Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Listy do Edith... to historia jak z romantycznego filmu. Prawdziwa!

Damian Bednarz
Wiemy, że Gerhard Dinter nie przeżył wojny. Zmarł w październiku 1944 roku - mówi Łukasz Kazek
Wiemy, że Gerhard Dinter nie przeżył wojny. Zmarł w październiku 1944 roku - mówi Łukasz Kazek fot. użyczone
Historia dwójki kochanków, których marzenia o wspólnej przyszłości przerwała wojenna zawierucha. Ujrzała ona światło dzienne dzięki nietypowemu znalezisku w noworudzkim mieszkaniu.

Moja kochana, Mała Edith! [...] Jak się czuje moje Serduszko? Mam nadzieje, że pomimo złego czasu, czujesz się dobrze. To mogę na szczęście o sobie powiedzieć, jeżeli tak dalej zostanie, to mogę być szczęśliwy. Właśnie pod wpływem emocji zrobiłem kleks. Przepraszam cię za to.” Tak rozpoczyna się jeden z wielu listów miłosnych, które Gerhard Dinter pisał do swojej ukochanej Edith Bittner. Korespondencję dwójki kochanków z Nowej Rudy przez przypadek znaleziono kilkanaście lat temu w jednym z mieszkań w Nowej Rudzie. Tak zaczyna się historia poszukiwań, która trwa do dziś. Przewodzi jej Łukasz Kazek, mieszkaniec Walimia.

Poszukiwania zakochanej pary rozpoczęły się kilkanaście lat temu, kiedy jeden z mieszkańców Nowej Rudy przekazał Kazkowi znalezioną w skrzyni korespondencję dwójki kochanków, których rozdzieliła wojna. Edith została w mieszkaniu przy SA Strasse (dziś Bohaterów Getta), a Gerhard został oddelegowany do walki na froncie wschodnim. Zanim rozpoczęła się zawierucha, planowali wziąć ślub. Swoje marzenia musieli odłożyć na koniec wojny. Dziś już wiemy, że romans nie zakończył się typowym dla amerykańskiego kina happy endem. -Wiemy, że Gerhard Dinter nie przeżył wojny. Zmarł w październiku 1944 roku wskutek odniesionych ran w szpitalu wojennym - mówi Łukasz Kazek. Pochowano go na cmentarzu w Kleve w Niemczech, niedaleko granicy z Holandią. Edith poszukiwacze nigdy nie znaleźli. Wiadomo natomiast, że wyszła za mąż i zmieniła nazwisko.

Na początku Łukasz Kazek nie dysponował niczym, poza listami, które trudno było rozszyfrować. Pisane były w języku niemieckim, który różni się od współczesnego. - Każdy list trzeba zeskanować i wysłać do byłego mieszkańca tych ziem, który zna ręczne pismo, tak zwany szlif. Dopiero on przepisuje mi to na czcionkę komputerową, którą ja znając niemiecki jestem w stanie przetłumaczyć - mówi Łukasz Kazek. - Ludzie, którzy mi pomagają, mają powyżej osiemdziesięciu lat. Więc trwa to długo.

Kolejnym etapem poszukiwań będzie cmentarz w Kleve, gdzie pochowany jest Gerhard. Ekipa kręcąca film dokumentalny „Powiernik” uda się tam pod koniec września tego roku. - Będąc na miejscu chcę pójść do zarządcy cmentarza, pokazać mu zdjęcia i zapytać, czy Edith pojawiała się na grobie swojego ukochanego - mówi Łukasz Kazek.

A co jeśli uda się odnaleźć Edith, jeśli jeszcze żyje? -Będziemy chcieli przekazać jej te listy - podsumowuje Kazek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska