Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Listy z Dolnego Śląska A co wy wiecie o opóźnieniach na budowie

Grzegorz Chmielowski
Grzegorz Chmielowski
Grzegorz Chmielowski
Wrocław przeżywa boleśnie wpadkę z budową Stadionu Miejskiego, który miał być gotowy niemal rok temu, a końca roboty nie widać. Tymczasem na Dolnym Śląsku co druga większa inwestycja nie jest kończona w terminie. I jakoś nikt z tego powodu nie umiera, a mogę udowodnić, że wielu się urodziło. Ale po kolei.

Choć na stadionie grywają już od czasu do czasu piłkarze, występują me-gagwiazdy estrady i tłuką się po głowach bokserzy, to on niby jest, ale i nie jest. Bo ciągle trwa budowa.

A ostatnio nawet bardziej nie jest, gdyż skończyło się tymczasowe zezwolenie na działalność, co wywołało skandal. Ale jak znam życie, to pewnie chwila słabości, bo w końcu kwietnia znów zaplanowane są mecze, no a w czerwcu to stadion jakoś też dopuszczą do użytkowania. Bo przecież będzie Euro i inspektor nadzoru czy strażak obciachu miastu nie zrobi.

A potem? Nie zdziwię się, jak po wyjeździe piłkarzy przyjadą ekipy i znów wezmą się do roboty. Tym bardziej że do zabudowania pozostała wielka dziura przy stadionie, która miała być wielką galerią, a jest tylko wielkim wstydem. Wrocławianie chodzą z tych powodów sfrustrowani, ale niepotrzebnie.

Pocieszcie się, że nie jesteście pierw-si w tej głupiej sytuacji, bo my, tam na dalekiej prowincji, w Legnickiem, mamy i budowy spóźnione 20 lat, i wielkie niezagospodarowane dziury pod galerie. I nikt z tego powodu harakiri nie robi. Ani nie zwalnia z roboty winnych, do czego w Radiu Wrocław wczoraj o poranku namawiał mój redakcyjny kolega Marcin Rybak. Po prostu taka polska tradycja, która prędzej czy później musiała objąć też Wrocław. Zresztą zaczęło się już wcześniej, przy okazji autostradowej obwodnicy miasta, która spóźniła się o pół roku i nie słyszałem, by ktoś 2 złote kary zapłacił. Więc...

Ale spójrzcie na Lubin. W rynku zlikwidowano najważniejszą w zagłębiu miedziowym knajpę, Ratuszową, istny dom pioniera KGHM, bo miała być galeria handlowa. Wykopano dziurę, a potem ją jedynie ze wstydu zasypano i tak to stoi. Ba, lubińska dziura stała się atrakcją internetową i turystyczną.

A jak modernizowano drogę krajową 94 Wrocław-Legnica-Bolesławiec? Miało być sto kilometrów nowego asfaltu, a skończyło się za Środą Śl., na 30. kilometrze.
I nikt nie wie, czy remont się opóźnia, czy to już jego koniec, bo patron inwestycji, Grzegorz Schetyna, nie jest już ani ministrem, ani marszałkiem. Więc kierowcy modlą się, żeby został premierem, a wtedy na całej 94. położą asfalt i jakoś pojedziemy, np. z Prochowic do Legnicy.

Szanowni wrocławianie, nie płaczcie nad swoim spóźnionym stadionem, tylko czytajcie, jak jest w Legnicy. W 1978 roku rozpoczęła się tam budowa wojewódzkiego szpitala. Po 11 latach na budowie zaczęli się pałętać między murarzami pierwsi pacjenci i lekarze.

Dziś, po 33 latach, proporcje się zmieniły. To murarze pałętają się między lekarzami i pacjentami, bo wciąż coś dobudowują. A szpital nie został odebrany przez stosowne służby. I mimo zapewnień pewnie nigdy to się nie stanie. Bo zmieniły się normy i żaden strażak nie podpisze się pod drogami ewakuacyjnymi czy innymi korytarzami, które, zgodnie z aktualnymi przepisami, mają być szersze.
Ale komu to przeszkadza?
Na tym formalnie rzecz biorąc placu budowy rodzi się prawie tysiąc dzieci rocznie, by za parę lat zasiąść na widowni wrocławskiego stadionu - w budowie?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska