Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łukasz Lubaczewski: Czułem się jak II trener, a jestem tylko zawodnikiem [WYWIAD]

Jakub Guder
Łukasz Lubaczewski
Łukasz Lubaczewski fot. A. Twardowska - Gwardia Wrocław (materiały prasowe)
Dlaczego mówią na niego Jezus? Czego nauczył się w małym mieście? Co skłoniło go do powrotu do Wrocławia? Jaki wpływ miał na budowę obecnej drużyny Gwardii Wrocław? Rozmowa z Łukaszem Lubaczewskim, 26-letnim przyjmującym siatkarskiego klubu z Krupniczej.

Zapytam przewrotnie – wróciłeś z Nysy do Wrocławia, bo brakowało Ci tego charakterystycznego zapachu hali Gwardii?
Planowałem wrócić rok wcześniej, ale tu była wciąż tylko II liga, a ja nie chciałem schodzić niżej. Dlatego ucieszył mnie fakt, że jest opcja powrotu Gwardii do I ligi. To był jeden z powodów, dla których wróciłem. Poza tym to moje rodzinne miasto. Tęskniłem za nim.

Wróciłeś do domu rodzinnego?
Tak – do rodziców, którzy mieszkają na Sępolnie. Najbardziej cieszy się z tego chyba mama. Może od przyszłego roku będę coś wynajmował, albo rozejrzę się za jakimś mieszkaniem.

Sępolno to sportowa dzielnica.
No tak – w domu zawsze słychać żużlowców, ale sam chyba tylko raz byłem na ich meczu. Jednak to fajna sprawa.

Skąd u Ciebie ta siatkówka?
Zawsze miałem do czynienia ze sportem. Mój ojciec uczył się siatkarskiej trenerki pod okiem pana Superlaka. To może też jakoś mnie nakierowało. Na samym początku trenowałem jednak pływanie i lekkoatletykę. Rodzice pchali mnie w każdy sport, żebym zobaczył, co mi się najbardziej podoba. W siatkówkę zacząłem grać późno – w III klasie gimnazjum.

A ta lekkoatletyka? Jakie konkurencja?
Rzut oszczepem i skok w dal. Zostałem nawet mistrzem Dolnego Śląska, a razem z kolegami drużynowym mistrzem Polski. Trenerzy żałowali, że wybrałem siatkówkę. Z wiekiem nabrałem siły, byłem sprawny, silny i skoczny, więc widziano we mnie duży potencjał, jeśli chodzi o wieloboje. Stwierdziłem jednak, że to nie jest sport dla mnie.

We Wrocławiu wszyscy na Ciebie mówią „Jezus”. Skąd ta ksywka?
Przyznam szczerze, że chyba tylko w domu mówią do mnie po imieniu. Ten pseudonim przylgnął do mnie chyba na pierwszym zgrupowaniu Gwardii, na jakie pojechałem. Miałem wówczas dłuższe włosy, byłem szczupły. Ktoś na początku wymyślił „Tarzan”, ale to się nie przyjęło. Potem pojawił się ten „Jezus”. Tak zostało. Zresztą urodziłem się 23 grudnia, a więc tuż przed Jezusem (śmiech). Kiedyś mnie to drażniło, ale teraz nie zwracam na to uwagi.

Jak przez ostatnie trzy lata odnajdywałem się w Nysie?
Pierwszy rok był dla mnie przejściowy, ale też przyszło takie „łał!” Miałem styczność z zawodnikami z I ligi. Na początku patrzyłem jak to wszystko wygląda i starałem się uczyć. Jestem zadowolony z pobytu w Nysie. To miasto, które żyje siatkówką. Każdy z zawodników jest tam właściwie osobą publiczną. Z jednej strony to fajne, z drugiej – nie zawsze. Ludzie wszędzie nas zaczepiali. Jeśli wygrywaliśmy, to było przyjemne. Gorzej po przegranych – pojawiały się przytyki. Kibice nyscy są bardzo fajni, ale też specyficzni i wymagający. Potrzebowałem jednak rozwoju i bardzo się cieszę, że wtedy trafiłem do Nysy. Teraz do Wrocławia wróciłem jako inny zawodnik.

I zastałeś tu zupełnie inny klub – przede wszystkim organizacyjnie i medialnie.
Nie ukrywam, że będąc w Nysie żyłem wynikami Gwardii. Trochę obawiałem się tego, jak przy Krupniczej wyglądają kwestie organizacyjne. Teraz mogę powiedzieć śmiał powiedzieć, że w tej chwili wrocławski klub jest dla mnie lepszy - jeśli chodzi o organizację i otoczkę medialną – od Nysy, chociaż oni przecież dłużej grają w I lidze.

