Nauczycielka poucza go, że w czwartek Ola ma mieć linijkę, cyrkiel i kalkulator. Na matmę już się nie spóźnią. Na szczęście, Olę dopuszczono do egzaminu bez problemu. Jej tatę, 44 lata temu, także.
- Jak wszedłem na salę, to wszyscy bili mi brawo - opowiada pan Stanisław. Dodaje, żebym się nie dziwił, że jest jedynym rodzicem w szkole, bo czasy się zmieniają i wszyscy są tak pochłonięci karierą i pogonią za pieniądzem, że często matura własnych dzieci nie jest już dla nich żadnym wydarzeniem.
Pomogłem córce z długopisem
- Według mnie rodzice nadal przeżywają maturę znacznie bardziej niż sami uczniowie - twierdzi Arkadiusz Silny, który córce zrobił śniadanie, ale odwozić do szkoły nie musiał. Kilka miesięcy temu kupił jej na osiemnastkę samochód. Pojechała na maturę z koleżankami. - Jestem dziwnie spokojny o Magdę, bo wiem, że jest rzetelna i zrobiła wszystko, co mogła, żeby się dobrze przygotować do egzaminów.
Tato jeszcze dzień przed maturą przypominał, żeby uważała, bo za trzy błędy grozi dwója i sugerował, że na wolnym temacie może być coś o beatyfikacji Jana Pawła II. - Śmiała się ze mnie, wyjaśniła, że nie ma żadnych "wolnych tematów", na sali są słowniki ortograficzne, a dwój już dawno nie ma, za to może dostać zbyt mało punktów - opowiada Arkadiusz Silny.
ZOBACZ TAKŻE: MATURA 2011: JĘZYK POLSKI [ARKUSZE, PYTANIA, ODPOWIEDZI]
Cieszy się, że jednak się córce przydał - uczestniczył w poszukiwaniach długopisów z czarnym wkładem. Gdy znaleźli trzy, Magda poszła się wyluzować. W przeddzień matury obejrzała ze swoim chłopakiem jakiś horror. - Teraz pracuję i, jak wszyscy rodzice, czekam na telefon. Obiecała, że zadzwoni - mówi Arkadiusz Silny, tato maturzystki z II LO, lekarz weterynarii. Umówił się z córką, że zawodowo pójdzie w jego ślady.
"Usta usta" i bezsenna noc
- "Mamo, no co ty, zwariowałaś?" - powiedział mi Tomek, gdy spytałam, czy chce, żebym pojechała z nim i czekała pod szkołą - śmieje się Małgorzata Szurlej, mama maturzysty z XII LO. W czasach, gdy ona i tata Tomka zdawali maturę, dziedzińce szkół pełne były rodziców. Trzymali kciuki, donosili kanapki, próbowali pomagać ze ściągami.
- Wydawało się im, że wspomagają maturzystów, ale chyba rzeczywiście tylko ich stresowali - mówi Małgorzata Szurlej. Wraz z mężem próbowali dziś podwieść syna na maturę. Nie udało się, bo były korki i - aby zdążyć - maturzysta wysiadł po drodze i ostatni odcinek pokonał na piechotę. Jej zdaniem, dzisiejsi maturzyści to indywidualiści i niespecjalnie słuchają rad rodziców. Tomek wymyślił, że pójdzie na egzamin w dżinsach i marynarce. Kiedy rodzice delikatnie sugerowali mu garnitur, najpierw wykonał kilka telefonów kontrolnych do innych maturzystów, a dopiero potem dał się przekonać.
- Tuż przed maturą w domu było trochę stresu, wieczorem wspólnie relaksowaliśmy się przy serialu "Usta Usta", ale potem słyszeliśmy, że Tomek nie może zasnąć. Z nami było tak samo - wyznaje mama maturzysty.
Jest szczęśliwa. Właśnie zadzwonił syn, który z matmą nie będzie miał kłopotu (wybiera się na politechnikę), ale polskiego trochę się obawiał. Powiedział, że wszystko OK, bo "Granicę" niedawno w szkole przerobili i powtórzyli. Miał farta.
Czy emocje i różne zabiegi rodziców pomagają, czy przeszkadzają maturzystom? Podyskutuj
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?