Zresztą sama Marta Kaczyńska jest osobą nietuzinkową i bynajmniej nie chodzi o jej opinie polityczne, bo te nie odbiegają jakoś wyraźnie od lansowanych przez stryja. Z Martą jest taki kłopot, że jej życie osobiste nijak nie pasuje do jedynie słusznego moralnego wzorca. To rozwódka. No cóż, zdarza się. Jest matką dwóch córek, z których obie mają tego samego ojca, ale nie jest nim pierwszy mąż. Tymczasem to właśnie on pozował z pierwszą córką do zdjęć pokazujących kochającą się rodzinę kandydata na prezydenta - Lecha Kaczyńskiego. Obie córki Marta ma z Marcinem Dubienieckim, przystojnym adwokatem i swoim drugim mężem, o którym można wiele powiedzieć, ale raczej nie to, że jest krystalicznie uczciwym człowiekiem. Może Marta nie ma szczęścia w miłości, ale na pewno zna życie od podszewki.
Jest takie liberalne podejście, zgodnie z którym życie osobiste każdego człowieka jest jego prywatną sprawą i nikomu nic do tego. Dotyczy to również polityków lub osób uważanych za publiczne, dopóki nie zabierają głosu w roli autorytetu moralnego. Inaczej mówiąc, trudno o bardziej oczywisty przykład zakłamania, niż gdy polityk wściekle atakujący homoseksualistów zostanie przyłapany w klubie dla gejów albo gdy propagatorowi wierności małżeńskiej udowodnią intymne kontakty z tabunem kochanek. I nie mówcie mi, że to gruba przesada, bo na przykład w USA takie przypadki nie są wcale rzadkością, a i u nas, nawet w szeregach partii rządzącej, łatwo natrafić na takiego, który ma sporo za uszami.
Nawet dyskusja o pryncypiach etycznych może się ześlizgnąć do poziomu groteskowej pyskówki, czego właśnie jesteśmy świadkami. Świeżo zabrzmiało hasło rzucone przez Krystynę Jandę, by w obliczu męskich, brutalnych nacisków wszystkie kobiety zastrajkowały niczym w 1975 r. w Islandii. Tam jednego dnia 90 proc. pań nie poszło do pracy lub odmówiło wypełniania obowiązków domowych, co postawiło facetów do pionu. Różnica jest taka, że w Islandii chodziło o dysproporcję w zarobkach obu płci. Problem ekonomiczny, nie światopoglądowy. Gdy idzie o pieniądze, łatwo o solidarność. Przyszłość zarodka (życia poczętego) to jednak zupełnie inna kategoria. Strajk połowy kobiet mających określony pogląd to nie to samo, co wszystkich. Strajk połowy kobiet i połowy mężczyzn też brzmi dziwacznie. Nawet w sierpniu 1980 r. poszło głównie o to, że władza nie potrafiła wykarmić narodu. Ogólnokrajowy strajk w obronie wolności kobiet jest trudny do wyobrażenia. Powiedzmy otwarcie - najskuteczniejszy byłby strajk żon prawicowych polityków. W sypialni.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?