Przyznaj się, jaki miałeś wpływ na budowę obecnej Gwardii. Trener Lebioda nie ukrywa, że dużo pomogłeś klubowi.
Byłem na meczu w Sanoku i dowiedziałem się od chłopaków z tamtego klubu, że na pewno nie zagrają w następnym sezonie w lidze. Gdy powiedzieli, że chcą swoje miejsce sprzedać od razu zadzwoniłem do trenera Piotra Lebiody. Widziałem, że w Gwardii pojawiło się trochę więcej pieniędzy i że w związku z tym są aspiracje I-ligowe. Trochę to była śmieszna sytuacja, bo czułem się jak drugi trener. Wielu zawodników dzwoniło do mnie, bo wiedzieli, że mam dobry kontakt z ludźmi z Gwardii. Z drugiej strony po trzech latach w I lidze mogłem też coś podpowiedzieć trenerowi Lebiodzie – który z zawodników pasowałby do koncepcji, nie tylko pod względem sportowym, ale też dopasowania do reszty ekipy

No właśnie – Wrocław na mapie siatkarskiej I ligi to bardzo kuszące miejsce.
Z jednej strony tak, ale też koszty życia są większe, więc pewnie oczekiwania zawodników także. Gwardia to jednak fajny kąsek, zwłaszcza teraz, kiedy wszyscy widzą, jak to dobrze funkcjonuje. Duży wpływ mają na to Łukasz Tobys i Maciek Piasecki. To im zawdzięczamy fajną medialną otoczkę wokół klubu.

We Wrocławiu zbudowano nową drużynę, a wyniki są bardzo dobre. Spodziewaliście się takich wyników?
Każdy z zawodników, którzy tu przyszli, wiedzieli, jak podejść do I ligi. W jakimś stopniu zaskoczył nas fakt, jak to teraz wygląda. Z każdym meczem mamy jednak więcej pewności siebie i lepiej się zgrywamy, więc i zaskoczeni jesteśmy mniej. Tworzymy bardzo zespół, dobrze się uzupełniamy. Żyjemy razem na boisku i poza nim. Mamy bardzo dobry kontakt. Ważne jest też to, że nie ciąży na nas żadna presja. Mamy grać swoje.

Nie wierzę jednak, że podpisując kontrakt z Gwardią, nie rozmawialiście z panią prezes Sylwią Szymańską o perspektywie gry w Plus Lidze.
Na pewno jest taki plan. Żeby było jednak jeszcze lepiej, potrzebne są pieniądze, a żeby były pieniądze, potrzebujemy sponsorów. Rozmowy są prowadzone, ale szczegółów nie znam. Bo pomimo tego, że próbowałem budować drużynę, to jednak jestem tylko zawodnikiem (śmiech).

QUIZ - czy znasz herby dolnośląskich klubów? (cz. II)

SPORTOWIEC i TRENER ROKU 2018
Nominuj sportowca, trenera i drużynę w wielkim Plebiscycie Sportowym "Gazety Wrocławskiej". Zgłoś do nagrody juniora - dziecko, które przejawia sportowy talent i odnosi pierwsze sukcesy. Laureaci zostaną wybrani w głosowaniu Czytelników. Osobno najlepszych sportowców na Dolnym Śląsku nagrodzi kapituła. Na zwycięzców czekają nagrody.

SPORTOWIEC i TRENER ROKU 2018 Rozpoczynamy 66. edycję plebiscytu! Nominuj najpopularniejszych: sportowca, trenera, juniora, drużynę - WIĘCEJ PRZECZYTASZ TUTAJ (KLIKNIJ)

KLIKNIJ i nominuj kandydatów

Dołącz do wydarzenia na Facebooku i obserwuj plebiscyt na bieżąco
->> KLIKNIJ W PONIŻSZE ZDJĘCIE:

Przerwa w rozgrywkach ligowych na mecze reprezentacji to dobry moment, by przypomnieć wszystkich piłkarzy, którzy grając w Śląsku Wrocław, zostali powołani do pierwszej reprezentacji Polski. Co prawda obecny selekcjoner Czesław Michniewicz nie powołał na trwające zgrupowanie nikogo ze Śląska, ale wcześniej aż 31 zawodników, będących w danym momencie na kontrakcie w Śląsku, zakładało koszulkę z orzełkiem. Pamiętacie wszystkich? Źródło: ŚLĄSKopedia; www.slask-wroclaw.pl/reprezentanci

Reprezentanci Polski ze Śląska Wrocław. Znasz wszystkich? [GALERIA]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska