Parlamentarzyści zamierzają uderzyć kierowców po kieszeni. W przygotowanym przez posłów Platformy Obywatelskiej projekcie ustawy stawki mandatów za wykroczenia drogowe mają drastycznie wzrosnąć. Na celowniku znajdą się zwłaszcza kierowcy jadący zbyt szybko w terenie zabudowanym.
Największą zmianą będzie uzależnienie wysokości mandatu od średniego wynagrodzenia w kraju. Na przykład dziś za przekroczenie prędkości o 20 km/godz. w terenie zabudowanym płacimy 100 zł. Gdy nowe prawo wejdzie w życie, wysokość mandatu skoczy do ok. 230 zł. Ale za przekroczenie prędkości o 50 km/h w terenie zabudowanym będzie to już nawet 1520 zł!
Posłowie twierdzą, że mandaty w Polsce są śmiesznie niskie w porównaniu do innych krajów Unii. Wrocławski kierowca Jakub Maksymowicz na wieść o wyższych mandatach łapie się za głowę. - Może i płacimy dużo mniej niż w innych państwach Unii, ale też zarabiamy dużo mniej! Efekt będzie taki, że przepisy uderzą głównie w biedniejszych, a bogatsi i tak będą łamać prawo - komentuje.
Jego opinię podziela Zygmunt Sieńko, prezes Stowarzyszenia Przewoźników Drogowych "Dolny Śląsk". - To po prostu próba wyłudzenia kolejnych pieniędzy od kierowców – podkreśla. - Nie sądzę, by to zwiększyło bezpieczeństwo na drogach.
Kontrowersyjny jest też pomysł, by odebrać fotoradary strażnikom miejskim. Prawo do kontrolowania kierowców miałyby policja i Inspekcja Transportu Drogowego. - Badania pokazują, że na tych ulicach, gdzie stoją fotoradary, liczba wypadków maleje - twierdzi Sławomir Chełchowski z wrocławskiej Straży Miejskiej.
Nowe stawki mandatów i straż miejska bez fotoradarów - CZYTAJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
Wyższych mandatów raczej nie unikniemy. Politycy PO przez rok pracowali nad zmianami w ustawie Prawo o ruchu drogowym. Jeśli Sejm przyjmie projekt, wysokość mandatu będzie związana ze średnim wynagrodzeniem w kraju. - Dzisiaj wysokość mandatów jest symboliczna i niewspółmierna do zagrożeń, jakie piraci i drogowi recydywiści powodują na drogach - tłumaczy posłanka PO z Wałbrzycha Monika Wielichowska. - Płaceniu mandatów nie towarzyszy refleksja nad niebezpieczną jazdą. Od prawie 19 lat taryfikator nie był zmieniany. Tymczasem nowe samochody są coraz szybsze.
Jej zdaniem nowe rozwiązania mają uderzyć głównie w piratów drogowych. Dodaje, że ostateczny kształt przepisów będzie jeszcze omawiany z policją, zawodowymi kierowcami i ekspertami. Możliwe są korekty.
Co ważne, fotoradary mają być odebrane straży miejskiej. Przenośne urządzenia do pomiaru prędkości trafią do policji, zaś stacjonarne do Inspekcji Transportu Drogowego. Dochód z mandatów zasili Skarb Państwa, a nie budżety gmin. Dodajmy, że w 2014 r. do budżetu Wrocławia z takich mandatów wpłynęło 2,5 mln zł.
Sławomir Chełchowski z wrocławskiej straży podkreśla, że mandaty nie są istotną częścią budżetu miasta. Fotoradary działają natomiast prewencyjnie. - Ogólnopolskie badania pokazały, że tam, gdzie stoi fotoradar, liczba wypadków maleje. We Wrocławiu przy wielu ulicach urządzenia pojawiły się na prośbę mieszkańców.
Wrocławska straż miejska ma trzy fotoradary, które na przemian ustawiane są przy 57 ulicach. Wygląda na to, że strażnicy wcale nie będą płakać po fotoradarach. - Straży miejskiej przyznano te urządzenia, bo policja ich nie chciała. Dlaczego? My w ciągu godziny przy ul. Sobieskiego potrafimy zarejestrować 200 kierowców. Tę olbrzymią liczbę zdjęć trzeba obrobić, do każdego kierowcy wysłać pismo. To żmudna i kosztowna praca, do tego niepopularna społecznie - opowiada jeden z wrocławskich strażników.
Współpr. M. Bereszczyński
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
