Jak mówi stare powiedzenie - jaka wigilia taki cały rok. I wciąż w wielu domach, z przekonaniem, albo tak na wszelki wypadek, tego dnia pamięta się o przestrzeganiu pewnych zasad. Niemal każdy przyzna, że Wigilia Bożego Narodzenia ma w sobie urok tajemnicy oczekiwania. I na przyjście na świat Chrystusa, i na to, co jeszcze przed nami.
- Wierzono, że ta najdłuższa noc w roku ma magiczne moce - mówi Anna Wawryszewicz, etnolog z Muzeum Archeologiczno - Historycznego w Głogowie. - Pod osłoną nocy woda zamienia się w złoto, drzewa zakwitają i wydają owoce, a pod śniegiem zakwitają kwiaty. Nikt tego jeszcze nie widział, a to z tej przyczyny, że może to zrobić jedynie człowiek o kryształowym sercu.
Na zdrowie i urodzaj
Aby zapewnić sobie zdrowie i bogactwo na cały rok, w wigilijny ranek wrzucano do umywalki lub do miski z zimną wodą kilka monet i przemywano twarz.
W niektórych regionach w Polsce, w Wigilię absolutnie nie wolno było niczego pożyczać, bo jak ktoś coś z domu swojego wydaje, ten niczego się nie dorobi.
- Jednak są też takie regiony, gdzie wręcz obyczaj nakazywał pożyczanie, albo wręcz drobną kradzież - wyjaśnia pani etnolog. - Potem oczywiście oddawano sąsiadom rzecz, ale dopiero po świętach.
W Wigilię bardzo często wróżono też, jaka będzie pogoda w nadchodzącym roku. W tym celu dzielono cebulę na 12 równych części symbolizujące miesiące. Te, które najszybciej zaczną wilgotnieć, a później pleśnieć oznaczają deszczowe i brzydkie miesiące w przyszłym roku.
Zapowiedzią udanego lub nie roku było też wigilijne niebo. „Jak w Wigilię jasno, to w stodołach ciasno”. Oznaczało to, że jeżeli noc wigilijna jest gwiaździsta, będzie urodzaj. - Jeśli zaś pojawiła się mgła, to oznaczała, że krowy będą dawać dużo mleka - dodaje Anna Wawryszewicz.
Wolne miejsce przy stole dla duchów
Przygotowania do wieczerzy wigilijnej odbywały się we względnej ciszy i spokojnie. Należało się też ostrożnie obchodzić z ostrymi narzędziami. Wierzono, że tego dnia razem z nami są duchy naszych zmarłych bliskich. Aby umilić gościom zza światów poruszanie się po domu, ścielono na podłodze czystą słomę.
- Domownicy chuchali też na ławy zanim usiedli, by nie zrobić duchom krzywdy - opowiada pani etnolog.
W zależności od regionu i tradycji rodzinnych zestaw wigilijnych potraw jest różny. Według tradycji, ich liczba powinna być nieparzysta (a nie dwanaście). Musiała to być żywność pochodząca z lasu, pola, sadu, ogrodu i wody. Do najbardziej typowych należą: barszcz z uszkami lub biały żur, zupa grzybowa, rybna, ryby przyrządzane na różne sposoby, kapusta z grochem, kapusta z grzybami, pierogi z kapustą, fasola, kluski z makiem cukrem i miodem, kompot z suszonych owoców, gołąbki i kutia. Warto dodać, że nasz karp pojawił się na polskich stołach dopiero po drugiej wojnie. Wcześniej przygotowywano ryby szlachetna przykład sandacz.
Przy stole należało pozostawić jedno wolne nakrycie. W wielu domach oznacza ono miejsce dla zbłąkanego wędrowca, ale w wielu innych wciąż jest miejscem dla bliskich, którzy już odeszli.
Istnieje tradycja, aby koniecznie spróbować każdej wigilijnej potrawy. Po to, aby nie zabrakło jej w następnym roku. - Inny przekaz na ten temat mówi, że w nowym roku ominie nas tyle przyjemnych zdarzeń ile ominęliśmy wigilijnych dań - wyjaśnia etnolożka.
Po kolacji nie sprzątano od razu stołu, a dopiero po powrocie z Pasterki. A to dlatego, by nikt nie przeszkadzał duszom naszych bliskich w biesiadzie. Wierzono, że nakarmione, ogrzane i zadowolone dusze odchodziły ze spokojem i przez cały rok zapewniały nam swoją opiekę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?