Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Małgorzata Kellner wchodzi do rady miejskiej we Wrocławiu po śmierci Jerzego Skoczylasa. Jak zmienia się układ głosów?

Maciej Rajfur
Maciej Rajfur
Nie podoba mi się, że osoby kandydujące z ramienia Prawa i Sprawiedliwości przechodzą np. do przeciwnego ugrupowania. Ludzie głosowali na Kellner z Prawa i Sprawiedliwości. Czy to by było w porządku, żebym przeszła np. do klubu Jacka Sutryka? - mówi Małgorzata Kellner
Nie podoba mi się, że osoby kandydujące z ramienia Prawa i Sprawiedliwości przechodzą np. do przeciwnego ugrupowania. Ludzie głosowali na Kellner z Prawa i Sprawiedliwości. Czy to by było w porządku, żebym przeszła np. do klubu Jacka Sutryka? - mówi Małgorzata Kellner Paweł Relikowski
Małgorzata Kellner weszła do rady miejskiej Wrocławia po śmierci Jerzego Józefa Skoczylasa. To zmieniło arytmetykę głosów w radzie. Większości nie ma już bowiem Klub Radnych Forum Jacka Sutryka. Kim jest nowa radna? Czym się zajmuje i do jakiego klubu dołączy?

Warto przypomnieć, że śp. Jerzy Józef Skoczylas wszedł do rady miasta jako członek klubu Prawa i Sprawiedliwości. W trakcie kadencji jednak zmienił barwy polityczne i zasilił środowisko prezydenta Jacka Sutryka. Po jego śmierci według prawa automatycznie miejsce należy się osobie, która zdobyła drugą liczbę głosów w tym okręgu z partii, z której kandydował śp. Jerzy Skoczylas.

I tak Małgorzata Kellner znalazła się w radzie. W wyborach samorządowych w 2018 roku uzyskała 1246 głosów.

- Przede wszystkim składam wyrazy współczucia rodzinie i znajomym Jerzego. Śmierć zawsze przychodzi za szybko. W związku z tym mam bardzo mieszane uczucia. Na pewno nie sądziłam, że w takich okolicznościach wejdę do tej rady. To spadło na mnie nagle. Jest mi przykro. A ponieważ powiedziałam "A", to trzeba powiedzieć "B". Przyznaję, że miałam chwilowy moment zawahania, ale czy mam zawieść moich wyborców? Oni oddali na mnie głos, poświęcili go. Jeśli nie podejmę tego wyzwania, będę nie w porządku wobec tych ludzi – mówi „Gazecie Wrocławskiej” Małgorzata Kellner.

Od razu zastrzega, że nie wchodzi do rady miasta, żeby wesprzeć wojenki, utarczki czy roszady.

- Dla mnie na pierwszym miejscu stoi działanie na rzecz Wrocławia. Nie ważne, kto podejmie pozytywne uchwały. Nie będę wojować, ale pracować na rzecz mieszkańców. Może to górnolotnie brzmi. Nie podoba mi się oczywiście, że osoby kandydujące z ramienia Prawa i Sprawiedliwości przechodzą np. do przeciwnego ugrupowania. Ludzie głosowali na Kellner z Prawa i Sprawiedliwości. Czy to by było w porządku, żebym przeszła np. do klubu Jacka Sutryka? Choć jeśli korzystne pomysły padną ze środowiska pana prezydenta, będę głosować za nimi. Ja nie wchodzę do rady partyjnie, ale dla dobra miasta - przekonuje M. Kellner.

Na co dzień pielęgniarka. Kiedy wstąpiła do PiS, chciała coś zmienić

Na co dzień pracuje jako pielęgniarka w szpitalu przy ul. Borowskiej. Skończyła pielęgniarskie studia wyższe, także podyplomowe studia z zarządzania w służbie zdrowia i liczne kursy. Ma również specjalizację chirurgiczną dla pielęgniarek. Pracuje w dziale diagnostyki endoskopowej Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego. Jak stwierdza żartobliwie, w radzie miasta nie będzie ludzi uzdrawiać, ale chce pomóc.

Kandydowała z okręgu nr 1 we Wrocławiu - Nadodrze, Kleczków, Gajowice, Grabiszyn, Grabiszynek, Stare Miasto i Przedmieście Świdnickie.

- Zawsze byłam społecznikiem, liderem, który dążył do zacieśniania więzi. Kiedy wstąpiłam do PiS, chciałam coś zmienić. Czułam takiego ducha, że mogę się do czegoś przydać. Oczywiście jednoosobowo jest ciężko. W radzie miasta potrzebny jest układ sił, ale zawsze dążyłam do zmian, zawsze chciałam pomagać ludziom, dlatego mam taki zawód. Patrzę, jakie potrzeby mają ludzie, co można usprawnić. Pomyślałam, że rada miasta może mi umożliwić realizowanie tej misji – opowiada nowa radna.

"J**** PiS" w szpitalu może być ryzykowne

Nowej radnej przypomina się niecodzienna sytuacja w związku ze swoją aktywnością polityczną. Pewnego dnia do pracowni endoskopowej, gdzie pracuje, przyszedł młody człowiek w maseczce, a na niej miał wygwiazdkowany napis „J**** PiS”.

- Zapytałam go grzecznie, widząc tę maseczkę, czy może nie powinnam asystować przy badaniu? Zdziwił się. Powiedziałam, że politycznie reprezentuję Prawo i Sprawiedliwość. Jego szok był coraz większy. Nie wiedział, co powiedzieć i jak się zachować. Zrobiło mu się głupio. Wytłumaczyłam mu, że nigdy nie wiadomo, na kogo trafi. Taka ordynarna manifestacja polityczna niczemu nie służy, a obraża ludzi. Oczywiście pomogłam mu przy badaniu, które przebiegło spokojnie – wspomina p. Małgorzata.

Zastanawia się do dziś, dlaczego ludzie z takim wulgarnym hasłem się obnoszą.

- Pytam: po co to? Szanujmy siebie nawzajem. Czy my idziemy do polityki, żeby się „naparzać”? Patrzmy w kontekście mieszkańców. To oni nas wybrali. My ich reprezentujemy. Nie partyjne interesy, lecz mieszkańców – uważa nowa radna wrocławska.

ZOBACZ TAKŻE

Na naszych łamach przyznaje szczerze, że nie podoba jej się myślenie w kategorii matematyki głosów.

- Nie po to reprezentuję mieszkańców, żeby trzymać się kurczowo zasady, że my to opozycja w stosunku do kogoś. Jest projekt, jest uchwała i konkretnie ją analizujemy, a nie z automatu nastawiamy się źle do konkurencji politycznej. Zależy mi na merytoryce. Może jestem idealistką? - zastanawia się M. Kellner.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska