- Najlepiej, żeby płacili u nas - uśmiecha się Jakub Bronowicki, wójt gminy Wisznia Mała. Jego urzędnicy przy każdej okazji apelują o to do mieszkańców.
Podobnie jest w innych gminach, zwłaszcza w okresie rozliczeń z fiskusem. - Pieniądze z podatku dochodowego od osób fizycznych trafiają w około 37 proc. do budżetów gmin. Jeśli więc ktoś płaci 1 tys. zł podatku, to 370 zł wpłynie na nasze konto - tłumaczy Jerzy Guzik, wójt gminy Marcinowice.
Chociaż Marcinowice leżą już w powiecie świdnickim, apel wójta Guzika skierowany jest również do wrocławian, bo jest ich w tej gminie kilkudziesięciu.
- Chodzi o to, żeby rozliczając się z urzędem skarbowym, wskazać jako miejsce zamieszkania naszą gminę. Nawet jeśli ktoś nie jest u nas zameldowany. Wystarczy wypełnić formularz NIP-3 - wyjaśnia Guzik.
Władze Długołęki szacują, że na terenie gminy może mieszkać nawet 5 tys. osób bez meldunku.
- Gdyby płacili podatek u nas, do budżetu wpłynęłoby 5 mln zł - mówi Dariusz Jedynak, wicewójt Długołęki.
Magdalena Fajfer pracuje we Wrocławiu, ale mieszka i jest zameldowana w Nadolicach Wielkich, w gminie Czernica. I tam płaci podatki. - Gdybym nawet nie była zameldowana, i tak płaciłabym w ten sposób. Chcę mieć udział w rozwoju wsi - mówi. - Dziwię się ludziom, którzy są tak leniwi, że nie mają czasu na złożenie prostego formularza. To tak, jak z wyborami. Nie głosowałeś, nie masz prawa narzekać. Nie płacisz podatków, nie krytykuj, że droga przed twoim domem jest dziurawa - podkreśla.
Ogromne pieniądze z podatku dochodowego płyną do zamożnych Kobierzyc. To ponad 23 mln zł rocznie. Ale mogłoby być o wiele więcej. Ilu mieszkańców mają Kobierzyce? Oficjalnie prawie 16 tys., ale nie wiadomo, ile osób faktycznie tam żyje. Obowiązku meldunkowego nie ma. - Niektórzy meldują dzieci u dziadków we Wrocławiu, żeby mogły tam chodzić do szkoły. To Wrocław ma udział w ich dochodach. A przecież mieszkają u nas - wzdycha Maria Prodeus, skarbnik Kobierzyc.
- Nie walczymy z prezydentem Dutkiewiczem. Po prostu troszczymy się o swoje gminy. Wrocław ma ministra kultury, który przyjeżdża i wykłada od ręki 50 mln zł. Wrocław ma potężny budżet. Tych kilkudziesięciu mieszkańców to tak mały odsetek, że Rafał Dutkiewicz nawet ich nie zauważy. A dla nas to niezły zastrzyk finansowy - podkreśla Jerzy Guzik.
Co na to Wrocław? Rozumie te argumenty, ale martwi się o swoje potrzeby. Bo przecież serce Dolnego Śląska tętni m.in. dzięki takim podatkom. Paweł Czuma, szef biura prasowego w magistracie, uważa, że sprawa jest prosta: - Każdy, kogo życie koncentruje się we Wrocławiu, tu pracuje, tu posyła dzieci do przedszkoli lub szkół, nawet jeśli tutaj nie mieszka, to jednak tu powinien płacić podatki. W innym wypadku nie powinien oczekiwać poprawy komunikacji, naprawy ulic czy miejsca dla dziecka w przedszkolu - uważa Czuma.
- Jeśli wymaga, powinien coś dać. Niektórzy mieszkańcy pod-wrocławskich miejscowości chcą, byśmy budowali im drogi dojazdowe do miasta. Ale swoim podatkiem naszego budżetu nie wspomagają - dodaje Czuma.
Przypomnijmy, że ostateczna decyzja o tym, gdzie zapłacimy podatek, w takich przypadkach należy do każdego z nas.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?