za Koseckiego są jeszcze na klubowym koncie i czekają na ostateczny wyrok w sprawie Plaku?
Tak, dokładnie.

WYWIAD Z PREZESEM MARCINEM PRZYCHODNYM - II CZĘŚĆ (KLIKNIJ TUTAJ)

W sprawie Plaku chyba niewiele da się już ugrać – będziecie musieli raczej zapłacić ok. 1 mln zł odszkodowania. Nie uważa Pan, że ktoś powinien za to ponieść odpowiedzialność? Przykład Kamila Vacka pokazał, że można inaczej rozwiązywać takie kwestie.
Najważniejszy w tej sprawie jest wyrok sądu w Lozannie – niekorzystny dla nas. Wyrok pierwszej instancji Sądu Polubownego PZPN to 215 tys. euro odszkodowania. Odwołaliśmy się od tego. Zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, żeby tę decyzję zmienić. Ostateczny wyrok zapadnie 8 października. Jeśli zostanie podtrzymany, to zdecyduję się na regres w stosunku do osoby, która wówczas popełniła taki błąd.

Będzie domagał się Pan odszkodowania w sądzie?
Tak.

Mówimy o prezesie Pawle Żelemie?
Tak, o ówczesnym prezesie. Wiem, że pewnie zostanie to różnie odebrane, że pojawią się różne komentarze, ale nie mamy wyjścia. Jesteśmy przecież w większości spółką publiczną.

Jak wygląda sprawa długo wobec miasta?
Do tej pory był to dług roczny, co utrudniało proces licencyjny. Teraz rada miasta uznała go za dług wieloletni. Do niedawna odsetki od tej kwoty nie były wprowadzane do budżetu klubu. Teraz się to zmieniło. Dzięki temu sytuacja jest przejrzysta.

Słyszałem, że są zaległości wobec piłkarzy.
Tak – jeden miesiąc. Zawodnicy wiedzą z czego to wynika i kiedy ta sytuacja zostanie rozwiązana. Nie są to pieniądze, które w rzeczywistości polskiej piłki budzą jakąś nerwowość.

Czy sytuacja finansowa klubu jest taka, że będziecie musieli prosić jeszcze w tym roku radę miasta o dofinansowanie, czy spokojnie sobie poradzicie sami?
Absolutnie sobie poradzimy. Nie trzeba będzie prosić o pomoc. Działamy tak, by w kolejnym roku pomoc ze strony miasta była dużo mniejsza.

Na ile polityka transferowa Śląska z ostatniego okienka wpłynęła na finanse klubu? O ile procent zmniejszył się budżet płacowy?
Zmniejszył się, ale nie chciałbym rozmawiać o procentach. Mam duże przekonanie o rozwoju potencjału tej drużyny. Miejsce Śląska to gra o europejskie puchary. Z drugiej strony dążenie do tego w poprzednich latach doprowadziło do sytuacji, w której w przyszłym roku budżet na płace będzie musiał być dużo mniejszy niż teraz.

Po podpisaniu nowej umowy ze Stadionem Wrocław wasze zyski z dnia meczowego znacząco urosły?
Przede wszystkim teraz jesteśmy gospodarzem stadionu. To dla nas i kibiców było szalenie ważne. Dzięki temu mogliśmy uatrakcyjnić dzień meczowy. Mam nadzieję, że to widać. Zmieniła się strefa VIP. Oczywiście mamy dużo większe przychody, ale też koszty. W tym sezonie na razie wychodzimy na tej zmianie na niewielki plus. Podsumowanie będziemy mogli zrobić dopiero po roku. Stadion przejęliśmy w marcu – właściwie z meczu na mecz. To też jest proces. Z czasem to będzie miało jeszcze większy efekt finansowy dla klubu, bo przecież aby przygotować się do pierwszego meczu w roli gospodarza mieliśmy tydzień, a nie pół roku.

Kibice cały czas narzekają na catering na Stadionie Wrocław. Zajmuje się nim firma, która ma wieloletnią umowę ze spółką stadionową. Możecie coś w tej kwestii zmienić?
Znamy te opinie. Formalnie nie mamy wpływu na ten element. Rozmawiamy, aby zmienić te rzeczy, które wypadają najsłabiej.

Śląsk w tym sezonie bardzo często gra w poniedziałki. Z punktu widzenia marketingu, to nie najlepszy termin. Próbowaliście to jakoś wyjaśnić?
Monitorujemy to i wyjaśniamy. U siebie tylko raz graliśmy w poniedziałek, a z finansowego punktu widzenie to jest dla nas najważniejsze. To było spotkanie z ostatnią wówczas Pogonią Szczecin. Nie widzę sytuacji zapalnej – z Wisłą, Lechem, Piastem czy Legią graliśmy i gramy w dobrych terminach.

A jest Pan zadowolony z tego, w jakim wymiarze grają zawodnicy pozyskani latem? Pana zdaniem też potrzebują więcej czasu, by bardziej zaistnieć w drużynie?
Nie mam wątpliwości, że to była prawidłowa polityka transferowa. Liczę, że tacy młodzi zawodnicy jak Gąska czy Łabojko będą stanowić o sile Śląska, a potem zarobimy na nich poważne pieniądze, co do tej pory udawało się bardzo rzadko. To jednak nie są piłkarze, którzy od razu będą stanowić o sile WKS-u. Wiedzieliśmy, że to trochę zajmie. Do tej pory prawie wszystkie spotkania rozegrał 20-letni Maciej Pałaszewski, w dwóch pojedynkach dobrze wypadł Jakub Łabojko, z Cracovią korzystanie pokazał się Gąska. Wygląda to obiecująco. Mamy nadzieję, że nie będziemy na nich długo czekać, że przy Oporowskiej rozwiną się bardzo szybko.

Macie jakiś pomysł co zrobić z Jakubem Wrąblem? Przegrywa sportową rywalizację z Jakubem Słowikiem, a jeszcze rok temu liczono we Wrocławiu, że można sporo na nim zarobić.
Jest bardzo ważną postacią w drużynie, naszym wychowankiem. Jakub Słowik ma bardzo mocną pozycję. To szalenie ważne, że mamy dwóch wartościowych bramkarzy. Zależy nam, żeby Kuba Wrąbel u nas został i się rozwijał. Z tego co wiem, będzie bronił w Pucharze Polski.

Podpisaliście umowę z kolejną szkółką piłkarską z regionu. Jesteście zadowoleni z całego projektu? Kiedy zacznie przynosić wymierne efekty?
Dla nas to naturalny kierunek. W tej chwili jest z nami blisko 40 ośrodków, ponad 6 tys. młodych piłkarzy. Robimy wszystko, aby Wrocław i dużą część regionu monitorować jako pierwsi i być pierwszym wyborem dla młodych zawodników. Efekty? To się cały czas dzieje, ale utalentowany 12 czy 14-latek w naszej akademii, to nie jest medialny temat.

WYWIAD Z PREZESEM MARCINEM PRZYCHODNYM - IV CZĘŚĆ (KLIKNIJ TUTAJ)

To prawda, że rynek młodych, zdolnych piłkarzy w niższych ligach jest mocno wydrenowany?
Myślę, że faktycznie jest mocno przebrany.

Chcecie rozbudować jeszcze dział skautingu?
W tej chwili mamy dwóch młodych, zdolnych skautów, którzy pod egidą Darka Sztylki wypracowali ostatnie transfery. Założyliśmy to sobie zresztą trzy miesiące przed okienkiem transferowym. Chcieliśmy zatrudnić akurat tych zawodników i zrobić to jak najszybciej, żeby trener Pawłowski miał jak najwięcej czasu na wpasowanie nowych piłkarzy. Na ten moment nasz dział skautingu jest adekwatny do potrzeb. Być może w przyszłości uznamy, że potrzebujemy tu wsparcia.

Na jakim etapie jest projekt przebudowy Oporowskiej?
Będziemy ten projekt składać do Ministerstwa Sportu jako obiekt strategiczny dla sportu polskiego. Aby taki był, musi dostać opinię Polskiego Związku Piłki Nożnej. Złożyliśmy stosowne dokumenty do PZPN-u. 25 września odbieramy zatwierdzoną tam dokumentację. Wtedy będziemy mogli złożyć wszystko do ministerstwa i czekać na decyzję o dofinansowaniu, która może zapaść wiosną.

Po przegłosowaniu w radzie miejskiej dotacji na przebudowę Oporowskiej, pojawiły się z różnych środowisk sportowych we Wrocławiu głosy, że inne dyscypliny nie mają gdzie trenować, a znów inwestuje się w Śląsk. Dlatego chciałem zapytać, czy przewiduje Pan na przykład, że nowe hale sportowe, które powstaną, będziecie wynajmować innym sportowcom?
Będzie tu pięć płyt do piłki nożnej – w tym trzy sztuczne, całoroczne, które mogą być wykorzystywane od rana do wieczora. Dzięki temu duża część dzieci z naszej akademii będzie mogła trenować na Oporowskiej, co odciąży całe miasto. Rozumiem jednak, że w 2/3 inwestycję dofinansowało miasto Wrocław. Jeśli będzie zatem taka potrzeba, to zbudujemy taki model, aby te obiekty służyły też innym.

Na wybory samorządowe patrzy Pan z nadzieję, czy bardziej z obawą?
Ja mam zarządzać klubem. Doprowadzić go do jak najlepszej sytuacji. Sportowo wyznaczyliśmy pewien kierunek i zrobimy wszystko, żeby konsekwentnie realizować te założenia. Miasto Wrocław jest większościowym udziałowcem i to ono podejmuje decyzje. Nie myślę ani o wyborach, ani o tym, co może się wydarzyć, tylko wykonuję swoją pracę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska